sobota, 7 czerwca 2025

Zaledwie moment - Liane Moriarty, czyli zajrzeć w oczy śmierci

Wielkie kłamstewka zrobiły wokół Liane Moriarty sporo zamieszania, szkoda jednak że będąc autorką już chyba 10 książek, wciąż wraca się tylko do jednej. Tak to już jest jak osiągniesz sukces i potem wszystko blednie w jego blasku. 

Najnowsza książka australijskiej pisarki na pewno zasługuje na uwagę, niezależnie od tego, czy znacie Wielkie kłamstewka czy nie. 
Początkowo może Wam być trudno wejść w fabułę, bo jest mocno pocięta na różne postacie, z czasem jednak będziecie mieli coraz większą frajdę, rozpoznając już każdego z bohaterów i jego problemy. 

Wszystko zaczyna się od niepozornej staruszki, która pod wpływem jakiegoś impulsu wstaje ze swojego siedzenia w samolocie i zaczyna wędrować wzdłuż pokładu, wygłaszając pasażerom komunikaty budzące w nich niezłą konsternację. Jak bowiem byście zareagowali gdyby ktoś patrząc Wam w oczy powiedział ile lat będziesz miał gdy umrzesz i co będzie tego przyczyną? Pół biedy jeżeli masz lat 50 i usłyszysz że dożyjesz lat 91, ale gdy masz lat 25, za chwilę kolejne urodziny, a słyszysz że odejdziesz w wieku lat 26. 



Niewiele wiemy o kobiecie - dopiero potem autorka trochę nam ją przybliża, poznajemy jej przeszłość, dzieciństwo z matką, która postanowiła realizować się jako wróżka. Cherry jakoś nigdy nie miała chęci zajmować się tym zawodowo, ale ona też posiada pewien dar i wkrótce cała historia z samolotu obiegnie prawie cały kraj. Wystarczy bowiem przecież jeden przypadek potwierdzający proroctwo "Pani śmierci", a ludzie będą wypatrywać kolejnych dowodów na to że jej słowa nie są kłamstwem ani zabawą. 
 
I to jest tu podstawowym pomysłem na fabułę. Co być zrobił, gdybyś wiedział kiedy (mniej więcej) i jak umrzesz? Czy sparaliżowany czekałbyś na to co cię czeka, czy próbowałbyś walczyć z przeznaczeniem? Obserwujemy kilka postaci i ich zmagania się z własną głową, z lękiem, z otoczeniem, które gdy pozna tą historię, też wcale nie pomaga, choć cały czas uważa że wciąż wspiera i jest pełne życzliwości. 



Matematycy powiedzieliby - to przecież rachunek prawdopodobieństwa i nawet przy wypadnięciu po raz dwudziesty w ruletce wygranej na polu czarnym, to wciąż jest 50:50 że to się powtórzy, umysł jednak działa tak, że sami doszukujemy się pewnych prawidłowości i znaków, popełniając błędy. Przecież nie da się się wszystkiego przewidzieć, zabezpieczyć, czy nawet uciec, jeżeli w głowie wciąż słyszymy ten głos i nie pozwala nam on o sobie zapomnieć. 

Ciekawa historia rozpisana na wiele głosów, z których każdy jest trochę inny. Jest w tym i trochę dramatyzmu, ale i humoru, codzienności i pewnej dawki niezwykłości. W warstwie psychologicznej udało się pokazać różne postawy, a mimo że to nie jest thriller i tak prawie do końca czuje się pewne napięcie (skoro czują je bohaterowie to i my również). 

Mimo sporej objętości książka nie nuży, a postawienie przed nami pytań egzystencjalnych sprawia że to nie tylko rozrywka, ale i okazja do pewnych przemyśleń. W końcu możliwość poznania przyszłości może paraliżować lub spowodować że ktoś siądzie na laurach, ale i może wyzwolić pragnienie zmiany - skoro nie mamy już nic do stracenia, to czemu nie zrobić czegoś co wcześniej było trudne do wyobrażenia?  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz