Najbardziej bezwzględny z polskich hetmanów (Michał Żebrowski) z oddziałem husarii dotarł do Moskwy. Wymordował prawowitych następców tronu i pojmał księżniczkę Ksenię Godunow (Violetta Davidovskaja). Ślub z nią miał zapewnić mu tytuł cara i władzę nad rozległymi terenami Rosji. Oprawca zakochał się jednak w swojej ofierze.
Był taki czas, gdy wojsko polskie stacjonowało na Kremlu. Filmem "Rok 1612" Rosjanie biorą za to odwet :)
Początek XVII wieku to dla Rosjan czas tzw. "Wielkiej Smuty". O jego przyczynach dowiadujemy się ze skrótowego prologu. W tytułowym roku polski hetman wędrował ku Moskwie z carewną Ksienią, którą uratował kilka lat wcześniej, mimo rozkazu wyrżnięcia wszystkich członków rodu Godunow. Dowódca polsko - litewskich wojsk miał sprytny plan: doprowadziwszy prawowitą następczynię rosyjskiego tronu na Kreml, nawróciwszy po drodze na katolicyzm, ożeni się z nią, a tym samym zawładnie Rosją. Hetman nie przewidział jednak, że napotka przeszkodę w postaci Andriejki, zakochanego w Ksieni chłopa-oszusta.
Jak historia wieku XVII zagmatwana, tak złożony scenariusz Arifa Alijewa. Możliwości percepcyjne widza zostały więc wystawione na ciężką próbę. Reżyser Władimir Chotinienko musiał zapanować nad trojgiem głównych bohaterów i masą wojska, ale także nad rzeszą pomniejszych postaci. W "Roku 1612" po Rosji krąży wysłannik papieża szukając prawdy o dziwnym kraju, tajemniczy partyzanci dogryzają hetmanowi (a scena napadu na wojsko można uznać za powstanie specnazu), świętobliwy Słupnik udziela dobrych rad, a szczęśliwcy widzą jednorożca oraz martwego Hiszpana.
Natomiast czapki z głów za sceny batalistyczne. Wielka to sztuka w dynamiczny sposób ukazać bitwy toczone przy użyciu prymitywnych, z dzisiejszego punktu widzenia, armat, muszkietów i arkebuzów. A ujęcia owe także głębsze uczucia wyzwalają - przecież żal serce ściska na widok połamanych husarskich skrzydeł czy jeźdźców bez głowy. W "Roku 1612" znalazło się również sporo brutalnych, kameralnych pojedynków. Żebrowski zgrabnie siecze szabelką, debiutant Piotr Kisłow nie oddaje mu pola machając rapierem na hiszpańską modłę.
Wielobarwne widowisko Chotinienki historii nie nauczy, jednak dostarczy kilku gorzkich słów pod adresem polskich żołdaków. Kto by jednak zważał na niesnaski sąsiedzkie, gdy na ekranie Violetta Davidovskaja popija laudanum, a zakrwawione członki fruwają w powietrzu.
trailer
możesz zobaczyć także: Templariusze miłość i krew
Był taki czas, gdy wojsko polskie stacjonowało na Kremlu. Filmem "Rok 1612" Rosjanie biorą za to odwet :)
Początek XVII wieku to dla Rosjan czas tzw. "Wielkiej Smuty". O jego przyczynach dowiadujemy się ze skrótowego prologu. W tytułowym roku polski hetman wędrował ku Moskwie z carewną Ksienią, którą uratował kilka lat wcześniej, mimo rozkazu wyrżnięcia wszystkich członków rodu Godunow. Dowódca polsko - litewskich wojsk miał sprytny plan: doprowadziwszy prawowitą następczynię rosyjskiego tronu na Kreml, nawróciwszy po drodze na katolicyzm, ożeni się z nią, a tym samym zawładnie Rosją. Hetman nie przewidział jednak, że napotka przeszkodę w postaci Andriejki, zakochanego w Ksieni chłopa-oszusta.
Jak historia wieku XVII zagmatwana, tak złożony scenariusz Arifa Alijewa. Możliwości percepcyjne widza zostały więc wystawione na ciężką próbę. Reżyser Władimir Chotinienko musiał zapanować nad trojgiem głównych bohaterów i masą wojska, ale także nad rzeszą pomniejszych postaci. W "Roku 1612" po Rosji krąży wysłannik papieża szukając prawdy o dziwnym kraju, tajemniczy partyzanci dogryzają hetmanowi (a scena napadu na wojsko można uznać za powstanie specnazu), świętobliwy Słupnik udziela dobrych rad, a szczęśliwcy widzą jednorożca oraz martwego Hiszpana.
Natomiast czapki z głów za sceny batalistyczne. Wielka to sztuka w dynamiczny sposób ukazać bitwy toczone przy użyciu prymitywnych, z dzisiejszego punktu widzenia, armat, muszkietów i arkebuzów. A ujęcia owe także głębsze uczucia wyzwalają - przecież żal serce ściska na widok połamanych husarskich skrzydeł czy jeźdźców bez głowy. W "Roku 1612" znalazło się również sporo brutalnych, kameralnych pojedynków. Żebrowski zgrabnie siecze szabelką, debiutant Piotr Kisłow nie oddaje mu pola machając rapierem na hiszpańską modłę.
Wielobarwne widowisko Chotinienki historii nie nauczy, jednak dostarczy kilku gorzkich słów pod adresem polskich żołdaków. Kto by jednak zważał na niesnaski sąsiedzkie, gdy na ekranie Violetta Davidovskaja popija laudanum, a zakrwawione członki fruwają w powietrzu.
trailer
możesz zobaczyć także: Templariusze miłość i krew
film widziałem raz i nie chcę go widzieć po raz kolejny :) ja rozumiem sentymenty narodowe i potrzebę mitów dla gawiedzi ale jakoś było to dla mnie mało strawne. Nawet sceny batalistyczne przecież już nieraz w kinie były lepsze... Choć musze przyznać - widać że poszły na to spore pieniądze i porównując to choćby do naszego Ogniem i Mieczem to chyba ich film nawet lepszy (obiektywnie bo wiadomo że Polacy znając historię i książkę będą zawsze emocjonalnie podchodzić do naszych filmów).
OdpowiedzUsuń