Po raz kolejny dzięki tvp kultura okazja do odkrycia niesamowitego obrazu. Tak wiele odczuć, że nawet trudno to wszystko ogarnąć zaraz po zakończeniu seansu... Po pierwsze to co zaskakuje to wykorzystanie animacji do fabuły, która jest paradokumentalna, występują tu rzeczywiste postacie, które opowiadają swoje relacje z różnych wydarzeń. Główny bohater, reżyser Ari Folman (a więc scenarzysta i reżyser realnego dzieła), spotyka się ze swoim byłym przyjacielem z jednostki, Boazem. Przyjaciela dręczą wspomnienia z wojny w Libanie (sprzed blisko 20 lat), natomiast Ari nie potrafi sobie przypomnieć nic z tego okresu. Przy pomocy dawnych towarzyszy broni reżyser próbuje odkryć przebieg tamtych wydarzeń oraz tajemnicę swojej psychiki, która wyparła te obrazy ze świadomości.
Obrazy wspomnień z wojny przeplatają się z typowymi dla filmów dokumentalnych scenami rozmów ze świadkami i ekspertami, którzy mają pomóc Ariemu w dojściu do prawdy.
Część obrazów i wspomnień przypomina narkotyczne wizje, pełne zadziwiających sytuacji (czy one naprawdę miały miejsce?) - to bardziej pokazanie tego co działo się z psychiką żołnierzy - poczucia zagrożenia, lęku, napięcia i wypierania tego ze wspomnień (statek wycieczkowy, którym płyną żołnierze, opowiadanie o początku wojny jak o wycieczce). Niesamowite są połączenia takich wizji z muzyką - w niektórych momentach poważną, w innych rockową czy dyskotekową. Tak wygląda mniej więcej połowa filmu, nie jesteśmy do końca pewni co tak naprawdę się wydarzyło, kto był prawdziwym świadkiem, a kto jedynie myli swoje sny czy lęki z realnymi wydarzeniami, które miały miejsce. Powoli jednak Ari uświadamia sobie, że koszmar, który próbował wypchnąć ze swojej świadomości jest związany z masakrą w Sabrze i Szatili – obozach palestyńskich uchodźców.
I to jest druga część filmu - coraz bardziej realna, krwawa i okrutna. Fakty są opowiadane coraz bardziej precyzyjnie, drobiazgowo, świadkowie potwierdzają swoje wersje zdarzeń. A obraz z tego wyglądający jest straszny - żołnierze tworząc kordon wokół miasta mieli świadomość, że libańscy falangiści dokonują w mieście bestialskiej czystki, mordują całe rodziny pod pretekstem walki z rebeliantami (miała to być zemsta za zamordowanie prezydenta, którego popierali). Pojedyncze osoby, żołnierze izraelscy którzy próbowali przerwać te działania natrafiały na obojętność swoich przełożonych, dowódców. Reakcja przyszła zbyt późno - film mimo, że i tak wbija w fotel ciężarem opowieści w samym finale przechodzi z animacji na zdjęcia dokumentalne - widzimy więc ogrom tej tragedii.
Film więc jest ciekawą opowieścią o wojnie widzianej subiektywnie, poprzez wymiar jednostkowy, jej obraz jest zniekształcony, subiektywny, a jednocześnie dzięki temu nabiera może nawet bardziej mocnego wyrazu. Mechanizm wyparcia, który tak wyraźnie został pokazany dotyczy tutaj pojedynczych osób, żołnierzy walczących w tej wojnie, ale to fascynujące bo jednocześnie dociera nas dużo szersze spojrzenie na ten mechanizm wyparcia. Można go nawet nazwać globalnym, bo często dotyczy całych narodowości czy poprzez media i świat polityki nawet wielu społeczeństw, które obserwują różne konflikty i operują schematami, których dostarcza się im by coś wytłumaczyć, zatuszować, usprawiedliwić. Ruanda, Srebrenica, Czeczenia. Czy ten kto odwraca wzrok nie jest winien podobnie jak ten, który przykłada do czegoś ręki? Przychodzi taka refleksja - jeżeli dzieją się takie rzeczy, a świat jest obojętny to rodziny ofiar doprowadzone do szaleństwa i bez nadziei potem sami stają się prześladowcami. Przemoc rodzi przemoc. Tyle, że jednych nazywamy armią, a innych terrorystami.
Mimo, że film przecież jest animowany (najpierw robiono normalne zdjęcia, które przekształcano komputerowo) to jest chyba nawet bardziej przekonywujący niż gdybyśmy te same sceny oglądali jako z aktorami. Absurd wojny, gorzka refleksja na temat granicy między obroną, a zbrodnią i okrucieństwem, pokazanie tego co dzieję sie z psychiką młodych ludzi wysłanych na front... To chyba jedne z bardziej poruszających filmów ostatnich lat. Mimo, że opowiada o wydarzeniach sprzed lat jest wciąż aktualny. Aż szkoda, że wiele krajów muzułmańskich ze względu na kraj produkcji nie chciało go pokazywać, a i w Stanach chyba niesłusznie pominięto go przy oscarach.Kino ważne i odważne.
trailer
Całość do zobaczenia na iplex.pl
możesz zobaczyć także: Metropia
No cóż, mamy różne zdanie na temat tego filmu, choć trudno się nie zgodzić, że nie powinno się "odwracać wzroku" od tragedii. Po głębszym zastanowieniu myślę, ze kontrowersja na temat Walcu z Baszirem sprowadza się do pytania: czy w słusznej sprawie można kłamać, manipulować widzem i stosować zabiegi perswazyjne? Bo przecież nikt, z władzami Izraela włącznie, nie ma wątpliwości, że doszło do masakry w obozach Palestyńczyków i Żydzi byli odpowiedzialni za bierność w tej sprawie (zapadły w Izraelu wyroki sądowe). Tylko czy to uprawnia do dowolnych niegodziwości medialnych, aby dać wyraz swojemu oburzeniu. Ja uważam, że nie i jestem poirytowany, jak ktoś manipuluje moją świadomością, mając mnie za durnia, który wszystko kupi, byle w ładnym, humanistycznym opakowaniu.
OdpowiedzUsuńAle drugiej strony trochę rozumiem ludzi, których uwodzi ogólnie słuszna wymowa tego filmu, no bo co mają rzeczy drobiazgi faktograficzne, jak mamy do czynienia z ludobójstwem.
Pozdrowienia - Dijkstra-jg
to co uwiodło mnie w tym filmie to przede wszystkim ciekawy pomysł - wykorzystanie animacji do tematu który do tego nijak nie pasował... i wyszło! teledyskowe wizje wspomnień szokują ale dlatego to jest ciekawe. I jak pisałem już po Twoich recenzjach - dla mnie wyraźniejszy w filmie był wątek osobistych wspomnień z wojny niż kwestia konkretnej zbrodni i odpowiedzialności za nią. Film gra na emocjach tego się nie da ukryć. Może ocena będzie inna zaleznie od tego na ile wcześniej ktos miał już wyrobione zdanie na ten temat? Mnie na przykład wkurzał w ten sposób "opór" - jako nachalna agitka gloryfikująca postać marginalną i kłamliwa, przekręcająca historię opowieść. Czyli jeżeli ktoś ma wiele wiedzy na temat jakiegoś wydarzenia i jasną ocenę z góry odrzuca wszystko co jest próbą innego spojrzenia...
OdpowiedzUsuń