Jak w tytule - tyle się mówi dookoła o powieściach Murakami, że postanowiłem i ja spóbować. Ale, zacząłem od czegoś nietypowego - nie jest to bowiem powieść ale coś w rodzaju pamiętnika, notatnika. Ale też szczególnego - bo są to tylko notatki, które autor notował na jeden określony temat - czyli biegania. Zbiór esejów? Chyba najbliżej tego - bo pisząc o bieganiu Murakami pisze też o innych sprawach - troszkę o sobie i swoim życiu, o początkach kariery pisarza i o samym procesie tworzenia powieści.
...ta książka mówi o bieganiu i nie jest traktatem o tym, jak zachować zdrowie. Nie mam zamiaru dawać w niej rad w rodzaju: „Posłuchajcie mnie wszyscy – jeśli chcecie zachować zdrowie, biegajcie każdego dnia!”. Zamiast tego chcę przedstawić w niej zebrane przeze mnie przemyślenia, dotyczące tego, czym dla mnie, jako człowieka jest bieganie. To książka, w której tylko rozważam różne sprawy i głośno myślę.
Ale mimo tych zastrzeżeń autora gdy czyta się jego zwierzenia człowiek mimochodem sam zaczyna mysleć trochę o zmianie stylu życia (przynajmniej ja tak mam). W wieku ponad 50 lat biegać w maratonach czy startować w zawodach triatlonowych to wyczyn godny pozazdroszczenia. Zobaczymy czy chwilowe zwiększenie motywacji poskutkuje w moim przypadku zwycięstwem nad lenistwem... Może za jakiś czas pochwalę się na blogu (lub będę się bił w piersi, że nie wyszło).
Ale mimo tych zastrzeżeń autora gdy czyta się jego zwierzenia człowiek mimochodem sam zaczyna mysleć trochę o zmianie stylu życia (przynajmniej ja tak mam). W wieku ponad 50 lat biegać w maratonach czy startować w zawodach triatlonowych to wyczyn godny pozazdroszczenia. Zobaczymy czy chwilowe zwiększenie motywacji poskutkuje w moim przypadku zwycięstwem nad lenistwem... Może za jakiś czas pochwalę się na blogu (lub będę się bił w piersi, że nie wyszło).
Murakami zaczął biegać około 30. Wtedy też napisał pierwszą powieść, a gdy została przychylnie przyjęta, postanowił sprzedać swój bar i zabrać się na serio za pisanie. Zmiana sposobu życia dośc radykalna, ale stała sie dla niego jakimś nowym oddechem i energią, dzięki której jak twierdzi może funkcjonować na niezłych obrotach. Bieganie nie tylko jako sposób na utrzymanie kondycji i zdrowia. Pisanie nie tylko jako praca i zarabianie kasy. Raczej pisanie i bieganie jako zmaganie się ze sobą, jako pewnego rodzaju misterium samotności, wsłuchiwanie się w siebie, aby potem móc lepiej wyrażać swoje myśli i uczucia, z większą intensywnością smakować rzeczywistość. Wytrwalość, trening i praca jego zdaniem łaczą te dwie pasje.
Podobało mi się, że autor otwarcie pisze o tym, że musi się do biegania czasem przełamywać, że to nie tylko przyjemność ale i wysiłek. Jest szczery i czasem pisząc o swoich porażkach sam z siebie potrafi się śmiać. Ale co ciekawe - zawsze stara się wyciągać z porażek jakieś wnioski. Momentami gdy się to czytało odnosiłem wrażenie, że facet jest strasznie poukładany i konsekwentny niczym maszyna - czy to tylko wrażenie? A może cecha wszystkich Japończyków?
To książka troszkę o pasji, ale po części też o tym jak ta pasja zmienia życie, ile daje radości. Niby się wiele jej podporządkowuje ale ma sią z tego dużo satysfakcji. I nie trzeba od razu wygrywać i być mistrzem, aby się cieszyć z osiągnięcia jakiegoś celu.
Połknąłem tę książkę w dwa dni. I może to dobrze, że zacząłem spotkanie z modnym u nas Japończykiem od tak specyficznej ksiązki. Niektóre fragmenty były świetne (nawet pojedyńcze dygresje wplecione w tekst), z innymi mógłbym podyskutować (jak przekonanie, że jazda rowerem to najnudniejszy sport), ale ogólnie czyta sie fajnie, z ciekawością będę szukał innych dzieł tego pana. Rozumiem, że teraz mogę spokojnie sięgać po prozę bo trudno będzie się rozczarować... Przekonam się wkrótce.
ps. Pięć miesięcy bloga. Powoli pisanie wchodzi w krwioobieg :) Już nie ma takiej paniki, jak na początku - czy ktoś to będzie chciał czytać. Wciąż nie jestem zadowolony w pełni z efektu, ale przecież do tego by znaleźć jakis lepszy pomysł trzeba to robić aby nie wypaść z rytmu i nie poddać się zniechęceniu. Dziękuję wszystkim zaglądającym :) jeszcze raz proszę Was u wszelkie uwagi, komentarze, opinie i pomysły...
w razie czego można też dołączyć też do współtworzenia bloga - prosze o kontakt na adres przynadziei@wp.pl
To książka troszkę o pasji, ale po części też o tym jak ta pasja zmienia życie, ile daje radości. Niby się wiele jej podporządkowuje ale ma sią z tego dużo satysfakcji. I nie trzeba od razu wygrywać i być mistrzem, aby się cieszyć z osiągnięcia jakiegoś celu.
Połknąłem tę książkę w dwa dni. I może to dobrze, że zacząłem spotkanie z modnym u nas Japończykiem od tak specyficznej ksiązki. Niektóre fragmenty były świetne (nawet pojedyńcze dygresje wplecione w tekst), z innymi mógłbym podyskutować (jak przekonanie, że jazda rowerem to najnudniejszy sport), ale ogólnie czyta sie fajnie, z ciekawością będę szukał innych dzieł tego pana. Rozumiem, że teraz mogę spokojnie sięgać po prozę bo trudno będzie się rozczarować... Przekonam się wkrótce.
ps. Pięć miesięcy bloga. Powoli pisanie wchodzi w krwioobieg :) Już nie ma takiej paniki, jak na początku - czy ktoś to będzie chciał czytać. Wciąż nie jestem zadowolony w pełni z efektu, ale przecież do tego by znaleźć jakis lepszy pomysł trzeba to robić aby nie wypaść z rytmu i nie poddać się zniechęceniu. Dziękuję wszystkim zaglądającym :) jeszcze raz proszę Was u wszelkie uwagi, komentarze, opinie i pomysły...
w razie czego można też dołączyć też do współtworzenia bloga - prosze o kontakt na adres przynadziei@wp.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz