poniedziałek, 28 października 2024

Gang Zielonej Rękawiczki, czyli niewidzialna ręka emeryta

Październik kończę dwoma notkami, w których wspólne będą trzy elementy: wątek kryminalny, humor oraz seniorzy. Dziś o serialu, a jutro o książce. Domyślcie się jakiej (też cykl).

Gang Zielonej Rękawiczki obejrzałem z przyjemnością, choć to serial nie pozbawiony wad. Humor nie zawsze najwyższych lotów, wątki trochę nieuporządkowane, trochę uproszczeń, wątek kryminalny raczej przewidywalny... Wszystko to jednak jakoś i tak nie jest aż tak bardzo istotne gdy inne rzeczy są za to cudowne. Czym mnie tak ten serial zauroczył? Ano sympatycznymi postaciami, a w szczególności tym, że większość bohaterów to ludzie powiedzmy delikatnie w wieku przedemerytalnym lub nawet go przekroczyli. Czy jesień życia ma być już jedynie wegetacją, czekaniem na jakiś cud (np. niewielką rólkę dla aktora), czy też wizytę dzieci lub wnuków?

Trzy kobiety niezależne (Magdalena Kuta, Małgorzata Potocka i Anna Romantowska) i nie dające w sobie w kaszę dmuchać, pokazują że PESEL to rzecz drugorzędna i ciągną za sobą innych. 



Gdy ukryły się przed policją w Domu Spokojnej Starości (sezon pierwszy) od razu ze zgrozą stwierdziły, że wszyscy zachowują się jakby zaakceptowali atmosferę jak w umieralni... I zaczęły własne porządki. Od dłuższego czasu postanowiły wymierzać sprawiedliwość na własną rękę i na koncie miały całkiem sporo udanych akcji. Niestety - Gang Zielonej Rękawiczki pozostawił pewien ślad i dlatego już nie mogły działać tak beztrosko jak dotąd.


Ich zasada to: zabierać bogatym i nieuczciwym, dawać potrzebującym. Każda niegodziwość musi zostać ukarana, choć policja (przeuroczy duet starszego safanduły i ambitnej policjantki - w tych rolach (Mirosław Zbrojewicz i Karolina Rzepa) jest coraz bliżej i muszą być bardzo ostrożne. Na szczęście emeryci z ośrodka w jakim się schroniły, okazują się bardzo chętni do pomocy. Choć nie zawsze tak bardzo sprawni jak dawniej, nadrabiają entuzjazmem (ach te imprezy taneczne w sezonie drugim z Michałem Urbaniakiem jako DJ-em). I w nich jest siła tego serialu. W obserwowaniu ich uśmiechów, tworzenie z niewielkich ról prawdziwych i urokliwych perełek. Tu nikt nie musi nakładać kilogramów tapety żeby stanąć przed kamerą, nikt nie wstydzi się zmarszczek, paru dodatkowych kilo, czy siwego włosa...

Pal licho więc wszystkie udziwnienia i śmieszności niczym z filmów klasy B - to jest zabawa konwencją i cała przyjemność również w tej absurdalności. Ja to kupuję i polecam jeżeli jeszcze nie widzieliście. Nie streszczam ani nie porównuję obu sezonów, opinie są różne, dla mnie chyba pierwszy był ciut lepszy, ale i w drugim miałem parę scen, które wspominam z przyjemnością. Może jeszcze nie jest to poziom Zbrodni po sąsiedzku, Metody Komińskiego czy Grace i Frankie, ale fajnie że i u nas ktoś wpadł na ten pomysł, że filmy o starszych, wcale nie są tylko dla starszych, że młodzi mogą się na nich bawić, ale i uczyć jakiejś mądrości życiowej, klasy, autoironii.
Zobaczcie choćby ze względu na wspaniałych aktorów, którzy się tu pojawiają, czasem w bardzo zaskakujących rolach, niektórzy nie widziani od dawna na ekranie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz