Ci którzy spodziewają się filmu wojennego i scen bitewnych lepiej po ten tytuł niech nie sięgają, bo czeka ich okrutny zawód. Żołnierzy niemieckich prawie nie widać, latają tylko kule, czasem widać rannych, a większa część akcji dzieje się jak nie w obozie to w okopach. Ale ciekawostka: bohaterami są żołnierze czescy. Tak, tak oni także tułali się po róznych frontach, choć pewnie ich było mniej niż Polaków. Trafili także do północnej Afryki, by walczyć z Włochami i Niemcami. Słynna obrona Tobruku to koszmar i pewnie trauma na całe życie dla młodych ludzi rzuconych w warunki przekraczające jakiekolwiek wyobrażenia. Dowódcy musztrą i ćwiczeniami nie byli w stanie ich do tego przygotować. Nie ma tu specjalnie miejsca na bohaterstwo - to zwykli ludzie, którzy sie boją, chcą uciekać, klną i nawet nienawidzą swoich przełożonych zmuszających ich do wykonywania ich zdaniem straceńczych rozkazów.
I to jest w miarę ciekawe - bo temu obrazowi dość daleko jest od sławienia dzielnych wojaków, a bliżej jest do wymowy pacyfistycznej i do stwierdzenia, że nie powinno się żądać o nikogo bohaterstwa w takich warunkach. Dość naiwny i idealistycznie podchodzący do walki z wrogiem, młodziutki Jiří Pospíchal, mocno doświadczy tego koszmaru, stwierdzając, że wojna na pewno nie jest dla takich jak on (a dla kogo jest?). Nieustanne zagrożenie, dość klaustrofobiczna atmosfera, ranni i zabici, których dotyka, albo sceny dalekie od honorowej walki (np. roztrzeliwanie jeńców) wpędzają go w pewien rodzaj stuporu.
Dość odważne, choć można kręcić nosem, że to wszystko juz było i to opowiadane o wiele lepiej. Na pewno film nie jest przyjemny w oglądaniu, trochę męczy jego monotonia i przeciąganie różnych scen w nieskończoność. Ale oglądając produkcje Czechów, aż chciałoby się obejrzeć jakiś dobry polski film "rozliczeniowy" na temat wojny, pokazujący to od strony przeciętnego człowieka - niekoniecznie opowieści o bohaterach czy produkcje typu "Demonów wojny" gdzie akcja jest ważniejsza od rysu psychologicznego postaci...
trailer
trailer
O, czeskie kino raczej kojarzy się z komediami (uwielbiam filmy P. Zelenki), a tu film wojenny...myślę, że ze względu na pokazanie wojny z perspektywy zwykłego człowieka, szarego szeregowca może ten obraz się podobać (podobać nie w sensie estetycznym, ale w sensie zaciekawienia widza). Skojarzyło mi się: widziałeś "Ziemię niczyją?" Pewnie tak, jeśli nie- polecam.
OdpowiedzUsuńkojarzę go, chętnie sobie odświeżę za czas jakiś, ale tam bylo jednak ciekawiej mam wrażenie
OdpowiedzUsuń