MaGa: Kolejny spektakl teatralny z cyklu NTLive pozwolił nam przypomnieć sobie czym jest humor angielski i za co go lubimy. Nic tylko podziękować należy za możliwość oglądania na dużym ekranie świetnych aktorów, odważnie podejmowanych tematów, sprawnej reżyserii i niebanalnych pomysłów na scenografię.
Robert: To prawda. Cykl na który możemy wpadać do Multikina jest gratką dla teatromanów, bo daje możliwości obcowania z inną kulturą, niekiedy z innym spojrzeniem na to co nas otacza albo – tak jak w przypadku tego spektaklu – z tak ostrą satyrą, której na deskach rodzimych teatrów raczej się nie ogląda. Choć temat zagrożenia związanego z działaniami polityków, którzy zamiast łagodzić, jedynie podkręcają konflikty jest znany, a w obecnych realiach wcale nie traci na aktualności. I co z tego że to tekst wymyślony w latach 60, mocno zanurzony w rzeczywistość zimnowojennego konfliktu między NATO i blokiem sowieckim.
Przecież to nie tylko rzecz historyczna, ale też genialna, błyskotliwa satyra, która ironizuje z polityki, wojskowego szaleństwa na temat działań wojennych i koncepcji wzajemnego odstraszania nuklearnego. Przez cały spektakl ma się wrażenie balansowania na cienkiej linie pomiędzy śmiechem a przerażeniem. A przyglądając się pomysłom niektórych aktualnych głów Państwa wcale wiele się w sposobie podejmowania różnych decyzji nie zmieniło. I choć tu akurat mamy prztyczek w nos Amerykanów, ale przecież to samo można zobaczyć i w innych krajach. Dać ludziom władzę, to tak jakby wręczyć dziecku pudełko zabawek licząc na to, że nie skusi się na to by z niego skorzystać.
MaGa: Ten spektakl to sceniczna adaptacja filmu Stanleya Kubricka o tym samym tytule, jednak odnoszę wrażenie, że twórcy tej sztuki tak poprowadzili akcję, że oglądając ma się wrażenie, że jesteśmy „tu i teraz” choć film powstał w 1964 roku. A jednocześnie ma się wrażenie, że to część serialu „M.A.S.H.” albo dalsza część książki „Paragraf 22” Josepha Hellera.
Robert: Gdyby jeszcze głębiej grzebać, to chyba przed filmem była jeszcze powieść, ale ona nigdy u nas nie była wydana. A co do humoru - zdecydowanie masz rację. To nie tylko satyra na wojskowych i polityków, ale i głęboko antywojenne przesłanie. Co nam z tego, że "zwyciężymy" skoro skutki tego mogą być katastrofalne. Czy dziś ryzyko globalnego kryzysu, który może wybuchnąć w każdym momencie jest mniejsze?
W spektaklu zaczyna się od szaleństwa amerykańskiego generała Rippera, który do tego stopnia nienawidzi komunistów, że bez konsultacji z kimkolwiek wydaje rozkaz zaatakowania Rosji bombami nuklearnymi, a postawiony pod ścianą wcale nie ma zamiaru oddać tajnych kodów do zawrócenia samolotów. W tym czasie w Pentagonie ekscentryczny dr Strangelove, kiedyś hitlerowiec, a obecnie amerykański doradca do spraw broni atomowej, uświadamia prezydentowi USA, że Rosja w odwecie postąpi podobnie i że ofiar może być bardzo wiele, a ziemia przez 100 lat nie będzie możliwa do normalnego życia.
MaGa: I zaczyna się gra wszystkich ze wszystkimi. Rozmowy generałów różnych wojsk, rozmowy miedzy prezydentami, usiłowanie rozładowania napięcia, namawianie zbuntowanego generała by zawrócił samoloty, a z tego całego galimatiasu zaczyna wyłaniać się smutna choć mocno prawdopodobna sugestia, że nieodwracalny konflikt nuklearny będzie możliwy poprzez niekompetencję na różnych szczeblach zarówno administracji rządowej jak i w wojsku.
Robert: Możemy się śmiać z wiecznej podejrzliwości o próby dezinformacji czy zbytniego uzależnienia od maszyn, ale wiedząc kto stoi obecnie na czele rządów dwóch przeciwstawnych mocarstw, z lekkim przerażeniem obserwujemy jak prezydent Rosji zabija niekompetentnego pracownika, a wiceprezydent USA nie przyjmuje do wiadomości wyników wyborów. A jeżeli jedna z najważniejszych osób w państwie gubi tajne dokumenty, to groteska oglądana ze sceny, wcale nie musi odbiegać od tego jak podejmowanie decyzji i przygotowywanie planów przez "super kompetentnych ludzi" na szczytach władzy wygląda w rzeczywistości.
MaGa: Jakoś tak mi się to skojarzyło z Putinem, Trumpem i Muskiem.
Robert: Coraz bardziej sobie cenię oglądanie spektakli teatralnych w kinie, bo niezależnie od toczącej się akcji głos jest zewsząd słyszalny, kamera wychwytuje to co w czasie spektaklu na żywo często umyka. Tym razem może nie było fajerwerków scenograficznych, trudno jednak nie docenić lekkości w przejściach między kolejnymi lokacjami i dowcipu jaki jest zawarty w całym przedstawieniu.
MaGa: To prawda. Ja jestem zachwycona możliwością oglądania w ten sposób spektakli z zagranicy, bo nie znam języka angielskiego, napisy więc bardzo pomagają.
A jako teatromaniak do czasu transmisji w ramach nazywowkinach.pl byłam pozbawiona możliwości oglądania spektakli zagranicznych. Tu przetłumaczono nawet piosenki - co nawet w filmach się nie zawsze zdarza. Tylko dzięki temu nie przegapiłam końcowej piosenki spektaklu, która w radosnej tonacji informowała, że „ponieważ wszyscy nas nie lubią to zrzućmy sobie bombę…” co sprawiało przerażające wrażenie i ciarki na plecach.
Robert: I również dzięki temu mieliśmy możliwość obserwowania na scenie Steve’a Coogan’a w poczwórnej roli: jako Lionela Mandrake, dowódcę grupy RAF, który usiłuje odwrócić nieuniknione; jako prezydenta USA walczący z absurdami; jako nieprzejednanego mjr TJ Kong i tytułowego doktora Strangelove. Wspaniały popis gry aktorskiej, zabawy akcentami i szybkości zmiany kostiumów.
Maga: Polecamy ten spektakl i namawiamy do korzystania z możliwości oglądania transmisji i retransmisji w ramach pokazów w Multikinie, bo daje to okazję do oglądania spektakli teatralnych, operowych i baletowych z miejsc dla większości z nas niedostępnych. Za niewielkie pieniądze.
Zaglądajcie na „Wydarzenia” oferowane przez Multikina i wybierajcie to co was interesuje.
Tu macie kolejne terminy 14 maja i 18 czerwca!
Multikino – „Dr Strangelove” NTL - więcej o spektaklu kliknij tu
Reżyseria: Sean Foley
Scenariusz: Armando Iannucci
Obsada: Steve Coogan, Oliver Alvin-Wilson, Penny Ashmore, Ben Deery, Richard Dempsey, Mark Hadfield, John Hopkins, Tom Kelsey, Giles Terera i inni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz