piątek, 29 lipca 2011

Addis Abeba - Maleo Reggae Rockers, czyli wiara, nadzieja i... bujanie

Podczas powrotu znad morza przez długi czas towarzyszyła nam właśnie ta płyta - rozbujana, optymistyczna, niesamowicie barwna. Cała rodzinka kiwała się do tych numerów (z tym, że dzieci już eksploatując "Reggae Radio" do przesady trochę nam go obrzydziły)... Jedenaście numerów plus jeden kawałek z tekstem Gajcego znany z inne płyty (polecam bo bardzo ciekawy).
Darka Malejonka kojarzę jeszcze z czasów Houk. Pamiętam też jego pierwsza solową płytę (Za Zu Zi) - był to czas kiedy miałem nawet okazje troszkę bliżej go poznać bo towarzyszył nam wraz z Siwym w pewnym przedsięwzięciu profilaktycznym (10 dniowa trasa nad morzem - niesamowita przygoda, z której kiedyś może będzie okazja wrzucić jakieś fotki). Wtedy tą jego miłość do muzyki reggae mogliśmy usłyszeć po raz pierwszy (bo w Izraelu jednak mam wrażenie, że nie był na pierwszym planie) - dużo w tym było eksperymentowania, przesterów, samplowania głosu, elektroniki... Potem przyszły kolejne koncerty, ogromna popularność po Woodstock i świetnym koncercie z Michaelem Blackiem (ach kapitalne bujanie i znów miałem okazję być tego świadkiem), kolejne płyty, projekty (płyta z tekstami Kochanowskiego)... Gdy teraz słucha się i porównuje te nagrania z początku i obecne to pierwsze co uderza to ogromna rozbudowa składu zespołu i niesamowita energia jaką dzięki temu się uzyskało. Tamte kawałki były bardziej melancholijne - tu nawet gdy jest jakieś ważne przesłanie, muzyka ma w sobie dużo radości, klasyczny rytm, świetna sekcja dęciaków, kołyszą, powodują, że człowiek natychmiast chce skakać...    
Gdy płytka wpadła mi w ręce od razu zwróciłem uwagę na świetne dopracowanie tego wydawnictwa od strony graficznej - zdjęcia z Etiopii i innych rejonów Afryki, które udało się Malejonkowi odwiedzić uzupełniają tę muzykę, te teksty. Jeżeli Jamajka jest sercem muzycznym reggae to przecież przesłanie ideologia i jej duch, tęsknota zrodziły się właśnie w tym miejscu czarnego lądu. Wszak wszyscy rastafarianie właśnie do tego kraju i jego flagi odwołują się w swoich korzeniach...
Muzycznie - wspominałem już o sekcji dęciaków (ja po prostu mam do nich słabość), ale cały zespół zasługuje na brawa - nie wiem czy ten sam skład jeździ na koncerty i nagrywa ale słychać świetne zgranie. Bit cały czas porywa, przeszkadzajki mile rozbudowują tło, klawisze, no i wreszcie gitary ze specjalnym wyróżnieniem oczywiście dla Siwego. Wokal - dużo chórków, trochę gości - m.in. Michael Balck i Cheeba, Grizzlee z Eastwest Rockers. Jest na pewno różnorodnie. Teksty - w większości po polsku, miejscami mogą się wydawać proste, pisane ot tak do rymu i by refren wpadał w ucho, ale wsłuchajcie się w nie, bo warto, wcale nie są puste, czuć, że dużo w nich serca...
Krótko - kapitalna płytka łącząca klasyczne brzmienie reggae z wpływami  ragga czy ska... Płyta wybitnie poprawiająca nastrój, optymistyczna, bujająca, a jednocześnie z niegłupimi tekstami. Polecam nie tylko dla fanów tego gatunku!
To zawsze naturalne, że płyta ostatnia od razu staje się tym do czego się porównuje poprzednie, ale to chyba rzeczywiście jak dotąd najbardziej dopracowana i całościowo autorska płyta Maleo Reggae Rockers... A najbardziej (może po ostatnim koncercie lubię balladowy "Dzikie serce").

Będę składał dzięki,
lecz nie składam nigdy broni.
Wybieraj, czy powiesz Bogu tak,
czy mamonie się pokłonisz.
Powiedz mi, czy walczysz modlitwą,
czy pistoletem w dłoni.
Decyduj, czy zatracisz się w iluzji,
czy dasz prawdzie się wyzwolić.
"Czekamy"

1 komentarz: