No to kolejna notka trochę będąca pokłosiem konwentu Bazyliszka. Śpieszyłem się z przeczytaniem tej pozycji, by ją oddać na wymiance dla innych - może te fakt wpłynął na to, że nie doceniam jej tak jak wielu przede mną? Forma może i interesująca, ale po pierwsze nie mówmy że to takie nowatorskie, bo przecież to wznowienie i to w identycznej formie, a po drugie... Mam wrażenie że gdyby odważniej twórcy wkroczyli w świat ilustracji, nie zatrzymując się jedynie na eksponowaniu w określony sposób liter, mogłoby być jeszcze ciekawiej.
Jesteśmy gdzieś pomiędzy powieścią graficzną, komiksem, a tradycyjną powieścią. Czasem tekst potrafi być podany w zaskakujący sposób, właśnie bliski komiksowi, innym razem brniemy przez kolejne maile i protokoły z przesłuchań. Kilka zdań na całą stronę? Albo jedno słowo? Nie dziwcie się, że przeczytałem szybko, mimo że cegła wydaje się dość potężna.
Mam też wrażenie, że historia jest interesująca, jednak sposób podania wpłynął na jej rozciągnięcie aż do przesady. Nie dzieje się tu aż tyle, by wypełnić akcją czy choćby jakimiś refleksjami strony, ale przecież odliczanie co kilka stron może zrobić wrażenie, będzie takim strzałem w kierunku młodszego odbiorcy, tak mocno już przyzwyczajonego do myślenia obrazami.

A treść?
Wyobraźcie sobie planetę, na której wydobywa się rzadkie surowce. Ludzie tu żyją, pracują, niespecjalnie przejmując się tym, że wielkie korporacje i politycy ponad ich plecami rozgrywają jakąś swoją dziwną grę. Oni będą jej ofiarami. Pewnego dnia cała planeta zostaje zaatakowane przez statki BeiTechu, który nie tylko bombardował różne miejsca, ale zrzucił również broń chemiczną.
Tych którzy zdołali szybko dostać się do statków ewakuacyjnych nie jest wielu, dość szybko też orientują się, że ruszyła za nimi pogoń. Muszą nie tylko starać się walczyć z różnymi usterkami, ale i przygotować obronę przed pościgiem.
Przeciwnik chce zniszczyć jakiekolwiek ślady po ataku na ich planetę, nie będzie miał litości. W dodatku okazuje się, że na jednym z uciekających trzech statków rozprzestrzenia się niebezpieczny wirus.
Całą historię poznajemy jakby z różnych nośników, śladów po korespondencji, po nagraniach, nie wiedząc też czy ci którzy są ich autorami ostatecznie przeżyli, czy też ktoś dopiero potem odkrył to co po nich zostało i próbuje uzyskać odpowiedź na to jak do tego doszło.
On - wciąż zakochany, mimo że tuż przed atakiem na ich planetę pokłócili się i rozstali. Ona niby najchętniej nie miałaby już z nim nic do czynienia, zdaje sobie jednak sprawę, że tylko jemu może zaufać. I tylko on zrobi dla niej wszystko, nawet łamiąc jakieś przepisy.
Trzeba czasem zhakować system, coś obejść, zignorować rozkazy... Czemu? Ano choćby po to by walczyć o jawność informacji, nie dać się okłamywać, nie dawać zgody na decyzje dowódców, którzy chętnie szafują życiem maluczkich. Oni powołując się na wyższe dobro, potrafią popełnić najgorsze zbrodnie. A jeżeli możesz stać się ich ofiarą, poświęconą niczym mało ważny element, będziesz przecież walczyć...
Opowiadanie całej historii poprzez ich maile, jakieś protokoły, dokumenty, nagrania, niby ma sprawiać wrażenie, że w tym wszystkim jesteśmy na bieżąco, że uczestniczymy w tym razem z bohaterami. Czy tak rzeczywiście będzie? Oceńcie sami. Mnie to raczej nie przekonuje, ale podobno to rzecz raczej dla młodszych czytelników, którzy wolą taką eksperymentalną narrację niż klasyczne opisy - może zmęczeni długością tekstów?
Z tego co pamiętam ZNAK (Moondrive) nie wydał kontynuacji, ciekawe czy teraz sprzedaż będzie na tyle dobra, by to pociągnąć dalej dla tych, którzy się zachwycili.
Ja szczerze przyznaję - nie czuję się jakoś do końca tym przekonany.
Oferujemy pożyczki osobiste i pożyczki dla firm. Jestem licencjonowanym i certyfikowanym pożyczkodawcą z wieloletnim doświadczeniem w branży pożyczkowej. Oferujemy pożyczki zabezpieczone i niezabezpieczone od 1000,00 EUR do maksymalnie 500 000 000,00 EUR ze stałym oprocentowaniem 2% w skali roku. Osoby zainteresowane prosimy o kontakt mailowy: christywalton355@gmail.com
OdpowiedzUsuń