poniedziałek, 30 września 2024

Motyle są wolne, czyli dajmy młodym przestrzeń


Najnowsza premiera Teatru Gudejko (gościnnie w IMKA), to spektakl który pewnie bardziej spodoba się młodym widzom. Postawienie na debiutantów, czyli Chrisa Cugowskiego i Zuzannę Mikołajczyk, na muzykę, przybliża ten tekst młodszemu pokoleniu, choć przecież sztuka Leonarda Gershe  ma już swoje lata i zdobyła popularność w latach 70 dzięki ekranizacji.

Dzięki tłumaczeniu Małgorzaty Semil i reżyserii Jerzego Gudejko wszystko nie tylko trochę się urealniło do naszych warunków (ach ten dom w Konstancinie Jeziornej), ale i jakby uwspółcześniło. Oto młody, niewidomy chłopak, który przez całe dzieciństwo i dojrzewanie był pod czujną opieką matki, zdobywa się na odwagę, by zamieszkać samodzielnie na warszawskiej Pradze. Trochę izolowany od rówieśników, nie ma w sobie dużo pewności siebie, ale jeżeli chodzi o zaradność życiową funkcjonuje całkiem sprawnie i nie ma ochoty wracać pod skrzydła mamusi. 

I oto po sąsiedzku pojawia się dziewczyna, która swoją żywiołowością, luzem, otwartością, podbije jego serce. Oczywiście ta relacja nie spodoba się mamusi, która z obawy przed skrzywdzeniem jej syna, będzie za wszelką cenę próbować zniechęcić oboje do tego związku. Czy dla nich to ważne, na ile są dopasowani, na ile czują że to coś na całe życie? Dla niego pewnie tak, dla niej kompletnie nieistotne - żyje chwilą i próbuje tego samego nauczyć Dona... Cieszyć się chwilą, szczęściem, czułością, a potem lecieć dalej, być wolną niczym motyl - to jej filozofia. Julia drażni, wydaje się być zbyt infantylna, naiwna, ale i jednocześnie fascynuje tym, że tak mocno idzie przed siebie, nie przejmując się niczym. 
Czujemy jednak, że i w niej jest tęsknota za tym by być kochaną, ale z obawy przed zranieniem, wciąż ucieka i większość relacji sprowadza do przelotnych, fizycznych kontaktów.

To spektakl z jednej strony w ciekawy sposób pokazujący spotkanie dwójki tak zupełnie odmiennych od siebie młodych ludzi, a z drugiej strony spojrzenie na problem nadopiekuńczości. Matka Dona (w tej roli dobrze zagrała Agnieszka Pilaszewska) przecież chce dla swojego syna jak najlepiej, jednocześnie jednak podcina mu skrzydła, nie pozwala na doświadczanie prawdziwego życia, które przecież zawiera w sobie zarówno wzloty, jak i upadki. 


Zaskoczeniem może być to, że w odróżnieniu od większości repertuaru Teatru Gudejko, to nie jest komedia, raczej opowieść obyczajowa i to debiutanci na scenie są na pierwszym planie, przyciągają uwagę widzów. Oboje mają w sobie świeżość, pewien urok i radzą sobie w swoich rolach naprawdę nieźle. Pewnie Cugowski mógłby jeszcze dopracować pewne gesty, zachowania tak charakterystyczne dla ludzi niewidomych, czasem chyba gra na pamięć, idzie na pewniaka, potem znowu nagle przypomina sobie o tym że musi badać teren. Mikołajczyk ma tak dziewczęcą urodę, że aż trudno uwierzyć że gra kobietę, która trochę już przeszła, jej Julia jednak właśnie taka ma być... Trochę dziecięca, ale i z domieszką bezczelności, jakiejś bezpośredniości, która może szokować. Obsada ma się zmieniać, więc być może będziecie mieli okazję zobaczyć w tej roli również Wiktorię Koprowską.
Na scenie pojawia się również Lesław Żurek, ale jego rola jest mało rozbudowana, niczym specjalnie nie zaskakuje.
 
Wolni jak motyle... One żyją krótko, więc ta fascynacja może trochę dziwić, ale może to odniesienie właśnie do życia chwilą, do cieszenia się tym co jest, bez obaw o to czy jutro to wciąż będzie aktualne. Przecież to właśnie obawy często tak mocno ograniczają nasze decyzje...

Trochę humoru, trochę dramatu i spora dawka uczuć.

Motyle są wolne - Teatr Gudejko
Autor: Leonard Gershe
Tłumaczenie: Małgorzata Semil
Reżyseria: Jerzy Gudejko
Scenografia: Wojciech Stefaniak
Kostiumy: Grażyna Gudejko i Olga Szynkarczuk
Muzyka: Jan Regulski
Obsada: Chris Cugowski, Zuzanna Mikołajczyk/Wiktoria Koprowska, Agnieszka Pilaszewska, Lesław Żurek/Michał Meyer

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz