Strony

poniedziałek, 30 stycznia 2012

Gdzie mieszkają dzikie stwory czyli bajka raczej na poważnie

Kolejna w ostatnich dniach ekranizacja bajki i film familijny. Ten chyba najbardziej z nich wszystkich dziwny, niełatwy i z podwójnym dnem. Podtytuł na plakacie to hasło: W każdym z nas mieszka jakiś dziki stwór - i o tym trochę jest ten film. Raczej nie do oglądania przez dzieci samotnie, niełatwy chyba też przez nie do zrozumienia - będą się gubić pomiędzy fantazją i krainą gdzie trafia chłopak, a tym z jakim doświadczeniem wróci do domu, przerazi je charakter stworów i ich postępowanie.
Książka Maurice'a Sendaka na podstawie której zrobiono ten film chyba u nas nie jest znana, ciężko więc oceniać na ile reżyser był wierny oryginałowi, a na ile poszedł w stronę jakiejś własnej kreacji artystycznej. Bajka? Chyba raczej prawie psychoanalityczne, głębokie wejście w świat fantazji, lęków i pragnień dziecka.

niedziela, 29 stycznia 2012

Koncert na otwarcie Stadionu Narodowego, czyli jak zwykle prowizorka

Dziś znowu notka trochę wyjątkowa - żona namówiła mnie na koncert na Stadionie Narodowym i teraz powoli dochodzę do siebie (czyli ogrzewam się) w domu i próbuję uporządkować sobie w głowie wrażenia. Niestety w dużej mierze różne przekleństwa i epitety pod adresem miasta i organizatorów trochę mi psują wrażenia muzyczne...
Sam pomysł imprezy - świetny, bo wiadomo, że trzeba jakoś dopracować logistykę i organizację na takim obiekcie, a najlepiej robić to na imprezie gdzie masz pewność, że pojawi się tłum ludzi. A więc koncert darmowy i zapowiadany na finał pokaz fajerwerków.

sobota, 28 stycznia 2012

Wyspa niesłychana - Eduardo Mendoza czyli szarpiący niepokój

Sporo o tym pisarzu się mówi, komentuje, zachwytów co niemiara. Gdy więc ZNAK obdarował mnie tą pozycją stwierdziłem, że chętnie przeczytam. I potem kilkukrotnie sięgałem i odkładałem, bo nijak nie mogłem "chwycić" tych klimatów. Może zależy to od nastroju w jakim sami jesteśmy? Czasem ma się ochotę na rzeczy bardzo skomplikowane, wymagające myślenia, skupienia, zachwycamy sie każdym akapitem, innym razem szukamy przede wszystkim jakiejś spójności, akcji, sensu, powiązań, odpowiedzi lub rozwiązania zagadki... Tu nie znalazłem ani jednego ani drugiego.

piątek, 27 stycznia 2012

Charlie i fabryka czekolady czyli groteskowo i słodko zarazem

Tim Burton od pierwszych filmów ma swój niepowtarzalny styl - jedni go lubią, inni mniej, jedne filmy mu wychodzą bardziej, inne gorzej. Ale większość z nich warto zobaczyć! Korzystając więc dziś z tego, że to rocznica urodzin Carolla, a w kioskach za 11 złotych polskich (no jak nie kupić?) razem z Twoim Stylem jest do kupienia (namawiam!) Burtonowska wersja Alicji w krainie czarów (o której pisałem tutaj) to postanowiłem napisać o innym filmie tego reżysera. Filmie niby dla dzieci, niby familijnym, ale tak naprawdę raczej do oglądania i do przegadania całą rodziną (chyba lepiej nie oglądać go z maluchami). Bo to film raczej dla "dużych dzieci" - o lękach, strachach, marzeniach i nadziejach z dzieciństwa tak jak je wspominamy. Słodki i groteskowy zarazem, pełen zaskakujących zestawień i rozwiazań. Niektóre rzeczy mogą wydawać się więc zupełnie infantylne, inne lekko przerażające i schizofreniczne, a całość nie wiem czy nie bardziej jest atrakcyjna dla dorosłych niż dla dzieci.

czwartek, 26 stycznia 2012

Służące czyli mały krok, a ile zmienia

Moja dzisiejsza podróż do Łodzi okazała się może nie super wygodna, ale za to udało się ja całkiem nieźle umilić. W jedną stronę lekturą "Requiem dla snu", a w drugą filmem. W takich warunkach to można sobie podróżować :) Byle ciepło było. Film sprawił mi dużą przyjemnośc, wyobraźcie sobie jaka była moja frajda gdy po powrocie do domu okazało się, że żona odebrała z poczty paczkę - Media Rodzina przysłało mi egzemplarz książki do recenzji. Przyjemność będzie więc jeszcze zwiększona, a za czas jakiś spodziewajcie sie nie tylko recenzji, ale i konkursu.
Ileż to już wzruszeń i emocji przeżywaliśmy oglądając na ekranach filmy na temat rasizmu. "Służące" nie dają nam nic nowego, ba - nawet w warstwie konstrukcji i scenariusza większość rozwiązań jest ograna. A mimo to nie tylko się ogląda, ale i wzrusza!

środa, 25 stycznia 2012

George Bidwell - Lwie serce czyli kolejna zagadka 24-godzinna

Poprzednia zagadka okazała sie dość prosta - przynajmniej dla @sardegny, a tu był do zdobycia jeden egzemplarz książki tego autora. By książkę zdobyć musieliście odgadnąć pisarza, który jest na tym zdjęciu. Gratulacje dla Izy!
A byl to oczywiście George Bidwell - bardzo ciekawy pisarz bardzo związany z naszym krajem (choć pisał po angielsku). Warto sięgać po jego pozycje, bo to świetnie napisane powieści historyczne - żywe, bogate w szczegóły... A dziś o jednej z nich...

wtorek, 24 stycznia 2012

Joe Alex - Śmierć mówi w moim imieniu czyli mała zagadka 24 godzinna

Zaczęło się od zagadki -można było wygrać książkę zgadując autora i tytuł - okazało się, że nie było to takie trudne. Słowa klucze to:
„Szalone życie Meriana ...” - chodziło o biografię Meriana Coopera - cholernie ciekawa postać (może sam jeszcze kiedyś o niej napiszę) ojca naszego bohatera.
Szekspir, teatr - Maciej Słomczyński choć znany głównie z kryminałów był też dramaturgiem i tłumaczem - m.in. wszystkich dzieł Szekspira.
Kwaśniewski - trochę dla zmyłki, bo mało kto pamięta ten drugi pseudonim pod  jakim pisał powieści o dzielnych milicjantach.
Rotary Club - okazało się dość dużo mówiąca wskazówka, Słomczyński szefował organizacji w Krakowie.
"Krzesła", teatr - ta sztuka jest odgrywana w powieści, akcja dzieje się w teatrze...
Gratulacje dla Sardegny za szybką reakcję.
A o samej książce...

Oscarowe nominacje czyli filmowy zawrót głowy

Notka specyficzna no bo przecież większość tych filmów dopiero przed nami, ale ponieważ ciekawość zżera, a jednak zwykle przynajmniej  kilka tytułów fajnych się co roku znajdzie to tym razem bez recenzji za to trochę typowania. I jak zwykle gdy notka specyficzna - na dodatek jakieś wspominki muzyczne.
Jak to dobrze, że nominacje w odróżneniu od samych nagród ogłaszane są na czas polski o ludzkiej godzinie...
Macie swoje typy? Liczycie, że "W ciemności" będzie miało szansę? Czy wśród zwycięzców będa Polacy?
Jedziemy!!! Większość ifno z Filmwebu! Genialna strona - reagują szybciej niż jakikolwiek inny portal. Tam też możecie np. podpatrzeć fotki aktorów nominowanych w tym roku... Z góry przepraszam za bałagan - postaram się to potem poprawić. A w typowanie pobawię się jak obejrzę wszystko.

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Drzewo czyli o tym iż żałoba nie jest łatwa

To już któryś raz z kolei, że na film zwracam uwagę dzięki temu iż nie jest z USA :) Może uznacie, że to dziwne, ale czasem przeglądając program tv tak już mam. I raczej się nie zawodzę - nawet proste historie ogląda się inaczej, mają jakiś specyficzny klimat. No i jak Australia od razu człowiek wyobraża sobie cudne plenery. Tu głównie mamy wieś, małe miasteczko, jakieś wielkie przestrzenie i nieduży dom na odludziu pod wielkim wspaniałem drzewem figowym. Ono jest tu na równi bohaterem tego filmu jak każdy z ludzi.

niedziela, 22 stycznia 2012

Uczeń czarnoksiężnika czyli co tam scenariusz, ważne efekty... i wyniki rozdawajki

Namówiliście mnie gdy wspominaliśmy Nicolasa Cage'a na ten film :) Że niby tu reguła - im ma dłuższe włosy tym słabszy film się nie potwierdza. No dobra zgadzam się tym razem. Choć wciąż gra prawie tak samo i robi miny cierpiętnika przełykającego cytrynę, albo opowiada dowcipy z poważną miną to da się to oglądać. Ale chyba tylko dlatego, że w głowie powtarzam sobie - to kino familijne, obok jest córka, opanuj się i nie komentuj.

sobota, 21 stycznia 2012

Przygoda z owcą - Haruki Murakami czyli czym do cholery jest wszechświat dżdżownicy

Jakie to uczucie gdy owca wchodzi w człowieka? Ha! Owca jako super-mózg, geniusz, który wykorzystuje ciało ludzkie by realizować swoje cele np. zapanować nad światem. Czyż to nie brzmi jak wymysły jakiegoś nawiedzonego pisarza SF, który pozazdrościł sukcesu Hubbardowi... A to okazuje się wcale nie SF tylko Murakami, który uwielbia łączyć rzeczywistość magiczną, fantazję z naszą rzeczywistością, a to wszystko i tak stanowi tylko tło do tego by pisać o samotności, wyobcowaniu, zagubieniu współczesnego człowieka. To moje trzecie spotkanie z tym autorem. I wciąż - mimo, że to chyba było najciekawsze - nie mogę uchwycić istoty tego splendoru jaki otacza autora. Ani to jakoś specjalnie powalające, ani odkrywcze, ani żadnych wielkich prawd nam nie ujawnia.
Na pewno potrafi opowiadać - obojętnie czy to rozważamy całość książki czy wplecioną niczym matrioszka w powieść jakaś inną historyjkę (np. tu o założeniu wioski w górach) czyta się to dobrze, ale czy to wystarczy aby tak sie nim zachwycać? No cóż będę próbował dalej.

Ile waży koń trojański czyli za czym tęsknimy

Czemu Juliusz Machulski nakręcił taki film? Przypadek? Po prostu komedia romantyczna z pewnym pomysłem scenariuszowym, którego wybór nie ma żadnego ukrytego znaczenia. A może jest jednak drugie dno? Może to kwestia jakiejś nostalgii, potrzeby by cofnąć się w czasie tak jak bohaterka i spojrzeć jeszcze raz na wszystko z perspektywy gdy wszystko choć dużo trudniejsze wydawało się dużo prostsze? Pokolenie, które pamięta socjalizm na pewno będzie odbierać ten film trochę inaczej.
Generalnie film sprawia wrażenie zrobionego w stylu lat 80-tych - nie tylko dlatego, że częściowo akcja umieszczona jest w tamtych czasach, ale całość gdy porówna się ja ze stylem np. w jakim kręcone są masowo produkcje tvn rożni się bardzo. Ale czy to źle?

piątek, 20 stycznia 2012

Rzeź czyli komedia czy dramat

Gdyby nie to, że o filmie sporo już wcześniej czytałem to powiedziałbym - spore zaskoczenie. Przeniesienie na ekran sztuki teatralnej ("Bóg mordu" Yasminy Rezy) i to praktycznie nie wprowadzając tam żadnych "sztuczek" filmowych, nie wychodząc z jednego wnętrza, skupiając się jedynie na dialogach i grze aktorów to raczej odważny zabieg. Niby rozumiem - producenci dużo pewnie tu nie musieli inwestować, strat nie będzie, ale też tylko reżyser dużego formatu jak Polański mógł sobie pozwolić na taki "wyskok", eksperyment nie narażajac się na ryzyko docinków publiczności czy krytyków. Zaufał scenariuszowi? Czy liczył na magię nazwisk? A może jednak tym filmem chce coś ważnego nam powiedzieć?

czwartek, 19 stycznia 2012

Najlepsza pora roku czyli miłosny i tragiczny trójkąt

Zbierając myśli po projekcji "W ciemności" szukam jakiegoś tematu na notkę lżejszą. Ale jak tu pisać o rzeczach lekkich czy zabawnych jak w głowie zgoła odmienne nastroje? Będzie więc notka o filmie ciekawym acz niełatwym - to rosyjski "Majlepsza pora roku". Chyba nabliżej jest mu do dramatu (melodramatu?), ale warto dodać dwie uwagi. Po pierwsze mam wrażenie, że filmy rosyjskie (i w ogóle spoza kultury amerykańskiej) mają w sobie jakąś sporą dawkę melancholii, zadumy, ludzkiego szaleństwa - tak opowiadać o ludzkiej psychice na ekranie wcale nie jest łatwo, oglądać to również i sporo osób macha ręką z rezygnacją, "że to nudy", bo dialogów ani akcji nie ma, albo nie wychwytują sensu w tym co widzą lub słyszą. Po drugie scenariusz tego konkretnego filmu jest stworzony przez Iwana Wyrypajewa, który znany jest głównie z desek teatralnych (jako reżyser i dramaturg). A może to tylko moje wrażenie, że temu filmowi bardzo bliżej jest do sztuki teatralnej niż do małego ekranu (a przynajmniej do tego do czego jesteśmy przyzwyczajeni).

środa, 18 stycznia 2012

Khaled Hosseini - Tysiąc wspaniałych słońc czyli dyskusje o islamie

Wczorajsze spotkanie klubu dyskusyjnego było chyba jednym z najbardziej ożywionych w ostatnim czasie i to mimo, że kilka osób książki nie przeczytało. A przecież ta lektura wcale nie zapowiadała jakichś gorących dyskusji. Powieść opowiadająca losy dwóch kobiet z Afganistanu, ich niełatwe życie na tle różnych wydarzeń historycznych i tła kulturowego wydawałoby się można zamknąć w kilku słowach - smutna, poruszająca, egzotyczna.
Gdy wspominałem ten tytuł kilka osób stwierdziło, że to literatura kobieca i zastanawiało się czy mi "podejdzie". Od razu odpowiem, że tak - "podeszło", podobało się, choć muszę przyznać, że nie doszukuję się w niej jakiejś wyjątkowej oryginalności, czegoś odkrywczego. Ot po prostu nieźle napisana powieść obyczajowa, bolesna historia, ale to co stanowi o jej inności i sprawia, że czytamy z zaciekawieniem to kraj w jakim umiejscowiona jest akcja.

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Samotnie przez Bałkany - Anna Jackowska czyli druga część projektu

Gdy wymyślałem sobie, że częstotliwość notatek wrzucanych przez mnie to będzie minimum jedna dziennie to do głowy mi nie przyszło, że będę odkładał po kilka tygodni napisanie o czymś, bo tematów jest tak dużo, że rzeczy "trudniejsze" czekają długo bym miał więcej czasu... Ale powoli muszę brać się za bary - szczególnie z lekturami, bo jak książka wróci do biblioteki to potem nawet nie ma sobie jak przypomnieć jakichś szczegółów. A więc w tym tygodniu czas na napisanie o 4 przeczytanych w tym roku kniżkach, o których jeszcze nic nie wspominałem...
Na początek znowu o podróżach - zarówno serię w jakiej zostało to wydane jak i autorkę już znam i możecie u mnie odnaleźć informacje o wcześniejszych pozycjach. Anna Jackowska już jakiś czas temu wymyśliła sobie, że te jej wyprawy i relacje z nich będa tworzyć pewną całość - a więc druga odsłona projektu „Jedna kobieta, jeden motocykl, wiele kultur” to właśnie Bałkany.

Jerry Cotton i Los numeros czyli przaśnie, ale jednak wtórnie

Od czasu do czasu różne kinematografie wpadaja na pomysł by nakręcić coś na wzór hitów rodem zza Oceanu - skoro tam się to sprawdza i przyciąga ludzi, to spróbujmy i u nas. Ale podejrzenie jak to jest zrobione i ściagnięcie paru pomysłów, albo przeniesienie akcji do USA to nie wszystko i efekt najczęściej jest mizerny. Na dziś aż dwie pozycje tego typu: Jerry Cotton - niemiecka komedia sensacyjna (nawet powiedziałbym parodia) i polskie romansidło z wątkiem sensacyjnym... Widzieliście? Macie porównanie komu wyszło lepiej?

sobota, 14 stycznia 2012

Moja krew czyli wrażliwość troglodyty

Od czasu do czasu wśród polskich produkcji też znajduje się coś ciekawego. A ponieważ zwykle te filmy przelatują przez ekrany kin jak meteory pozostaje polować na nie w TV. O mojej krwi troszkę czytałem i scenariusz wydał mi się ciekawy.
Na pewno spory plus za pokazanie przecież coraz większej w dużych miastach społeczności pochodzącej z Azji. Jakkolwiek my widzimy ich jedynie jako Wietnamczyków i handlarzy - pochodzą przecież z różnych krajów, różnych kultur, a ponieważ trzymają się razem tworzą ciekawy i bogaty element krajobrazu i klimatu miasta. A czy widzieliście ich w jakimkolwiek polskim serialu czy filmie? Rzadkość. Tu reżyser Marcin Wrona poświęcił im sporo miejsca.
Ale i sama historia - choć opowiedziana mocnym językiem i wcale niełatwa jest ciekawa.

czwartek, 12 stycznia 2012

Dziewczyny wojenne - Łukasz Modelski, czyli młode, odważne i pragnące kochać

No dobrze zaczniemy od rozdawajki - poprzednia trwała tydzień i szczegóły są tutaj, kolejna będzie dotyczyć dziś recenzowanej książki :) Mam nadzieję, że kogoś zainteresuje. Szczegóły na koniec.
Szczęściarzem, który wylosował Gryllsa jest @władcamuch - gratulacje i proszę o kontakt na e-mail (przynadziei@wp.pl).

I parę słów o "Dziewczynach wojennych" (jakoś niezbyt fortunny ten tytuł, prawda?). Bohaterkami książki są młode dziewczyny, które w chwili wybuchu wojny dopiero stają na progu dorosłości - kończą szkoły, zdają maturę, rozpoczynają studia. Każda z nich na pewno ma jakieś swoje marzenia, plany, wizję tego co by chciała robić. I oto nagle wybuch wojny zmienia wszystko - trzeba zupełnie zmienić perspektywę, bo nie da się żyć tak jak dotychczas...

środa, 11 stycznia 2012

Ostatnia zima wojny, czyli bohaterstwo widziane trochę inaczej

Filmów historycznych, szczególnie o okresie wojennym moje pokolenie naoglądało się dużo - i nie tylko krajowych, ale i tych od sąsiadów też :) (chyba nawet lepszych). Można by kręcić oczywiście nosem, że teraz się opowiada inaczej, efekty lepsze, czasem i ta historia lepiej poznana i nie trzeba nic zatajać, ale i tak co by nie mówić - obrazy, które już w Polsce znamy dają dość wyraźny obraz okrucieństw wojny i trudno w tym temacie dodać coś więcej.
Ba - powiedziałbym nawet, że jestem dość przeczulony na obrazy kinemtaografii innych krajów, które pokazują jak to u nich było okropnie w takim tonie tragedii, jakby doświadczali tego jako jedyni. Porównania niestety nasuwają się od razu. I dlatego jakoś nie mogę się przekonać do tego obrazu.

poniedziałek, 9 stycznia 2012

Blondynka na Zanzibarze - Beata Pawlikowska czyli dla kogo tajemnica szczęścia

I kolejna pozycja z serii kieszonkowych miniaturek wydawanych przez National Geographic. Tym razem mistrzyni w multiplikacji swoich wspomnień. Każdy kraj doczeka się pewnie choćby po kilka pozycji książkowych :) Proszę państwa - oto blondynka. Tym razem z Zanzibaru otrzymujemy ok. 50 stroniczek - pozostałe 40 to proste rysuneczki i zdjęcia (mam wrażenie, że trochę mniej ciekawe niż w innych jej pozycjach). Mało? Ano właśnie - nie wiem ile zajmuje pisanie takich wspominek, zwłaszcza, że jeżeli odejmiemy banalne rozważania o naturze szczęścia, cytaty z Livingstone’a, Marco Polo i fragmenty dotyczace historii i niewolnictwa, które dla nikogo nie są jakąś nowością to zostanie stron może 25. I czego się z nich dowiemy?

Burleska czyli prawdziwych musicali już nie ma

Materiału do pisania i pomysłów nagle zrobiło się tyle, że spokojnie można by wrzucać i dwie dziennie :) Nic to - będą pojawiać się najwyżej z opóźnieniem. Dziś (niedziela) sporo czasu przed kompem - w głośnikach i na podglądzie koncert spod Pałacu Kultury (WOŚP), a ja moge powoli zbierać jakieś luźne myśli do tego co już obejrzane, aby nie uciekło. Na początek musical z Christiną Aguilerą i Cher w rolach głównych. Musicale niezbyt często przebijają się do kin (chyba, że te młodzieżowe) więc fani każdego wyglądają z dużą ciekawością. Ja fanem co prawda nie jestem, nie ejstem też fanem żadnej z obu  pań, ale film obejrzałem z przyjemnością.

niedziela, 8 stycznia 2012

Szwecja - Piotr Kraśko czyli do czytania szybkie, ale niestety cieniutkie

Mając pod ręką takie książeczki można potem brylować w towarzystwie chwaląc się, że rocznie czyta się kilkaset "książek". Bo też przeczytanie tego dziełka zabiera mnie więcej tyle czasu co lektura jakiegoś ciekawszego magazynu czy czasopisma. 94 strony, spora czcionka,  format kieszonkowy okraszony zdjęciami. To już druga pozycja tego dziennikarza, która wpadła mi w ręce, ale jak zerkałem na ulotkę National Geographic to widzę, że robi się tego sporo - autor idzie w ślady Pawlikowskiej, która tłucze pozycje w ilościach masowych.
Pomysł na to bardzo prosty: kilka anegdot, kilka informacji zdobytch w trakcie rozmów, może jakieś informacje historyczne, a jak brakuje nam pomysłów to zawsze można się posiłkować wspomnieniami z innego kraju. Tu autor zastosował tę sztuczkę opisując spotkanie z parą królewską (prawie 1/3 książki właśnie o rodzinie królewskiej) gdzie przez parę stron dokonuje porównań jak to go inaczej przyjmowano w Białym Domu.

sobota, 7 stycznia 2012

Nie zapomnij mnie czyli nocny spacer wiele zmienia

No proszę - wystarczy trochę pokomplikować życiorysy bohaterów, wprowadzić im jakieś trudne doświadczenia w przeszłości i nawet banalna opowieść romantyczna i spacer przez miasto po nocy może zgarniać nagrody i sprawiać, że zaczyna się uważać to za dzieło ambitne...
W czym leży urok takich filmów? W niedostosowaniu społecznym bohaterów? W ich nieporadnych próbach przełamania własnych lęków by wyjść ze skorupki i pokazać jakim się jest naprawdę? W każdym razie historia ma niewiele w sobie komediowości, to raczej kino obyczajowe. I silące się na udawanie czegoś wiecej niż czym rzeczywiście jest - choćby przez "artystyczne" zdjęcia.

Ballady na koniec świata - Siekiera czyli do krainy łagodności

To chyba największe zaskoczenie muzyczne roku - legendarna Siekiera wraca z nowym materiałem. Ci którzy pamiętają legendę punk rocka czy późniejsze zaskoczenie surową, ale wcale nie punkową (raczej zimnofalową) płytą "Nowa Aleksandria" z gęsią skórką pewnie czekali na ten materiał. Co prawda w tej chwili pod tą nazwą kryje się jedynie lider, czyli Tomasz Adamski, ale mimo wszystko ciekawość ogromna.
Płyta nagrywana w domowym studiu, w piwinicy przez człowieka, który od 20 lat trzymał sie z daleka od muzyki, ale poprzez to co wtedy robił nadal jest pewnego rodzaju legendą.
Cholera - szczerze mówiąc po przesłuchaniu mnie zatkało.

piątek, 6 stycznia 2012

Piętno czyli Roth na ekranie

Kto czytał coś Rotha wie, że może spodziewać się pewnego rodzaju kontrowersji - najczęściej obyczajowych. Ale w większości tych powieści chodzi o coś więcej niż o sama erotykę, pożądanie - jego bohaterowie są dużo bardziej skomplikowani, pełni różnych czasem nawet sprzecznych uczuć, wątpliwości, ale i namiętności, która czasem mogą być siłą konstruktywną a innym razem destrukcyjną. Bohaterowie to często ludzie już starsi, mężczyźni z doświadczeniem, tak jest też i tutaj. To ekranizacja nagrodzonej Pulitzerem powieści Rotha zatytułowanej "The Human Stain".
Byłem bardzo ciekaw czy udaje się przenieść na ekran całą głębię tego co się kotłuje w powieściach Rotha. Tu na dodatek kusiła obsada. Spytacie no i jak?

czwartek, 5 stycznia 2012

Listy do M czyli czemu się podoba

Żeby była równowaga - nie tylko notka negatywna, ale i pozytywna w dzisiejszym dniu to o Listach do M. Jutro święto Objawienia Pańskiego czyli potocznie Trzech Króli - skoro nie napisałem o tym filmie w święta to teraz akurat dobry czas. Bo to ewidentnie produkt sezonowy - wzrusza i bawi szczególnie w tym okresie... A czemu się podoba? No właśnie. Bo nasze przaśne? Bo udana kopia pomysłu sprawdzonego (To tylko miłość)? Bo plejada znanych nazwisk?

Polowanie na czarownice czyli głupi, jeszcze głupszy

Robiąc sobie maratony filmowe warto sobie robić od czasu do czasu zmianę repertuarową. Daleczego więc nie sięgnąć po coś z kategorii kina popularnego? Wiem, wiem - pamiętając o tym iż im Nicolas Cage ma dłuższe włosy na ekranie tym film gorszy powinien mi wystarczyć sam plakat. Ale ciekawość była silniejsza. Całe szczęście, że przynajmniej nie wydałem nawet złotówki by iść na to do kina - przed telewizorem całe to marne widowisko było nawet zabawne - tak jak zabawne mogą być produkcje niskobudżetowe i kino klasy B. Ale takiej nędzy nie spodziewałbym się po filmie na które ktoś wykłada większą kasę - może mogłby bawić jakieś 20 lat temu, ale teraz???

środa, 4 stycznia 2012

Stosik nr 8 czyli zdobycze biblioteczne i znów parę wspomnień muzycznych

Obiecywałem konkurs na początku nowego roku to i słowa dotrzymuję. A do wygrania tym razem będzie książka już przez mnie recenzowana czyli autobiografia Beara Gryllsa (podziękowania za egzemplarz dla wydawnictwa PASCAL). Co trzeba zrobić by wygrać? Ano nic specjalnie wielkiego - wystarczy pod tym postem opisać jakieś szalone wspomnienie ze swojej podróży i wyrazić chęć zdobycia książki. Nie musi być ekstremalnie, ale może macie jakieś swoje przygody, które dziś wspominacie już tylko z uśmiechem, nawet gdy w tamtej chwili do śmiechu Wam nie było (np. moja mama do dziś wspomina jak późną wiosną przechodziliśmy przez przełęcz Zawrat, a ponieważ zaczął padać śnieg i łańcuchy były piekielnie zimne to kazałem jej na ręce założyć skarpetki)...
Macie pełną dowolność. Czas - 7 dni czyli do 11 stycznia. No i przypominam jeżeli ktoś pisze anonimowo by zostawiał e-mail!
A przy okazji konkursu tradycyjnie kilka słów o najnowszych zdobyczach i parę wspominek muzycznych. 

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Stone czyli dobre aktorstwo i średni film

De Niro mam wrażenie, że od dluższego czasu bierze rzeczy, które są poniżej jego poziomu. Potrzeba obecności na ekranie? Brak kasy? Nie wiem. Szkoda, że dla wielu młodszych widzów będzie kojarzony ze średnimi obrazami, a nie z tymi wielkimi. Bo ten film mimo, że zagrany nieźle i tak jest przeciętniakiem. Zabrakło tu jakiegoś pomysłu na rozwinięcię tematu, bo potencjał jest calkiem ciekawy. Oto kurator pracujący w więzieniu, tuż przed emeryturą i człowiek ze sporym doświadczeniem, ale też niełatwym charakterem staje się podmiotem pewnej gry psychologicznej, w którą wciąga go pewien więzień i jego kusząca małżonka...

niedziela, 1 stycznia 2012

Gangsterzy i filantropi, czyli stare ale jare

Pierwsza notka w tym roku pojawiła się najpierw jedynie z rozwiązaniem konkursu, ale postanowiłem ją wypełnić treścią i parę słów napisać o filmie, do którego uwielbiam powracać, a który w święta przypomniała tvp. Jeżeli chodzi o rozwiązanie konkursu zapraszam na sam dół notatki :)
Któż z mojego pokolenia nie zna tego filmu? Świetne lekko komediowe spojrzenie na rzeczywistość lat 60-tych - nie tylko od strony obyczajowej, ale również pośmiania się z różnych "kwiatków" socjalistycznego raju na ziemi. Aż dziw, że wtedy nikt się nie przyczepił takich drobiazgów (kradzież kół ze strzeżonego parkingu, nieudolność milicji, remonty na świeżo otwartej drodze itd.) i film do dziś pozostaje świeży i zabawny. Tak naprawdę to dwie nowele filmowe: Gangsterzy to historia genialnego napadu na furgonetkę przewożącą pieniądze do banku, Filantropi to troszkę groteskowa historia o tym jak przez przypadek pewien szary człowieczek zostaje wzięty za inspektora sanepidu (a może Izby Handlowej?) i zaczyna świetnie żyć z wręczanych mu w różnych knajpach prezentów. Zresztą pewnie treść świetnie znacie, więc nie będę opowiadał.