Strony

czwartek, 5 stycznia 2012

Polowanie na czarownice czyli głupi, jeszcze głupszy

Robiąc sobie maratony filmowe warto sobie robić od czasu do czasu zmianę repertuarową. Daleczego więc nie sięgnąć po coś z kategorii kina popularnego? Wiem, wiem - pamiętając o tym iż im Nicolas Cage ma dłuższe włosy na ekranie tym film gorszy powinien mi wystarczyć sam plakat. Ale ciekawość była silniejsza. Całe szczęście, że przynajmniej nie wydałem nawet złotówki by iść na to do kina - przed telewizorem całe to marne widowisko było nawet zabawne - tak jak zabawne mogą być produkcje niskobudżetowe i kino klasy B. Ale takiej nędzy nie spodziewałbym się po filmie na które ktoś wykłada większą kasę - może mogłby bawić jakieś 20 lat temu, ale teraz???
A przecież XIV wiek, era wypraw krzyżowych dają trochę mozliwości by stworzyć na tej bazie jakąś historię. Tu zarówno scenariusz jak i aktorstwo to klapa kompletna. Behmen (Nicolas Cage) wraz ze swym przyjacielem Felsonem (Ron Perlman), mając dość rzezi na niewiernych wraca do Eurpy. Tu od razu ładuje się w kłopoty - za dezercję grozi mu kara śmierci, ale dostaje szansę: jeżeli doprowadzi konwój z kobietą oskarżoną o czary do wskazanego miejsca wina zostanie mu darowana. Kobieta jest obwiniana o rzucenie klątwy - wszędzie panuje zaraza, zadanie więc jest pilne - poradzić sobie moga jedynie mnisi w odlełgym kalsztorze, którzy wypędzając z niej demona cofną również niebezpieczeństwo.
Akcji niewiele, dłuży się to niemiłosiernie, dialogi tak ambitne, że można oglądać bez dźwięku i niewiele stracimy, sam finał też trochę rozczarowuje - jednak po różnych filmach akcji opatrzyly nam się różne rzeczy... No i jeszcze to ciągle nachalne wciskanie jaki to Kościół jest okropny i że tak naprawdę to wszystkie zbrodnie i winy to jego zasługa. Nawet w przypadku dziewczyny, ktora opętana przez złe moce morduje kolejno członków wyprawy, wciąż próbuje się ją pokazać jako biedną ofiarę fanatycznego zakonnika. Niby wymowa całości jest taka, że to tylko niektórzy ludzie Kościoła są źli, wiara daje siłę i jest potrzebna - ale niestety obawiam się, że w pamięci gawiedzi i tak pozostaną jakieś kwiatki, które będą wodą na młyn przeróżnych pieniaczy...  
Nie mam zamiaru w krotkiej notce polemizować z różnymi bzdurami, ale szafowanie takimi argumentami jak procesy kobiet oskarżonych o czary, wojny krzyżowe i wyciaganie z tego jakichś generalnych wniosków to pożywka dla wszelkiego rodzaju idiotycznych teorii i ataków na chrześcijaństwo. 
Warto sięgać po książki historyczne i myśleć samemu, a nie opierać się na tego typu papce dla kretynów. Jeszcze ktoś uwierzy, że władzę w mieście i wyroki wydawały władze kościelne, a nie świeckie.
A film odradzam nawet fanom prostych filmów o twardych bohaterskich facetach... No chyba, że chcecie się pośmiać. Widowiska w tym za grosz. Sensu tym bardziej. I tylko Nicolasa szkoda, przecież grać potrafi...

6 komentarzy:

  1. Zamierzałam obejrzeć, ale teraz to już nie wiem :p Może kiedyś, jak będę miała stertę ubrań do wyprasowania...

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę się z Tobą zgodzić ze wszystkim, co tu napisałeś. No, może nie sądzę, że dzieciaki aż w takim stopniu zawierzą temu filmowi, w końcu ma być to tylko rozrywka...

    Ale racja - Cage wybrał znowu beznadziejny scenariusz.

    Długie włosy ma jednak w "Uczniu czarnoksiężnika", a ja ten film uwielbiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nyx, Cage nie wybrał znowu beznadziejny scenariusz. Cage znowu wybrał film by łatać poharatane finanse.
    A "Uczeń czarnoksiężnika" ma scenariusz, Jaya Baruchela oraz Alfreda Molinę.

    "Sezon na czarownice" był zupełnie czymś innym niż chciałam. Oczekiwałam czegoś w klimacie "Willow", ale skupiającego się na rasowych wiedźmach i czarach. To jest dobra baza pod film przygodowo-kostiumowy.
    A tu jedna czarownica, która nie jest taką do końca klasyczną wiedźmą. Wiedziałam, że odniesiesz się do miernoty dialogów.^^

    Film jest po prostu do bani i tyle.

    OdpowiedzUsuń
  4. czyli dobrze, że usunęłam z dysku bez oglądania :)

    OdpowiedzUsuń
  5. kurcze kolejny raz ktoś mi reklamuje ucznia czarnoksiężnika, muszę koniecznie nadrobić zaległość. Ja naprawdę lubię tego aktora - jego rybie oczy i wiecznie zdziwioną minę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mi też się "Uczeń czarnoksiężnika" podobał, może fabuła miała braki, ale się ubawiłam :)

    OdpowiedzUsuń