Strony

czwartek, 5 stycznia 2012

Listy do M czyli czemu się podoba

Żeby była równowaga - nie tylko notka negatywna, ale i pozytywna w dzisiejszym dniu to o Listach do M. Jutro święto Objawienia Pańskiego czyli potocznie Trzech Króli - skoro nie napisałem o tym filmie w święta to teraz akurat dobry czas. Bo to ewidentnie produkt sezonowy - wzrusza i bawi szczególnie w tym okresie... A czemu się podoba? No właśnie. Bo nasze przaśne? Bo udana kopia pomysłu sprawdzonego (To tylko miłość)? Bo plejada znanych nazwisk?
Pewnie każdy musi sam sobie odpowiedzieć, ale muszę przyznać, że niewiele było w tym roku filmów na których równie dobrze się bawiłem. Wiem, wiem - niektóre dowcipy zgrane, sporo nachalnego promowania, a to pewnego radia, galerii, czy telewizji, wszystko słodkie do bólu. Ale w tym czasie naprawdę ogląda się to z przyjemnością - może potrzebujemy takiego prostego przekazu - że nawet jak jest źle to zawsze jest szansa na pojednanie, otwarcie się na drugiego, miłość...
Wspomniałem o Tylko miłość bo tu od plakatu aż po rozwiązania scenariuszowe sporo jest podobieństw - na szczęście jednak zadbano o nasze realia. Akcja to praktycznie 24 godziny - dzień wigilijny, w trakcie którego poznajemy historie kilku osób i rodzin. Szlaki różnych bohaterów przecinają się i krzyżują niejednokrotnie, a wszystkie historie nieuchronnie zmierzają do szczęśliwego finału. Jest cierpienie po stracie dziecka, jest zdrada, brak relacji w rodzinie, samotne rodzicielstwo czy brak rodziców... Dominuje samotność, dość powierzchowne traktowanie świąt, zagubienie tego co najważniejsze. Dużo tego jak na komedię, którą film ma być. Na szczęście mimo pewnych uproszczeń twórcy zachowali równowagę między tym co ma śmieszyć i tym co ma poruszać - to naprawdę da się oglądać (w co oglądając produkty komediopodobne produkcji krajowej można było dawno zwątpić)! A przesłanie i finał? Wszystko się oczywiście dobrze układa, przemiana dokonana i oby ten cud "świąteczny" trwał i trwał. Nawet wątek homoseksualny mogę twórcom darować, choć nie wiem czy był tak naprawdę potrzebny. Chciałoby się żeby to wszystko było mądrzejsze i mniej puste, ale jak widać TVN tak postrzega naszą rzeczywistość, albo też chce byśmy my ją tak postrzegali...
Z aktorów zwracają uwagę przede wszystkim Maciej Stuhr, Tomasz Karolak, świetne są role dziecięce. Wszystko niewymuszone, lekkie i oby więcej tego typu produkcji. Nie są to dzieła wybitne, ale na sezon naprawdę świetny pomysł.

11 komentarzy:

  1. Film oglądałam i również świetnie się bawiłam :) Dla mnie #1 to Maciej Stuhr. Do tego "statystyczne" komentarze jego "syna"... :D
    Ja również polecam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Tobą. Role dziecięce świetne i rozbrajający Karolak w roli anty Mikołaja.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo chcę go obejrzeć, bo nawet moi ultrakrytyczni znajomi zachwycili się tym filmem, a to znaczy, że warto się nim zainteresować.

    Uwielbiam Stuhra, cieszę się, że znów robi wrażenie :)

    Zastanawia mnie tylko to porównanie do 'To właśnie miłość'. Obejrzałam ten film w sylwestra i niespecjalnie mnie porwał...

    OdpowiedzUsuń
  4. http://www.filmweb.pl/To.Wlasnie.Milosc - mówimy o tym. Chodzi o podobny sposób opowiadania i łączenia historii i oczywiście święta w tle. tamten ma klimat i był pierwszy stąd tyle porównań - nie jest to sztampowa komedia romantyczna...

    OdpowiedzUsuń
  5. Moim zdaniem wątek homoseksualny był potrzebny - ot, takie coś, żeby ludziom przypomnieć, że nie wszyscy są hetero i ci pozostali też powinni mieć jakieś prawa (poza adopcją dzieci oczywiście!).

    Ale powinnam się wypowiedzieć po obejrzeniu, bo jeszcze nie miałam okazji. Nadrobię jak na DVD wyjdzie, bo jak dla mnie - studentki - bilety ciut za drogie...

    OdpowiedzUsuń
  6. e tam - nie wszyscy są też biali a na ekranie nie zobaczysz ani jednego czarnoskórego czy azjaty. Tam gdzie warto o tym przypominać to warto ale ostatnio modne do każdego serialu się zrobiło wciskanie na siłę wątku homoseksulanego i to na dodatek koniecznie pokazanego jako idealnego. To nic innego jak robienie ludziom wody z mózgu czyli że wszystkie takie związki są szczęśliwe, że problem tkwi jedynie gdy się nie ujawniasz albo wmawianie że homoseksualistów jest przynajmniej polowa społeczeństwa (bo cześć to ukryci i cierpią przesladowania). Sorry ale bez przesady, trzeba być ślepym żeby tego nie widzieć. O tym iż istnieje homoseksualizm i że nie powinniśmy jako społeczeństwo ich potępiać warto mówić, ale szczerze, a nie w takich różowych okularach zakłamując rzeczywstość. Ale to temat na dłuższą dyskusję

    OdpowiedzUsuń
  7. Ano, problemy rasowe tez się powinno poruszać, nie mówię, że nie. I to, że homoseksualizm zrobił się modny, to masz rację - prawie jak wampiry w filmach i książkach ;) Mogliby raz wcisnąć związek nieidealny, bo ujawnienie to najczęściej najmniejszy problem, tu też masz rację.

    W ogóle masz rację i aż w szoku jestem, bo znokautowałeś mnie mocnymi, prawdziwymi argumentami z którymi się zgadzam w 100% ;) Ja po prostu nic do homoseksualistów nie mam i bardzo bym chciała, żeby ludzie zaczęli ich akceptować, więc zapominam o tym, że rzeczywiście w wielu środkach przekazu homoseksualista jest jednowymiarowy, nie ma głębszych problemów od ujawnienia się albo znalezienia partnera.

    W "Love Actually" był na przykład i go wycięli. I może słusznie zrobili, choć ten związek akurat różnił się od stereotypowych.

    OdpowiedzUsuń
  8. nie wiedziałem, że wycięli - ale pozostała fajna "męska" przyjaźń muzyka i jego menadżera :) zabawne ile też było ich obaw o jakiś podtekst.
    W Listach do M po prostu głośno zadaję sobie pytanie czy było potrzebne - taki cukierkowaty obrazek jak to rodzice akceptują bez mrugnięcia okiem związek syna. Idąc po tej linii powinni matkę alkoholiczkę jednego z bohaterów w 5 minut wyleczyc z nałogu. Ale u nas już trochę tak jest, że jak ktoś się odezwie i powie, że mu sie nie podobał wątek homoseksualny i uważa go za mało wiarygodny to od razu staje się homofobem.
    Nie uważam że mam z tym jakiś problem - rozgraniczam jedynie obrazy moim zdaniem dobre i autentyczne od propagandówek (moim zdaniem np. "Wszystko w porządku", które tylko z politycznej poprawności dostało nominację w ub roku)... Teraz znów kręcę nosem oglądając "I love you Phillip Morris" ale o tym napiszę jak skończę oglądać. To co czasem nie przeszkadza, innym razem wali po oczach uproszczeniami, i pretensjonalnością.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale jakby co - nie uważam Cię za homofoba ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Szłam jak na ścięcie ale film mnie naprawdę urzekł! Poza samą historyjką podoba mi się to, że reżyserom udało się uniknąć naszej polskiej przywary - skrajności (mercedesy, garnitury i demolka, albo wieś, koń z wozem, i seniorka idąca do kościoła). Jedyne co mnie ukłuło to wspomniany przez was wątek homoseksualny. Nawet nie dla samego tematu, po prostu mam wrażenie że pasował tam jak kwiatek do kożucha i był dodany dla poprawności politycznej.
    Jestem ciekawa wrażeń po "I love you PM" - oglądałam dawno ale zapadł mi w pamięć :)

    OdpowiedzUsuń
  11. już kilka dni temu obejrzałem ale nie mam kiedy się zebrać by cos napisać... i mieszane uczucia, z jednej strony zniesmaczył mnie ten film, z drugiej trudno mu odmówić tego że jest oryginalny. recenzja na pewno w tym tygodniu

    OdpowiedzUsuń