Strony

poniedziałek, 12 grudnia 2016

Śmierć frajerom. Tajemnica skarbu Ala Capone - Grzegorz Kalinowski, czyli pieniądze to nie wszystko

O dwóch poprzednich "łobuzerskich" książkach Grzegorza Kalinowskiego, które zachwyciły nie tylko mnie, ale jeszcze kilkoro znajomych, którzy dostali ode mnie moje egzemplarze, pisałem tu. I od razu chciałem rzucić się na tom trzeci przygód Heńka Wcisło. Trochę jednak trzeba było na niego poczekać, ale jest i w dodatku zapowiada się, że to wcale nie koniec cyklu "Śmierć frajerom".
W poprzednich tomach zachwycałem się klimatem przedwojennej Warszawy, akcją, która w dużej części działa się w środowiskach, które dotąd raczej niezbyt często gościły na kartach powieści, czyli półświatku, wśród cwaniaczków, złodziei, zwykłych bandziorów. Heńka Wcisło, czyli bohatera, którego poznaliśmy gdy miała lat kilkanaście, od zawsze "nosiło", niejeden raz wpadał w różne kłopoty, ale też jego inteligencja, silny charakter, ambicja, jakoś pozwalały mu się z nich wykaraskać. Choć nie skończył żadnej szkoły, wciąż starał się wykorzystywać różne okazje do tego by się uczyć, od rzemiosła, aż do obycia w towarzystwie. Wydawało się, że jest na najlepszej drodze do tego, by się ustatkować: dziewczyna z dobrego domu, kasa, legalny biznes (by jej posiadanie wytłumaczyć), mieszkanie... Niestety (tak się kończy drugi tom), ze względu na upartego policjanta, kierowanego osobistymi urazami, musiał uciekać z kraju. I oto Heniek Wcisło w trzecim tomie, trafia do... Chicago.


I tu trochę zrzedła mi mina. Jak to? Nie będzie Warszawy? Ona pojawia się dopiero pod koniec książki i to chyba jedna z niewielu rzeczy, które mógłbym zarzucić temu tytułowi - zdecydowanie stolicy było mi zbyt mało. Doceniam jednak sam pomysł: dzięki temu, że akcja przeniesiona jest do Stanów, w czasy prohibicji, a bohater to niezły cwaniak, który raczej na zmywaku w knajpie pracować by nie chciał, możemy wejść w świat brudnych interesów, wielkich pieniędzy i prawdziwych gangsterów. Oczywiście nie może zabraknąć Ala Capone, ale sporo tu też innych postaci z tamtych czasów - towarzystwo nie tylko międzynarodowe, ale i wyjątkowo barwne.
Kalinowski już wcześniej pokazał, że potrafi zebrać sporo ciekawych faktów z historii i potem na ich tle snuć żywą akcję. Zajrzymy więc wraz z Heńkiem Wcisło do znanych klubów (np. Cotton Club), najlepszych hoteli, na słynny pojedynek bokserski, przelecimy się na zachodnie wybrzeże jednym z pierwszych samolotów pasażerskich, czy nawet będziemy świadkami słynnej strzelaniny w dzień Św. Walentego, a to tylko mały wycinek, bo można by wymieniać tu przez długie akapity wszystko to co udało się tu przemycić jako tło. I jakoś to wszystko tak naturalnie, że nie odczuwa się jakichś wątpliwości, braku prawdopodobieństwa. Skoro ktoś ma kasę, kto mu zabroni pojechać do Atlantic City, by na własne oczy zobaczyć słynne zakazane imperium? No i obraz społeczeństwa: płatni zabójcy, słynni muzycy, gangsterze, politycy, przekupni policjanci, flapperki, czy wreszcie cała masa ludzi, którzy marzyli o tym, by nie zważając na prawo, do czegoś dojść. Takie to czasy i w "Tajemnicy skarbu Ala Capone" udaje się to świetnie pokazać.

Trochę zmienia się bohater, mam wrażenie, że Heniek staje się coraz bardziej wyrachowany, zapomina o zasadach, którym kiedyś starał się być wierny, coraz częściej daje się pochłonąć różnym pokusom (od kobiet, alkoholu, aż po narkotyki), przebłyski rozsądku i opamiętania przychodzą dość rzadko (na szczęście w porę), ale nadal cholera lubi się tego drania. Choćby za fantazję i umiejętność spełniania marzeń. Jedno w nim się nie zmieniło - pragnienie zemsty na tych, którzy nadepnęli mu na odcisk. Chyba nawet to uczucie, bardziej niż tęsknota za siostrą i babcią, pcha go z powrotem do kraju. I tu już rozegra się mocny finał.

Całość ma nie tylko niezłe tempo, ale i świetny klimat - to się po prostu chłonie. O ile przy książkach Pani Paszyńskiej kręciłem nosem, że nic się nie dzieje, to tu jest można by rzec drugi biegun: dzieje się aż nadto. No i ta zabawa w odkrywaniu kolejnych nawiązań do dobrze znanych filmów. Dla mnie bomba!

Ech, nie chcę odbierać Wam przyjemności zdradzając zbyt wiele. Trzeci tom cyklu "Śmierć frajerom" to spora dawka przygody, szemranych interesów, adrenaliny, wydawania wielkich pieniędzy i realizacji aspiracji bohatera. Ciekawe dokąd zaprowadzi go ta droga? Podobno ciąg dalszy wkrótce, choć w tzw. międzyczasie, czeka nas powieść dziejąca się niejako w linii bocznej fabuły (czyli sprawy prowadzone przez jednego z policjantów, którego już poznaliśmy). Na pewno będę czekał!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz