Strony

sobota, 24 grudnia 2016

Perła. Afrykański przypadek księdza Grosera - Jan Grzegorczyk, czyli specjalnie na Wigilię

Dla wszystkich zaglądających na Notatnik, z okazji Bożego Narodzenia, życzę przede wszystkim wiele ciepła, rodzinnego czasu spędzonego w atmosferze miłości i pojednania. Ten czas zachęca nas do czynienia dobra, do stawania się lepszymi, otwierania serca. Więc zróbmy wszystko, aby go dobrze wykorzystać.
Aha, oczywiście życzę również wielu dobrych lektur pod choinką. Nie dostaliście? To może warto zrobić sobie prezent nawet po Świętach?

Co roku w Wigilię zostawiam Was z jakimś wpisem ku zadumie, zwykle były to rzeczy religijne, a dziś trochę z innej bajki. Grzegorczyk pisze powieści po prostu ludzkie. O słabych ludziach, którzy upadają, błądzą, mają wątpliwości. Ale jednocześnie jest w tych książkach bardzo wiele nadziei. W różnych, czasem bardzo porozwalanych związkach i doświadczeniach, nagle okazuje się, że relacja z Panem Bogiem, z siłą wyższą, jest bardzo ważna, bo tylko ona pozwala się nie załamać, sprawia, że potrafimy się zmienić, wyjść ze swoich lęków, niemocy, obwiniania. 
Mimo więc, że to powieści takie bardziej obyczajowe i trudno na pierwszy rzut oka znaleźć w nich wskazówki do naśladowania, właśnie przez to, że bohaterami są zwykli ludzie, tacy jak my, możemy zobaczyć, że wiara nie jest wcale sprawą tak bardzo abstrakcyjną, przeznaczoną dla jakichś świętych z obrazka.
Autor ten już kilkukrotnie już u mnie gościł - możecie zerknąć na recenzje. Szczególnie zachwycił mnie cykl z księdzem Groserem, a "Perła" stanowi właśnie piąty tom tego cyklu. Książki są połączone ze sobą, ale prawdę mówiąc chyba da się też to czytać bez zachowania kolejności. Bo nawet nie ciąg wydarzeń jest tu najbardziej istotny, ale to jak z różnymi trudnościami radzą sobie bohaterowie.

W centrum książki jest jak zwykle ksiądz Groser - można by rzec wzór dobrego kapłana, który ma świetny kontakt z ludźmi, pomaga im nie przejmując się godzinami pracy kancelarii, idzie pod prąd schematom i czasem nawet poglądom swojego biskupa, czy innych duchownych. Pisze książki, w których opowiada o ścieżkach, którymi może docierać do ludzi Bóg, nieraz bardzo nieoczywistym. 
To jest właśnie fenomen powieści Grzegorczyka - choć przecież jest osobą świecką, stworzył książki, które czyta się jakby były prawdziwą opowieścią kapłana: do bólu nieraz szczerą, gdy pokazuje swoje środowisko i swoje własne rozważania, a jednocześnie również bardzo głęboko osadzoną w wymiarze duchowym, pokazującą miłosierdzie Boże. Może nawet lepiej niż niejedno kazanie, które można usłyszeć w świątyni. Tu nie ma specjalnie miejsca na politykę, na pouczanie, bo każdy ksiądz powinien sobie zdawać sprawę, że sam nie jest doskonały. Przyznanie się do tego jest trudne, ale też szczerość w opowiadaniu o własnych poszukiwaniach Boga, może poszukiwaniach odpowiedzi, przebaczenia, światła, jest chyba najlepszym świadectwem i znakiem dla innych. W naszych czasach, tak bardzo zabieganych, gdy wydawałoby się, że mówienie o wartościach, sprawach duchowych jest śmieszne i nikomu niepotrzebne, książki Grzegorczyka pokazują, iż tak naprawdę każdy z nas nosi w sobie cierpienie, samotność, jakieś poczucie pustki, tylko rzadko się do tego przyznajemy. Co z tym zrobimy, zależy w dużej mierze od nas. Większość postaci tu jest dość niejednoznaczna, nie ma ideałów, zupełnie jak w prawdziwym życiu, ale też uczymy się nikogo nie przekreślać, bo nawet bardzo pogubieni, zdolni są przecież do odruchów dobra, do radości, że nawet na ich pokręconych ścieżkach, jest też światło.
Nie mam zamiaru specjalnie streszczać fabuły "Perły", bo to sama przyjemność zatopić się w te historie. Niektóre może i schematyczne, może niedokończone, ale to nie jest serial, w którym mielibyśmy jedynie śledzić losy jakichś postaci. Tu ważniejsze jest zobaczenie w nich tej chwili zmagania się światłości i ciemności, kryzysu i dróg z niego wyjścia, ludzkich wyborów i ich konsekwencji. Pycha, zazdrość, egoizm, pożądanie, gniew - każdy z nas nosi swoje ciężary, a tak często doszukujemy się ich tylko u bliźnich albo bagatelizujemy je, myśląc, że grzechem jest jedynie morderstwo i inne rzeczy "cięższego kalibru". Groser nie poucza. Sam zmaga się z własnymi ciemnościami i to właśnie w tych książkach jest tak niesamowite. Daj Boże dać nam więcej takich kapłanów w realu. 
I nadziei, bo wszyscy jej potrzebujemy.

4 komentarze:

  1. Pogodnych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam tej książki. Jak znajdę w jakiejs bibliotece w moim mieście, to przeczytam. Dziękuję za polecenie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. naprawdę warto. Ksiądz Groser i cała ta ferajna to samo życie, bez blichtru, udawania i słodzenia

      Usuń