Strony

piątek, 23 grudnia 2016

You want it darker - Leonard Cohen, czyli pożegnanie

Na życzenia przyjdzie jeszcze czas jutro, a dziś jeszcze jedna notka muzyczna. Wyjątkowa, bo to nie tylko piękna, nastrojowa płyta, ale i pożegnanie. Po Bowiem, odszedł kolejny wielki artysta. I podobnie jak tamten, również Cohen zostawił nam na koniec jakby swój testament, rozliczenie z samym sobą, dialog z Stwórcą, z którym się zaraz spotka. Czy jest rzeczywiście tak mrocznie jak mówi nam to tytuł "You want it darker".
Na pewno jest bardzo nostalgicznie, lirycznie, ale on do tego już nad przyzwyczaił. Tym razem jednak warto zwrócić uwagę również na teksty, bardzo osobiste i to właśnie one sprawiają, że trudno doszukać się na tej płycie dużo optymizmu. Cohen jaki jest, jak śpiewa (albo raczej nuci, recytuje), pewnie wszyscy wiedzą, sporo osób nawet twierdzi, że robi on wciąż to samo, a te kilka przebojów, które ma, powielił potem na sto różnych sposobów. Co z tego, że nie szokuje on nowymi pomysłami muzycznymi, że w tym samym stylu, od lat, tworzy piękne piosenki i czaruje swoim niesamowitym głosem. Jest niepowtarzalny. I jak się okazuje, mimo ponad 80 lat na karku, wcale nie ma zamiaru śpiewać the best of. Przygotował zupełnie nowy materiał. Na pożegnanie...



Charakterystyczne chórki, piękne partie skrzypiec, fortepian - jak zwykle te melodie chwytają za serce, choć raczej za tę bardziej jego nostalgiczną część. Cohen ma dar do takich kompozycji, ale i tak zawsze chyba dla niego ważniejsze były teksty - to taka poezja śpiewana, tyle że nie z gitarą klasyczną. On jest bardem trochę innego typu - elegancki mężczyzna, który tyle lat śpiewał m.in. o miłości, teraz pokazuje nam trochę inne oblicze. Spogląda wstecz i mówi ze spokojem: jestem gotowy, mój Panie. Podobno materiał ten nagrywał zmagając się poważnie ze swoją słabością, siedząc na wózku inwalidzkim. Ale o dziwo nie czuć tu cierpienia, bólu, czy złości. To słowa kogoś kto niewiele żałuje, może trochę tęskni, ale świadom jest tego, że wszystko ma swój koniec.
Płyta bardzo klasyczna, spokojna, bez zaskoczenia, ale na swój sposób bardzo piękna. Nie tylko dla tych, którzy Cohena kochają. 

Wiem, że to pewnie nie jest płyta, którą można by kupować na prezent dla kogoś. Ale wiecie, co? Nawet po Świętach, kupcie ją po prostu dla siebie. Empik ma fajne hasło: spraw sobie prezent. To naprawdę dobry pomysł. 


If you are the dealer
I’m out of the game
If you are the healer
Means I’m broken and lame
If thine is the glory
Then mine must be the shame
You want it darker
We kill the flame

Magnified, sanctified
Be Thy Holy Name
Vilified, crucified
In the human frame
A million candles burning
For the help that never came
You want it darker

Hineni Hineni
I’m ready, my Lord

There’s a lover in the story
But the story’s still the same
There’s a lullaby for suffering
And a paradox to blame
But it’s written in the scriptures
And it’s not some idle claim
You want it darker
We kill the flame

They’re lining up the prisoners and
The guards are taking aim
I struggled with some demons
They were middle-class and tame
I didn’t know I had permission
To murder and to maim
You want it darker

If you are the dealer
Let me out of the game
If you are the healer
I’m broken and lame
If thine is the glory
Mine must be the shame
You want it darker

Hineni Hineni
I’m ready, my Lord


2 komentarze:

  1. Hej tu Papryczka. W tej chwili na fb zamieściłam post, kilka zdań słuchając lp3 że to jest magia i I' ready, my Lord tak brzmi, że aż ciarki po plecach. Wchodzę Ci ją do Ciebie a tu post o Leonardzie. Nie sposób przeoczyć takiej koincydencji. Dobrych świat;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pięknie... Ściskam Cię, również życzę dobrych Świąt. A kiedy wracasz do pisania?

      Usuń