Czasem okazuje się, że dobrze jest przegapić jakiś niezły tytuł, bo jeżeli autor postanowi go jeszcze ciut podrasować i po latach wydać ponownie, wciąż będziesz miał frajdę, bo historia dla ciebie jest świeża. W przypadku kryminałów, czy sensacji to jednak dość istotne, bo przecież zwroty akcji to jest to co w tych gatunkach kochamy.
W takich książkach jak "Szwindel" to jeszcze bardziej istotne, bo tu znajomość fabuły, mogłaby trochę popsuć zabawę. A może nie? Wszak produkcje takie jak "Żądło", "Ocean 11", "Vabank" czy "Przekręt" można oglądać w kółko. Tak, dobrze się domyślacie - mamy do czynienia z historią o oszustach, którzy uczynili odbieranie kasy tym którzy mają jej sporo prawdziwą sztuką, w której budowanie legendy, umiejętności aktorskie oraz przygotowania dają spektakularne efekty. Czy za chciwość, naiwność, czy też za cwaniactwo, nie warto czasem utrzeć nosa?
Niby to przestępcy, ale podobnie jak Robin Hooda, jakoś traktuje się ich dość pobłażliwie, a nawet czasem z nimi sympatyzuje. Szczególnie gdy autor wmówi nam, że wcześniej dobrze wybierają oni swoje ofiary i celują głównie w tych nieuczciwych i takich, którzy nie zbiednieją gdy trochę się im uszczknie. A w same oszustwa można włożyć tyle pracy, by nawet policja doceniła pewien artyzm czy geniusz wykonania.
Strony
czwartek, 19 czerwca 2025
Szwindel - Jakub Ćwiek, czyli to nie są zwykli złodzieje
środa, 18 czerwca 2025
Koniec mapy - S.J. Lorenc, to miała być zwykła wycieczka
Wydawnictwo Mięta, dotąd być może kojarzone z fantasy, literaturą bardziej dla kobiet (słowiańskie klimaty, dużo wątków kobiecych), widać że otwiera się coraz bardziej na inne rzeczy. W ubiegłym roku pojawiły się pięknie wydane dwa dość mocne thrillery trochę w stylu Kinga, a teraz znowu pojawia się kilka powieści kryminalno-sensacyjnych. "Koniec mapy" można by uznać generalnie nawet jako powieść katastroficzno-przygodową, choć przez większość fabuły skupiamy się raczej na napięciach między poszczególnymi bohaterami, a nie na tym, co jak czujemy czeka nas w finale.
Od początku znamy bowiem finał, czyli dość dramatyczne zdarzenia w radzieckiej stacji badawczej, gdzie pod wpływem znalezionego wirusa, z ludźmi dzieją się bardzo dziwne rzeczy. Autor co i rusz podrzuca nam jakieś informacje z dziennika jednego z naukowców, ale większość fabuły skupia się na rejsie w okolice podbiegunowe niewielkiego jachtu wycieczkowego. Łatwo więc domyśleć się, że i oni zostaną wplątani jakoś w całą aferę związaną z zagrożeniem epidemiologicznym, długo jednak musimy czekać na to powiązanie dwóch wątków.
Czy to znaczy że jest w takim razie nudno?
Niekoniecznie.
wtorek, 17 czerwca 2025
Wszystkie odcienie światła, czyli miasto, praca i... tęsknota
Oto współczesne Indie oczami kobiet. Często samotnych i kompletnie nie łapiących się na "sukces wciąż rozwijających się kraju". Choć bohaterki należą do różnych pokoleń, trzymają się razem, bo czują że dobrze się rozumieją, że dobrze jest mieć kogoś komu można zaufać i powiedzieć o wszystkim. Przecież czasem nie mogą powiedzieć różnych rzeczy nawet rodzinie, z obawy przed tym jak tamci zareagują.
Zakazana miłość. Obawa o utratę domu. Tęsknota za bliskością.
Niby sprawy, o których oglądaliśmy filmy już niejeden raz a mimo to Wszystkie odcienie świata naprawdę zapadają w pamięć.
poniedziałek, 16 czerwca 2025
Matka, czyli dramat rodzinny czy senna mara
Matka, Janina Węgorzewska, upadła arystokratka, zapewnia byt sobie i synowi robótkami na drutach. Leon jest filozofem, twórcą teorii, które przerastają jego samego. Ona tka robótki z krwistoczerwonej włóczki zupełnie jakby chciała tą krwistą nicią nawlekać własnego syna na druty i uzależnić go od siebie, zatrzymać na zawsze przy sobie, osaczyć i cieszyć się nim przy własnym boku; natomiast on uwznioślony ideami, którymi żyje a których ona nie rozumie, pragnie od niej uciec a jednocześnie być pod jej pieczą. Ona bowiem zabezpiecza jego podstawowe potrzeby, które jemu pozwalają na przeżywanie własnych teorii, tego metafizycznego mrowienia niezrozumiałego przez większość ludzi. Oboje są w tej relacji nieszczęśliwi, a jednak nie chcą/nie mogą się z niej uwolnić. Krystyna Janda w roli matki jest przejmująca. W czarnej sukni, z tą czerwoną przędzą w dłoni, ze smutnymi oczami wydaje się złamaną życiem kobietą, by za chwilę uderzyć pięścią w stół, podnieść głos i smagnąć syna słowem jak biczem – ogląda się to niemal na bezdechu. Jest niezwykła.
niedziela, 15 czerwca 2025
Siostry z Auschwitz - Roxane Van Iperen, czyli nie możemy się poddać
Tematyka "obozowa" ostatnimi laty stała się popularna, ale skręciła w dość dziwnym kierunku - czasy wojny i okrucieństwo jakie fundowali Niemcy różnym narodom, stały się jedynie tłem do historii, którym bliżej do melodramatów, obyczajów, a autorzy prześcigają się w coraz bardziej dziwnych tytułach. Niedługo każdy zawód, chyba będzie miał swoją reprezentantkę na okładkach...
Siostry z Auschwitz mogą czytelników, którzy kochają tamte tytuły trochę rozczarować. Niewiele bowiem tu fabularyzacji, dialogów, wkładania różnych myśli bohaterom do głowy. Roxane Van Iperen stara się opowiedzieć pewną historię, którą odnalazła w archiwach, a przy okazji odtwarza realia okupacji hitlerowskiej w Holandii.
Krok po kroku, dzień po dniu obserwujemy jak wokół społeczności żydowskiej zaciska się pętla, choć początkowo nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Co może być bowiem złego w tym, że władze każdemu kazały się zarejestrować i nosić specjalnej dokumenty? Tyle że mając już wszystkie nazwiska i adresy w aktach, potem można w ciągu jednej nocy, przygotować kolejny transport do obozów koncentracyjnych w środkowej Europie. Żydzi tracą majątki, pracę, domy, ze zdumieniem obserwują obojętność sąsiadów i jadą na wschód jeszcze nie do końca wiedząc że to już jest ich koniec. Początkowo - jeszcze przed wkroczeniem armii Hitlera, ruchy nacjonalistyczne traktowane były jako pewien margines, może groźny ale i karykaturalny, bez wpływu na rzeczywistość. Potem, gdy ci ludzie zajęli najwyższe stanowiska w państwie, już nie byli tak zabawni...
sobota, 14 czerwca 2025
Ballada szczecińska, czyli miejskie legendy i dla lokalsów i dla przyjezdnych
Jeszcze jedna zaległość teatralna :) Parę rzeczy jeszcze do opisania, trochę pomaga M, bo przejęła moje aktywności z których zrezygnowałem. Tym razem jednak mój wypad i dość szalona historia.
Nie piszę przecież z zasady o spektaklach, których nie widziałem w całości, w warunkach z publicznością, a tym razem robię wyjątek. Fakt że w tym przypadku spóźnienie, czy też pomylenie godzin to moja wina, warto więc uhonorować pracę artystów, bo nie wiem czy będzie mi dane powtórzyć to doświadczenie. A moim zdaniem warto.
Szczeciński Teatr Lalek Pleciuga przygotował bowiem spektakl, który może być sentymentalną podróżą w przeszłość dla lokalsów, jak i pigułką wiedzy o historii tego miasta dla przyjezdnych. Zdecydowanie jest to przedstawienie raczej dla dorosłych, będzie zarówno trochę śmiechu, jak i zadumy czy wzruszenia. Jak dobrze znasz specyfikę Szczecina, jego współczesność? Miasto, które po wojnie wypełnili nowi mieszkańcy, gdzie to co poniemieckie widoczne jest prawie na każdym kroku, choć władze nie zawsze chętnie o to dbają...
Serce ze szkła. Musical zen, czyli jak żyć tato?
Ten spektakl jest barwny, mocno muzyczny, roztańczony. Zawieszony miedzy bajką „Królowa Śniegu” Andersena a biografią rodziny Peszków. Zawiera sporo faktów, o których oboje mówili w książce Marii „Naku*rwiam zen”, ale w spektaklu ten rozrachunek rodzinnych historii podany jest lekko, z przymrużeniem oka, a niekiedy z ostrą kontrą i sarkazmem. I mnie to pasuje. Bowiem niekiedy trzeba mocno i dosadnie przekląć żeby rzeczywistość nie przygniotła nas za bardzo do ziemi, żebyśmy sami sobie umieli powiedzieć: dość tego – może przegram, ale na tę chwilę mówię DOŚĆ!
A oni na scenie rzucą przekleństwo… jak my wszyscy. Niekiedy 😊.
piątek, 13 czerwca 2025
Księgarnia w Paryżu - Kerri Maher, czyli stworzyć miejsce dla ludzi kochających książki
Długo odkładałem pisanie o tej książce. Nawet nie ze względu na to, że to lektura szczególnie wymagająca, ale po prostu wywołała jakoś niewiele we mnie emocji. Ani na plus ani na minus. Wtedy pisać trudno. Po co Wam bowiem suche streszczenia i ogólniki?
Niby jest moda na tego typu rzeczy - motyw księgarni, do tego mocny wątek feministyczny, nawet romans między kobietami, sławne postacie w tle. Kerri Maher chyba jednak nie mogła za bardzo zdecydować się czy pisze biografię fabularyzowaną, czy powieść jedynie luźno opartą na postaci Sylvii Beach, czyli właścicielki księgarni i wydawczyni. Shakespeare and Company w Paryżu do dziś nosi znamiona miejsca kultowego, warto jednak przyjrzeć się temu fenomenowi, bo z pierwotną lokalizacją i z oryginalną księgarnią odważnej Amerykanki nie ma wiele wspólnego. No chyba że uznamy iż to sposób na zachowanie o niej pamięci. Albo cwane wykorzystanie marketingowo jakiegoś symbolu z przeszłości.
Księgarnia nastawiona na literaturę anglojęzyczną we Francji? Przecież to miejsce raczej jedynie dla turystów i dla pisarzy z wysp - może i rzeczywiście było ich sporo w Paryżu w latach 20, ale czy wystarczająco żeby zbudować na tym biznes?
Udało się opowiedzieć całkiem ciekawą historię, pokazać tło - zarówno literackie, jak i obyczajowe, czy uczuciowe, bo sporo miejsca autorka poświęciła związkowi dwóch kobiet, które wzajemnie przez długi czas dawały sobie wsparcie i energię.
czwartek, 12 czerwca 2025
Gniew - Marc Uwe Kling, czyli kamień który uruchamia lawinę
Rzadko trafia się taki kryminał, który nie tylko "chwyci za gardło", ale w duchu sobie myślisz: jakie to realistyczne jeżeli chodzi o diagnozę pewnych problemów społeczno-politycznych, jakie to prorocze, tylko żeby cholera to się nie wydarzyło naprawdę.
Czasem bowiem jedno tragiczne wydarzenie może urosnąć do rangi pewnego symbolu, a jeden kamyczek pociągnąć za sobą całą lawinę nienawiści i być może kolejnych ofiar.
Tak też właśnie dzieje się w "Gniewie". Oto w sieci pojawia się film, na którym młodą dziewczynę gwałci brutalnie kilku ciemnoskórych mężczyzn. Dość szybko zarówno policja jak i media dochodzą do tego kim była ofiara i zaczynają się jej poszukiwania. Żyje czy nie? Gdzie to się wydarzyło? Kiedy? Natychmiast też ruszają poszukiwania sprawców.
Społeczeństwo bowiem coraz bardziej się burzy oskarżając zarówno służby jak i władze państwa o kompletną bezradność, czy nawet tolerowanie różnych występków imigrantów - na nich bowiem skupia się cały gniew. Dość szybko uruchamiają się środowiska nacjonalistyczne, rozpoczynają się protesty społeczne i nikt już nawet nie słucha tych, którzy próbują używać argumentów racjonalnych, że nie chodzi przecież o wszystkich "obcych", że to po prostu kilka jednostek, które trzeba schwytać i ukarać. Ludzie są gotowi na dokonywanie samosądów na każdym kto ma ciemniejszą skórę i wzbudza ich podejrzenie, że nie jest "prawdziwym Niemcem".
środa, 11 czerwca 2025
Dom zła - Jakub Rutka, czyli lepiej tego tematu nie ruszaj
wtorek, 10 czerwca 2025
Wiosna Juliette, czyli nie jestem już dzieckiem
Juliette choć ma lat 30, jest cenioną ilustratorką książek dla dzieci, przez bliskich raczej wciąż jest traktowana jako dziecko. No jak to - skoro nie ma męża, dzieci, stałej pracy, to znaczy że wciąż nie znalazła swojego miejsca, że jest trochę niedojrzała i trzeba z nią obchodzić się jak z jajkiem. A przecież rodzice się starzeją, problemów nie brakuje, więc warto chyba żeby sama bohaterka dojrzała wreszcie swoje miejsce w tym systemie, tupnęła nogą, a rodzina zaakceptowała jej wybory i decyzje.
poniedziałek, 9 czerwca 2025
Świdermajerowie - Katarzyna Chudyńska-Szuchnik, czyli uchwycić ten świat, który prawie już zniknął z naszych oczu
Pewnie nie byłaby to dla mnie tak poruszająca książka gdybym nie znał tych miejsc, nie widział na własne oczy jak znikają te ślady po przedwojennych willach. Zachwycałem się nielicznymi, które miały szczęście do renowacji, ale byłem świadom że to zaledwie promil tego co moglibyśmy oglądać gdyby nie...
No właśnie, to reportaż o tym jak ludzka obojętność na to co "nie moje" sąsiadów, obojętność władz, czy też ludzkie skąpstwo potrafią zniszczyć to co mogłoby cieszyć oczy kolejnych pokoleń. Oczywiście - metody budowania, nietrwałość drewnianego, materiału, też nie sprzyjały by te wille nie niszczały zbyt szybko, a inwestycje by to powstrzymać czasem przekraczały możliwości właścicieli, ale przerażająca jest skala na jaką to się odbywało.
Katarzyna Chudyńska‑Szuchnik zaczyna z grubej rury pisząc jak to jesienią 1945 roku wójt nakazał piekarzom z Letniska Falenica określić zapotrzebowanie na materiały opałowe - skąd brać te tony, by wspierać stolicę? A przecież wokół tyle drewnianych domów, których właściciele jak wszyscy podejrzewali już nie powrócą...
niedziela, 8 czerwca 2025
Koło Sprawy Bożej, czyli walka na demagogie
Zaczęło się wzniośle. Oto na strychu paryskiej kamienicy ma odbyć się tajne spotkanie Towiańczyków - grupy skupionej wokół Andrzeja Towiańskiego, do której należeli między innymi Adam Mickiewicz i jego żona Cecylia, Juliusz Słowacki, Seweryn Goszczyński i wielu innych przedstawicieli emigracji polskiej. I to właśnie oni stają się bohaterami sztuki Konrada Hetela, a my, widzowie, mamy możliwość obserwowania jak organizacja Towiańskiego, pod przykrywką nowych idei religijnych wpływała na życie i twórczość uznanych wieszczów i im podobnych. I kiedy na to supertajne spotkanie wpada żona Mickiewicza głośno poszukująca męża, w naszych głowach zaczyna coś zgrzytać, a z każdą kolejną sceną widzimy jak ta początkowa wzniosłość zaczyna przechodzić w dowcipną kpinę. I właściwie tyle mogę napisać, żeby nikomu, kto trafi na ten spektakl nie zepsuć przyjemności jego odkrywania i gorąco go polecam. Nie ma w nim nudnych moralizacji choć jest to teatr pełen emocji. Jest jednocześnie mądry i dowcipny, w dodatku bardzo dobrze zagrany. A końcowe sceny to diamenciki.
sobota, 7 czerwca 2025
Zaledwie moment - Liane Moriarty, czyli zajrzeć w oczy śmierci
Wielkie kłamstewka zrobiły wokół Liane Moriarty sporo zamieszania, szkoda jednak że będąc autorką już chyba 10 książek, wciąż wraca się tylko do jednej. Tak to już jest jak osiągniesz sukces i potem wszystko blednie w jego blasku.
Najnowsza książka australijskiej pisarki na pewno zasługuje na uwagę, niezależnie od tego, czy znacie Wielkie kłamstewka czy nie.
Początkowo może Wam być trudno wejść w fabułę, bo jest mocno pocięta na różne postacie, z czasem jednak będziecie mieli coraz większą frajdę, rozpoznając już każdego z bohaterów i jego problemy.
Wszystko zaczyna się od niepozornej staruszki, która pod wpływem jakiegoś impulsu wstaje ze swojego siedzenia w samolocie i zaczyna wędrować wzdłuż pokładu, wygłaszając pasażerom komunikaty budzące w nich niezłą konsternację. Jak bowiem byście zareagowali gdyby ktoś patrząc Wam w oczy powiedział ile lat będziesz miał gdy umrzesz i co będzie tego przyczyną? Pół biedy jeżeli masz lat 50 i usłyszysz że dożyjesz lat 91, ale gdy masz lat 25, za chwilę kolejne urodziny, a słyszysz że odejdziesz w wieku lat 26.
piątek, 6 czerwca 2025
Kolekcja - Borysław Czyżak, czyli potrzeba tworzenia i potrzeba obcowania ze sztuką
Ciekaw jestem czy gdybym nie był takim laikiem (a powiem nawet mocniej - ignorantem) w znajomości sztuki współczesnej, odebrałbym bym ten tytuł inaczej. Przecież to kwestia bardzo indywidualna czy coś się podoba, czy coś rozumiesz, czy uznajesz to za piękne.
Gdy jednak masz za przewodnika kogoś kto sztukę kocha, rozumie, potrafi o niej opowiadać z pasją, nagle i ty zaczynasz dostrzegać coś więcej niż zwykle. Ważne żeby poza pierwszym rzutem oka i pierwszą refleksją ("cóż za absurd - kolorowy kwadrat", "też by tak potrafił", "a jakieś to dziwne"), przyglądać się dalej, szukać w sobie i w tym czego dokonał artysta jakichś emocji.
Borysław Czyżak muszę przyznać że przewodnikiem jest doskonałym. Nie tylko wprowadza nas w pewien kontekst - pokazując życiorys, wpływy różnych nurtów, artystów, mistrzów, poszukiwania własnego stylu w różnych okresach - ale i zaprasza właśnie na taką wędrówkę gdzie możemy przyglądać się, analizować nawet drobne detale. Pierwsze spojrzenie, a potem wyruszamy wgłąb...
czwartek, 5 czerwca 2025
Którędy na K2 tom 3 - Marta Zima, czyli tak niewiele trzeba
Wykorzystuję wolny moment by jeszcze napisać notkę na dzień kolejny, a gdy czytacie ją, ja żegnam swojego Tatę. Tak to już bywa, że ta ziemska droga kiedyś się kończy, potem zostają tylko wspomnienia i jakieś okruchy dobra, które są śladami po naszej obecności.
A ten szczególny dzień wykorzystuję by napisać o książce wyjątkowej. Pisałem już o poprzednich dwóch tomach Którędy na K2 (możecie zerknąć tu i tu), nie mogło więc zabraknąć i tomu trzeciego na Notatniku. Marta Zima kontynuuje swoją bardzo specyficzną formę opowieści - skleja to ze swoich wspomnień, ale i coraz częściej z fragmentów relacji innych ludzi, choćby z mediów społecznościowych. Co ich łączy? Na pewno góry i wędrówka. Ale też wielkie serce, które pozwala im jakoś siebie poznać pośród tłumu, jakaś wrażliwość na innych. Przecież nie brakuje pewnie takich, którzy lecą szlakiem beskidzkim i niewiele czasu poświęcają drugiemu człowiekowi, skupieni na sobie, może na relacjach z trasy, na swoim zmęczeniu. Bywają jednak i tacy, którym wystarczy wieczorne spotkanie przed noclegiem z gospodynią Chaty Józefa, kubek kawy wypity razem i potem okazuje się że znajomość i kontakt trwa, a z niego rodzą się kolejne pomysły i inicjatywy.
środa, 4 czerwca 2025
Krótka historia o długiej miłości - Angelika Kuźniak, Ewelina Karpacz-Oboładze, czyli przetrwam to i będę czekać
Nawet jeżeli uznacie, że ta cienka książeczka wydaje się Wam trochę zbyt sucha jak na reportaż, to mogę się założyć, że zaskoczy i wzruszy Was sama historia, którą autorki opowiadają.
Wiesława Pajdak i Jerzy Śmiechowski "poznali się" w stalinowskim więzieniu. Stukali do siebie przez ścianę najpierw pojedyncze słowa, a potem już całe opowieści. Nie widzieli się nawet przez moment, ale mimo to każde z nich czuło, że ta druga osoba rozumie ją jak nikt inny na świecie.
Mijają lata wyroków, przenoszeni są do innych cel, potem nawet do innych miast, ale mimo wszystko cały czas starają się utrzymać jakąś formę kontaktu, zapewniając o swoich uczuciach.
On wcześniej miał żonę, ona została zupełnie sama na świecie, oboje mieli obawy, wątpliwości, ale nie tyle o własne uczucia, ale o to czy to drugie się nie rozmyśli, przecież cała historia brzmi tak nieprawdopodobnie...
Miłość która zrodziła się w celi pełnej wilgoci, wszy, pluskiew, wśród brutalnych przesłuchań i uczucia niesprawiedliwości w sercu, przetrwała 50 lat. Choć zobaczyli się dopiero na swoim ślubie.
wtorek, 3 czerwca 2025
Nasienie świętej figi, czyli fundament czy jednak fundamentalizm
Mahammad Rasoulof raczej chyba nieszybko będzie mógł wrócić do Iranu, bo władze nie darują mu tak mocnej krytyki. W "Nasieniu świętej figi" przyglądamy się pewnym mechanizmom na przykładzie jednej rodziny, ale w tle mamy ostatnie protesty, gdy wielu młodych Irańczyków, wiele kobiet odważnie zaczęło domagać się zmian w swoim kraju. Nie chodzi jedynie jak twierdzą konserwatyści o swobodę obyczajową, rozluźnienie zasad, ale przede wszystkim odejście od tak surowego karania nawet za drobne przewinienia. Protesty były tłumione siłą, wiele przypadków pobić albo nawet śmierci, tłumaczono "wypadkami", a sądy w trybie błyskawicznym były gotowe wydawać wyroki za "kłamstwa", "podżeganie" itp. Krytykujesz religijne fundamenty państwa? Możesz spodziewać się nawet wyroku śmierci.
Oto ojciec dwóch dorastających córek, głowa rodziny, mąż dbający o ciepło w domu, doceniający wspierającą go żonę. To jednocześnie jednak człowiek, który gdy dostaje propozycję awansu, godzi się na to, że w imię reżimu będzie wydawać wyroki nawet ze świadomością, że nie miał czasu wnikliwie ocenić tych spraw - skoro przełożeni oczekują surowości, on będzie surowy, zagłuszy wyrzuty sumienia. Bo tak trzeba. I jego żona to rozumie, wydaje się że nie ma innego wyjścia - skoro chcą wygodnego życia, świetnych warunków dla córek, trzeba zrobić wszystko, by piąć się w górę.
poniedziałek, 2 czerwca 2025
Cisza kamieni - Luis Ferreira, czyli podobno wystarczy wyruszyć...
Dużo sobie obiecywałem po tej książce, ale odczucia mam bardzo mieszane. Może to kwestia polskiego tłumaczenia, może redakcji, ale chwilami czułem dużą toporność tego tekstu. Całym sercem była na "tak" dla samej historii, dla bohaterów, jednak to co otrzymałem wydawało się dość sztuczne, chwilami nawet naiwne, jakbym czytał romansidło klasy B, a nie powieść która ma poruszać serca. Wszak o to przecież chodziło - o pokazanie tego, że wyruszając w Drogę, nawet nie do końca wiedząc czego na niej szukasz, nie będąc przekonanym do sensu podążania do celu jakim jest grób Św. Jakuba, możesz odkryć coś bardzo ważnego.
To czasami są przecież małe znaki, które mogą zaskoczyć, sprawić radość, otwierają serce i oczy na to by być wrażliwym na wypatrywanie kolejnych. Czasem to doświadczenie wręcz odwrotne - trudu, samotności, zmagania się z własnymi myślami. Camino ma tę moc, by docierać na różne sposoby do człowieka i mało kto pozostaje na to obojętny.
Milczenie - Shusaku Endo, czyli wołanie "dlaczego?"
Zawieszam też chodzenie gdziekolwiek, zaproszenia do teatrów oddane, będzie pisać o nich pewnie M. Nadrobimy też parę zaległości, gdyby jednak przez jakiś czas nie pojawiało się nic albo nie moje wpisy albo krócej niż zwykle, po prostu wybaczcie. Pewnie wrócę za czas jakiś.
Milczenie.
Na początek mógłbym przypomnieć notkę o filmie Scorsese, który był ekranizacją tej powieści - pisałem o nim tak. Bo najważniejsze refleksje pewnie pozostałyby takie same. O ile film na pewno był bardziej przystępny, powieść może wydawać się surowa, chłodna, drażnić rozważaniami bohatera - to nie jest łatwa lektura. Mam jednak wrażenie że przecież nie o samą historię jego przybycie do Japonii tu chodzi, że pytania są dużo bardziej uniwersalne. Pisząc o filmie starałem się wtedy wspomnieć o tym co mnie uderzyło w tej historii.
niedziela, 1 czerwca 2025
Dwoje na zakręcie, czyli czy nam źle ze sobą?
Powiedzmy że to punkt wyjścia w nowym spektaklu Wydziału Produkcji i Adria Art. „Dwoje na zakręcie” Flavi Coste w reż. Tomasza Sapryka to niezła komedia rozpisana na trzy głosy. Tym trzecim jest sąsiad, który przychodzi z interwencją. I już zostaje :)
No bo jak tu nie wykorzystać "doświadczenia" kogoś kto podobno doradza w kąciku dla par w jednej z gazet? Choćby i dla żartu trzeba zmusić go by coś doradził i przyjrzał się problemom.
Żywicielka - Deborah Ellis, czyli gdy myślisz że czegoś ci w życiu brakuje do szczęścia
Dzień Dziecka i książka która chyba dobrze się w to wpisuje. Nie jako radosna propozycja pełna przygód, rozwijająca wyobraźnię itp. ale jako lektura uświadamiająca, że nie wszystkie dzieciaki mogą mieć tak fajnie jak te zamieszkujące w Polsce.
Niby lektura głównie dla młodych czytelników, ale i starsi mogą po nią sięgnąć, by pomyśleć sobie w jaki sposób opowiadać o sprawach trudnych, uczyć wrażliwości.
Parvana chciałaby bawić się, spotykać z koleżankami, cieszyć się ze wspólnych chwil spędzanych w gronie rodzinnym. Tyle że nie jest jej dane. Jeszcze do niedawna to wszystko było jej dane, nagle ktoś jakby w jednej chwili jej to odebrał. Stolica Afganistanu opanowana przez Talibów nijak ma się do tego świata, który pamięta jeszcze sprzed kilku tygodni. Teraz ulice są prawie puste, każdy boi się patroli bo mogą aresztować pod byle pretekstem, a ludzie mieszkają w koszmarnych warunkach, znikąd nie mając możliwości pomocy.
sobota, 31 maja 2025
Snow Globe, czyli show musi trwać
Na okładce dwie istotne informacje: powieść zdobyła nagrodę w konkursie na najlepszą powieść YA a spodobać się może fanom Squid Game i Igrzysk śmierci. No to macie już szufladki gdzie Snow Globe ewentualnie włożyć. Chyba warto też wspomnieć, że szykowana jest zdaje się kontynuacja, więc zakończenie raczej nie przyniesie wszystkich odpowiedzi (choć mi takie otwarte się podobało).
Wyobraźcie sobie świat, w którym panuje wieczna zima. Ludzie ciężko harują by się ogrzać, mieć prąd i jedzenie. Prąd choćby po to by móc dotknąć choć przez chwilę innego świata. Jest bowiem miejsce zwane Śnieżną Kopułą, gdzie nikt specjalnie się nie martwi o temperaturę czy jedzenie. Wszystkiego jest w bród, ludzie opływają w bogactwo, bo cały kraj na nich pracuje. Oni za to wciąż są gotowi by pokazywać swoje twarze - to jedno wielkie studio produkujące rozrywkę. Nie tradycyjne filmy i seriale, ale coś w rodzaju dokumentów z elementami fabuły - niby reżyserowanych, ale polegających na śledzenie bohaterów przez prawie 24 godziny na dobę. Ludzie tam mieszkający - prezenterzy, aktorzy, reżyserzy, to elita i każdy marzy by kiedyś dostać szansę znaleźć się wśród nich. Dostają ją jednak jedynie nieliczni.
czwartek, 29 maja 2025
Przeszłość nie da o sobie zapomnieć, czyli Tajemnica Broken Bayou Jennifer Moorhead oraz Sekrety rezydencji Lucy Foley
Pewnie czytam zbyt wiele, by rzeczywiście wśród nich dostrzec ten geniusz i oryginalność, większość to dość poprawnie napisane rzeczy, wykorzystujące znane już schematy. Wiecie - taka literatura do pociągu albo do samolotu na dłuższą podróż i gdyby nie te cholerne ceny, to spokojnie można by je nawet zostawiać dla kolejnego pasażera. U nas one idą świetnie na wymiankach książkowych bo przecież nie wróci się raczej do żadnego z nich, gdy kuszą kolejne.
Na początek Luizjana. Upały, bagna, dość specyficzna, trochę zamknięta społeczność, szczególnie poza większymi miastami. Wyrwać się stąd to marzenia sporej części tych, którzy mają jakieś ambicje. A jeżeli miałeś jakieś trudne wspomnienia związane z tym miejscem wydaje się, że wracać tu nie ma sensu.
środa, 28 maja 2025
Sekrety, kłamstwa i wyrzuty sumienia, czyli Wiem o wszystkim Aleksandry Śmigielskiej i W środku nocy Rileya Sagera
Uzbierało się całkiem sporo rzeczy, które niestety dość długo czekają na swoją kolej do opisania, trochę więc porobię notek zbiorczych, bo niedługo wszystko zapomnę. Do końca maja dwie notki z kryminalnymi klimatami i może jedna fantastyka.
Dziś dwie historie nie tyle kryminalne, co raczej bardziej thrillery psychologiczne, bo choć jest tu zbrodnia, to najważniejsze jest to co następuje po niej. Czasem nawet po długim okresie czasu, coś wychodzi na światło dzienne, wzrasta zagrożenie i nikt nie może czuć się bezpiecznie. Wrócił morderca? Czy duch ofiary? Chce zemsty? Czy wskazać sprawcę?
U Śmigielskiej to przede wszystkim pewnego rodzaju łamigłówka rodzinna. Prawie każdy ma coś do ukrycia, ale nie wiadomo kto zabił. A jeżeli tego nie zrobił to czemu boi się anonimowych wiadomości, które twierdzą, że... wie wszystko i to ujawni.
poniedziałek, 26 maja 2025
Maria Skłodowska-Curie w mowie obronnej, czyli między życiem prywatnym a nauką i pracą
Maria Skłodowska-Curie ma tak ciekawy życiorys, że aż prosi się o jego opowiadania - mieliśmy już wersje filmowe, mieliśmy biografie, ale na deskach teatralnych było chyba tego niewiele. Ja kojarzę Teatr Papahema, monodram Teatru Mazowieckiego i chyba jeszcze chorzowski Teatr Rozrywki, z tego chyba widziałem jedynie ten pierwszy.
Informuję więc zatem że pod koniec roku 2024 w Polskę ruszył kolejny spektakl o naszej słynnej noblistce przygotowany przy współpracy Ośrodka Kultury i Sztuki we Wrocławiu i Stowarzyszenia K.O.T. "Maria Skłodowska-Curie w mowie obronnej" to spojrzenie na bohaterkę oczami jej córek: Ewy i Ireny. Będzie więc to opowieść nie tylko o pracy i pasji, ale i miłości, o tęsknocie, o trudach codzienności. Mało chyba myślimy o tym jak sława, sukcesy (ale i skandale, czyli generalnie zainteresowanie świata) wpływa na bliskich, a nie zawsze przekłada się na poprawę warunków bytowania.
niedziela, 25 maja 2025
Czas starego Boga - Sebastian Barry, czyli człowiek chwilami wolałby nie pamiętać
Ciężko pisze się o takich książkach, bo trudno ubrać w słowa wszystkie myśli i emocje jakie się uruchamiają w trakcie lektury i po niej. To na pewno nie jest lekka literatura. Wymaga skupienia, wejścia w tą narrację, gdzie początkowo wydawałoby się że niewiele w tych wspomnieniach odnajdujemy czegoś ważnego.
Starzejący się, samotny mężczyzna, były policjant, miał nadzieję że znalazł już swoją spokojną przystań, że nie będzie musiał wracać do przeszłości. Ta jednak nie tylko nie pozwala mu o sobie zapomnieć, ale i dopada go w wymiarze fizycznym - oto policja odgrzebała pewną sprawę i prosi go, by pomógł im w jej rozwikłaniu. Demony powracają i mocno go chwytają w swoje ramiona.
I bynajmniej nie chodzi jedynie o strach, że coś mu się zarzuci.
sobota, 24 maja 2025
Wieczna wojna i Wieczna wolność - Joe Haldeman, czyli kazaliście mi walczyć, ale co dalej?
Z serią Wehikuł czasu od wydawnictwa Rebis mam tak, że albo czytam jeden tytuł po drugim, ciesząc się odkrywaniem kolejnych klasyków albo czasem utknę na jednym i potem muszę zrobić sobie dłuższą przerwę. Haldeman wszedł mi bardzo dobrze, ale teraz na przykład mocno utknąłem na Najeździe z przeszłości Hogana.
Przy Haldemanie może nie było jakiegoś wielkiego zachwytu, ale też na pewno ciekawość na tyle duża, że sięgnąłem szybko po kontynuację. Pokolenie wojny w Wietnamie mocno wpłynęło na sposób opowiadania o wojnie - bezsensownej, okrutnej, pozostawiającej głębokie rany. Wtedy takie powieści na pewno miały większą siłę rażenia - ich pacyfistyczne przesłanie, pokazanie jak trudno odnaleźć się weteranom w rzeczywistości, jak są traktowani jako mięso armatnie i nikt się nimi nie interesuje... No chyba że się buntują - to trzeba zgasić to w zarodku, bo żołnierz ma być posłuszny i nie zadawać pytań.
piątek, 23 maja 2025
Zaginiona - Grzegorz Gołębiowski, czyli gdy media siedzą ci na karku...
Jeżeli zaglądacie od czasu do czasu na Notatnik, być może pamiętacie już tego autora. Grzegorza Gołębiowskiego poznałem że tak powiem "po sąsiedzku" przez znajomych. W końcu miło jest przeczytać książkę o okolicach, które się dobrze zna, prawda? Nie o jakimś wielkim mieście, a niewielkim Ożarowie Mazowieckim, który leży podobnie jak moje miasteczko tuż pod Warszawą i tak się składa że po sąsiedzku z moim. Mieliśmy okazję z Panem Grzegorzem kiedyś rozmawiać dłuższą chwilę, na jednym z jego kryminałów znalazło się logo Notatnika, z ciekawością zawsze więc wypatruję jego kolejnych książek. W swoich powieściach sięgał już po historie z trochę odleglejszej przeszłości (notki znajdziecie w zakładce Przeczytane na górze), ale samo rozwiązywanie zagadki jest jak najbardziej współczesne. Czasem śledztwo prowadzą policjanci, czasem pasjonat genealogii, ale każda książka to oddzielna sprawa, łączą je jedynie jakieś minimalne odniesienia do poprzednich przygód bohaterów.
Ten wstęp mam nadzieję, że będzie pomocny w Waszych poszukiwaniach, bo czasem tak jest że od jednej książki mamy chęć przejść do kolejnych danego autora, sprawdzić czy trzyma poziom, czy powiela pomysły, czy za każdym razem próbuje zaproponować coś nowego. W mojej ocenie jest progres, trzymam więc kciuki za dalsze pisarskie projekty.
"Zaginiona" wykorzystuje dość luźno pewną sprawę kryminalną z naszych okolic sprzed wielu lat, Gołębiowski nie bawi się jednak w reportażystę drobiazgowo analizującego jakieś detale, czy opisującego tło wydarzeń. To policyjne śledztwo, żmudna czasem robota dochodzeniowa, zbieranie poszlak i dowodów.
czwartek, 22 maja 2025
Anioły w Warszawie, czyli liczy się tylko miłość
MaGa: Bardzo mi się ten spektakl podobał. Zresztą wszyscy wyszliśmy nim zauroczeni, choć w pierwszym momencie nie bardzo wiedzieliśmy skąd się bierze jego urok. Wydawać by się mogło, że to tylko proste przeniesienie tematu kultowego już spektaklu i filmu „Anioły w Ameryce” na nasz rodzimy grunt, ale tu zagrało coś innego. I był to chyba brak akcentowanego aktorsko dramatyzmu, taki bezemocjonalny przekaz, który miał wyjątkową jednak wymowę. I myślę, że to było przez reżysera, Wojciecha Farugę, rozmyślnie zastosowane.
Robert: Na pewno spektakl, który trwa blisko 4 godziny, docenią ci znający już wcześniejsze adaptacje tekstu amerykańskiego (nawet na notatniku znajdziecie notkę na temat tej sztuki), może znają serial - dla nich to będą dodatkowe smaczki do wyszukania, do porównań. Warto jednak powiedzieć, że to adaptacja jedynie luźno nawiązująca do tego pomysłu - owszem też mamy epidemię nieznanej do tej pory choroby budzącej grozę oraz przekonanie że jest ona związana mocno jedynie ze środowiskami homoseksualnymi. Jeszcze mocniej jednak to opowieść o tożsamości, o lęku, o samotności, w czasach gdy o wszystkich chciało decydować państwo.
środa, 21 maja 2025
Retro mrocznie i kryminalnie, czyli Psy gończe Joanny Ufnalskiej i Zły samarytanin Jarosława Dobrowolskiego
Czy polskie miasta, kawałek naszej historii, mogą stać się tłem dla ciekawych retro kryminałów? Jak najbardziej! I dowodem na to nie tylko książki Krajewskiego, czy Wrońskiego. Do Wrocławia i Lublina można spokojnie teraz dorzucić jeszcze Warszawę (i to tę praską część) i Łódź. Dziś więc trochę o dwóch książkach które docenią miłośnicy historii i kryminałów retro. W przypadku Dobrowolskiego również ci, którzy lubią nutkę grozy, bo autor znany dotąd raczej z fantastyki, czuje się, że lubi Kinga i trochę czerpie pomysłów z takich klimatów.
Ciekawa jest już sama postać Romana Burego - prostego faceta, który wychowywał się i nadal mieszka na Pradze, po służbie w wojsku postanowił jednak pozostać w mundurze i przejść do pracy w policji, choć wykorzystują go głównie jako postrach i silne pięści przy wymuszaniu zeznań. Mężczyzna często ładuje się w kłopoty - potrafi nieźle przyłożyć, gra hazardowo, więc ma długi, ledwie mu starcza od pensji do pensji, dlatego akceptuje zbieranie haraczy od przedsiębiorców przez swoich przełożonych, mając z tego działkę. Za coś musi utrzymać mieszkanie i synka, którego wychowuje samotnie po śmierci żony. Mimo tego że trudno go stawiać za wzór moralności, Bury ma jednak w sobie jakąś cząstkę moralności, sprzeciwu wobec zła, braku zgody na krzywdę, szczególnie tych najsłabszych.
Wrażliwy brutal? Prostoduszny i wciąż wpadający w kłopoty?
No to właśnie takiego bohatera sobie wyobraźcie.
wtorek, 20 maja 2025
Relacje we współczesnym świecie, czyli FolleMente, w tym szaleństwie jest metoda i Wspaniały świat
Pierwszy z nich to włoska produkcja autora scenariusza do "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie", czyli Paolo Genovese. Podobny styl, podobny niegłupi humor i dobry pomysł na historię. Jeżeli więc szukacie czegoś na poprawę humoru, do oglądania najlepiej w parze, to może warto wybrać się właśnie na "FolleMente"? Szukajcie w kinach.
Czemu napisałem że w parach? Bo w zabawny sposób twórcy filmu przyglądają się relacjom damsko-męskim. Co dzieje się w naszych głowach gdy szykujemy się na randkę? Czym sugerujemy się w doborze swojego stroju, może kwiatów, jedzenia, tematów do rozmowy, by lepiej poznać tą drugą połowę i samemu wypaść jak najlepiej?
Dwoje ludzi a w ich głowach kolejne osobowości. Może to racjonalista, impulsywny marzyciel, szaleniec albo filozof, a może wojująca feministka, typ opiekunki, romantyczki albo kobiety wyzwolonej? Oto wszystkie lęki, pragnienia, wewnętrzne głosy Lary i Piera wychodzą na światło dzienne. Te głosy w głowie, przybierają jak najbardziej konkretne postacie, obserwują, komentują, doradzają, kibicują albo zniechęceni machają ręką... Jest bawidamek i dżentelmen, jest księżniczka i wojowniczka.
niedziela, 18 maja 2025
Jeden gest może zmienić już całkiem sporo, czyli Nietuzinkowy sklep całodobowy i Jeszcze bardziej nietuzinkowy sklep całodobowy Kim Ho-Yeon
Comfort books, czy cosy books - te pojęcia coraz częściej pojawiają się gdzieś w przestrzeni komentarzy na forach o książkach. Ludzie szukają opowieści pełnych ciepła, optymizmu, nadziei. A że moda na Azję w rozkwicie to i sporo z nich pochodzi właśnie stamtąd. Skoro miejscem, które jest szansą na dokonanie jakieś zmiany były już księgarnie, pralnie, bary, to czemu nie może stać się nim sklep całodobowy?
Powieści Kim Ho-Yeona trochę jednak różnią się od tak popularnych "Zanim wystygnie kawa" i tym podobnych. Tu nie ma miejsca na jakieś paranormalne sztuczki, na magię, na podróże w czasie, na naprawienie błędów z przeszłości. Życie jest jakie jest i pewnych spraw nie cofniemy, możemy wyciągać jedynie z nich jakąś lekcję. To historie o zwykłych ludziach, a może właśnie to jest niezwykłe?
W końcu dziś każdy chce być niezwykły, robić karierę, osiągnąć sukces, chwalić się przed znajomymi pięknym życiem. A jeżeli to nie wychodzi? To boli podwójnie, czasem zamykamy się w sobie i powoli poddajemy się marazmowi.
sobota, 17 maja 2025
Melafiry - Anna Robak-Reczek, czyli groza nie musi być jedynie dosłowna i brutalna
Trzeba przyznać Annie Robak-Reczek że ten klimat jej się udał. I nie mam żalu, że w samej opowieści więcej jest wątków obyczajowych niż prawdziwego zagrożenia - napięcie i tak się czuje. Któż nie przeżywałby lęku o życie dziecka, którego stan uzależniony jest od systematycznego działania aparatury medycznej i kontroli, zwłaszcza jeżeli wokół pustka, ciemności i wyczuwalna groza.
Mamy więc horror, ale bardzo nietypowy, chwilami dość poetycki w warstwie opisowej, z naleciałościami kryminału gdy dokonujemy próby rozwiązania zagadki tego miejsca, a skoncentrowany na miłości i pragnieniu chronienia osoby którą najbardziej się kocha. Do tego stopnia, że jest się gotowym na wszystko.
piątek, 16 maja 2025
Ostatnia lekcja, czyli co się z nami stało
Tak właśnie zaczyna się ostatnia w tym sezonie premiera w Teatrze Ateneum. Ostatnia Lekcja w reżyserii Grzegorza Damięckiego daje niepowtarzalną okazję do tego, by obok czwórki młodych aktorów zobaczyć na tej scenie Adama Ferency, mam jednak wrażenie że jego potencjał nie został jakoś w pełni wykorzystany.
czwartek, 15 maja 2025
Niewidzialne - Bernard Minier, czyli obyśmy nie czekali długo na kontynuację!
Niedawno ktoś zwrócił mi uwagę na to, że większość książek przeczytanych na Lubimy Czytać oceniam na 6 i czemu tak nisko. Otóż ocena 6 oznacza że książka jest "dobra" i nie rozumiem jak przy takiej ilości tytułów jakie czytam miałbym znajdować same lektury genialne, wyjątkowe, zachwycające - przecież nawet porównując je między sobą wiadomo, że trzeba jakoś to uwzględniać w ocenach. Na szczęście jednak mimo tylu kryminałów, thrillerów (praktycznie jeden za drugim) wciąż znajduję trochę autorów/książek, które dostarczają mi niesamowitej frajdy ze spokojnym sumieniem stawiam 7 albo i więcej.
Do nich mogę dopisać na pewno najnowszą powieść Bernarda Miniera. Francuski mistrz thrillerów kryminalnych powraca z drugim tomem nowego cyklu o Lucii Guerrero. O pierwszym pisałem tak - kliknij tu.
Znowu więc mamy Hiszpanię jako tło akcji, ale jest różnorodnie, bo tak naprawdę mamy aż dwa równoległe śledztwa. Sprawę mężczyzny porywającego i mordującego młode kobiety gdzieś na wybrzeżu w biednej Galicji, bohaterka musi zostawić, przekazując ją swojemu partnerowi. Sama musi zająć się pilnie morderstwem milionerki, bo przecież tą sprawą interesują się nie tylko media, ale i władze. Lucia ma więc dylemat, choć otwarcie nie przeciwstawi się przełożonym. Ma żal, że nikt nie przejmuje się losem kilku kobiet, nie ma poczucia by sprawa bogaczki była ważniejsza, choć angażuje się w nią z całych sił.
środa, 14 maja 2025
Punkty zwrotne, czyli wymyśl dobrą historię
Wczoraj nie miałem sił i czasu żeby pisać, to niech dziś będzie notka filmowo-kryminalna, załatwimy w ten sposób i wtorkowy kącik dla kinomaniaków i środy z dreszczykiem. A jutro najwyżej dorzucę jeszcze niezły kryminał książkowy. Generalnie sporo w kolejce i wcale nie jest łatwo wybierać :)
Punkty zwrotne trochę przypominają teatr telewizji - raptem kilka postaci, większość scen dzieje się w jednym domu, tyle że w różnej przestrzeni czasowej. W pewnym momencie można poczuć się zagubionym, bo czeka nas tu kilka punktów zwrotnych i nie do końca rozpoznajemy co jest jeszcze grą, a co już rzeczywistości, potem jednak dość szybko wszystko nam się układa.
poniedziałek, 12 maja 2025
Mexico - Ragnar Ólafsson, czyli głowa pełna pomysłów
Czemu sięgam po mało znanego u nas artystę? Ano miałem iść na jego koncert bo miałem pod nosem, wybrałem jednak teatr, więc zamiast tego przynajmniej postanowiłem trochę sobie go posłuchać w większej dawce. Koncerty są trochę bardziej kameralne, do studia wszedł z większym zespołem, więc niby to nie to samo, ale może jeszcze kiedyś Borówka Music go zaprosi i będzie kolejna okazja. Na końcu wrzucam też najbliższe terminy polskiej trasy, które jeszcze przed nami.
niedziela, 11 maja 2025
Ożenek, czyli ja na tak, a ty uciekasz
„Ożenek” to satyra na zwyczaje i obyczajowość XIX-wiecznej Rosji a Gogol jako rasowy demaskator i prześmiewca obnaża tu ludzką głupotę, która sądzi, że poważanie człowieka zależy od pieniędzy, statusu czy stanowiska. Bez litości obnaża wady, wyrachowanie i materializm obu stron, ale czyni to „na wesoło”. Zarówno Agafia jak i pretendenci do jej ręki, związek małżeński widzą przez pryzmat korzyści materialnych. Uczucia, miłość nie są konieczne – tu liczy się interes, a właściwie wygląda na to, że podniesienie statusu społecznego jest mylone z miłością.
Niemożliwe życie - Matt Haig, czyli czy warto porzucić swoje przyzwyczajenia i schematy
Dziwna, ale i intrygująca historia. Niby jest pewien element fantastyczny, nie jest to jednak na pewno literatura fantastyczna. Matt Haig po prostu snuje opowieści o ludziach. O samotności. O lęku. O zmianie.
Gdy już jest się na takim etapie życia, że wydaje się iż nic cię nie czeka, chciałbyś już tylko świętego spokoju, raczej nie przyjmujesz życzliwie zaproszenia do podróży. I pewnie gdybyś wiedział, że będzie to początek wielkich zmian, może jeszcze mniej chętnie byś wyruszał. Coś jednak jest takiego co cię tam woła - może to poczucie - skoro uznała mnie za osobę bliską, może trzeba spełnić jej prośbę, może ciekawość...
I tak Grace Winters, dojrzała już kobieta, emerytowana nauczycielka matematyki wyrusza na Ibizę. Jej opowieść nie jest adresowana jedynie do nas jako czytelników, to tak naprawdę odpowiedź na przejmujący i dramatyczny list jednego z jej dawnych uczniów. Ona napisał o swoim zwątpieniu, bezsilności a ona próbuje pokazać mu, że nie ma rzeczy niemożliwych.
Jest tylko jedna kwestia: czy w to uwierzymy, czy pójdziemy za jakimś impulsem, co będzie wymagało też tego, by trochę nauczyć się ufać ludziom, słuchać ich i podążać za znakami.
sobota, 10 maja 2025
Ja, inkwizytor. Miasto Słowa Bożego - Jacek Piekara, czyli czy ja wyrosłem z tych historii?
Sobota więc czas na odrobinę fantastyki i autor, którego jak sobie uświadomiłem znam chyba od ponad 30 lat, a może i więcej, bo jeszcze w latach 80 czytywałem jakieś jego pierwsze opowiadania. A potem pojawił się on. Inkwizytor i uniwersum, które podbiło serca wielu czytelników. No bo jak to - trochę odwrócić pewne słowa, podać inne cytaty z Biblii i nagle to już nie jest Bóg miłości, ale Sędzia sprawiedliwy, który karze mieczem i ogniem tępić całe bezeceństwo. Jakie to było inne.
Mordimer Madderdin jako pokorny sługa inkwizycji raczej do świętych nie należy, ale to już taka ludzka przekora - on walcząc z grzechami w swoim mniemaniu większymi, wcale nie grzeszy, ona ma jedynie niewielkie słabości, do których należy m.in. upodobanie we wszelkiego rodzaju uciechach cielesnych.
I cholera po tylu latach bohater się nie zmienił. Ba, mógłbym powiedzieć że i autor się nie zmienił, ale chyba jednak się trochę zmienił...
piątek, 9 maja 2025
Druga zmiana, czyli nie bój się...
Trochę mam zaległości w notkach teatralnych, ale do końca maja może się z tym uporam. I czasem żałuję, że wrzucam pewne notki trochę późno, bo to może oznaczać że na zobaczenie jakiegoś przedstawienia będziecie mieli niewielkie szanse. Obok spektakli repertuarowych zdarza mi się bowiem zaglądać na wydarzenia takie jak projekty Teatru Jeszcze - dość przedziwnego tworu, w ramach którego kilka tygodni przygotowuje się spektakl, by potem pokazać go darmowo raptem kilka razy. I za rok pracują nad czymś nowym.
Widziałem ich przedstawienia już chyba 4 razy i za każdym razem mocno im kibicuję, doceniając ich pomysły i zaangażowanie. Nie jest przecież problemem gdy amatorom reżyser pokaże palcem co mają robić, oni jednak pracują trochę inaczej. Teatr Jeszcze to grupa złożona z warszawskich nauczycieli i pracowników placówek edukacyjnych działająca od czterech lat w ramach Warszawskiego Centrum Innowacji Edukacyjno-Społecznych i Szkoleń. Każdy spektakl wymyślają od początku do końca sami, z własnych refleksji, historii, doświadczeń, grupowo decydując o każdej scenie, a współpracująca z nimi reżyserka Natalia Fijewska-Zdanowska z ekipy Teatr Młyn pomaga im ubrać to w całość. Co roku wybierają dla siebie jakiś ważny ich zdaniem temat, opowiadali już m.in. o międzypokoleniowej traumie, przemocy jako modelu który sobie przekazujemy, o więziach i barierach w komunikacji.
Dotąd sporo było w tym co robią ruchu, elementów pantomimy, teraz mocniej postawiono na tekst, choć oni mieszają różne techniki, bawią się tym. I uwaga - poniżej parę zdań o najnowszym spektaklu i podam Wam jeszcze termin o którym wiem, może ktoś się zdecyduje żeby ich obejrzeć i oklaskiwać.
czwartek, 8 maja 2025
Schronisko które spowijał mrok - Sławek Gortych, czyli co wydarzyło się w Strzesze, tam ma pozostać
W zapasie kilka kryminałów dość przeciętnych, kilka bardzo dobrych, więc gdybym publikował notki gatunkowe tylko w środy, to w wakacje utworzyłaby się dłuuuga lista. Zwykle jak jeden kończę od raz zaczynam kolejny (teraz na tapecie Minier).
Ponieważ jednak niedługo mam nadzieję na spotkanie ze Sławkiem Gortychem podrzucam trzecią już recenzję jego książki.
I szczerze Wam powiem - o ile pierwsza jakoś bardzo nie zażarła, wydawała się dość schematyczna, to mam wrażenie że z każdym tomem jest coraz lepiej. Może też dlatego, że lubię wątki historyczne w kryminałach, lubię góry, a u Gortycha mam i jedno i drugie. W każdym tomie w centrum jest inne miejsce, inne schronisko i co warto pochwalić pomysł autora na akcje promocyjne (specjalne karty, zdjęcia) plus ładne okładki, robią tu robotę. Wcale mnie nie dziwi nagroda czytelników w plebiscycie Lubimy Czytać.
środa, 7 maja 2025
Ukryty motyw, czyli czy odważysz się przekroczyć granicę
Jeżeli ktoś pamięta film sprzed kilku lat Winni (pisałem o nim tak) ten może się mniej więcej domyślać tego co może nam zafundować na ekranie reżyser Gustav Möller. Ponownie udowadnia nam, że ścisnąć za gardło widza można nie tylko spektakularną akcją, ale czymś bardzo kameralnym, bardziej pokazaniem emocji jakie kotłują się w bohaterze, a nie tylko jego czynów.
I podobnie w Ukrytym motywie to właśnie będzie klucz.
wtorek, 6 maja 2025
Prawdziwe i wzruszające, czyli Drobiazgi takie jak te, Jedno życie i Joy
Tym razem we wtorkowym kąciku dla wytrawnych kinomaniaków na Notatniku pakiet aż trzech filmów, ale za to takich bardziej dla masowego odbiorcy. Bierze się prawdziwą historię, dobrego aktora (albo kilkoro) i budujemy opowieść, która ma poruszać/wzruszać/sprawić że pomyślimy o tych czasach/miejscu/postaciach...
Artystycznie bywa różnie, ale to filmy po prostu do oglądania, a nie tylko dla krytyków i fanatyków kina ambitnego.
"Drobiazgi takie jak te" zaskoczył mnie swoją kameralnością. Dużo w ciągu ostatniej dekady zmieniło się w Irlandii i wiele różnych mało dla Kościoła Katolickiego spraw wyszło na jaw. I tu choć trochę dotykamy tej właśnie tematyki, to mam wrażenie twórcy zrobili to dość delikatnie. Wszystko co trudne jest raczej w sferze domysłów, a nie konkretów, a niedopowiedzenia i jakieś półsłówka powtarzane typu "lepiej to zostaw" wystarczają do tego by pokazać trudną sytuację głównego bohatera. W końcu duchowieństwo miało bardzo silną pozycję w społecznościach lokalnych i jeżeli kogoś by wskazali jako grzesznika niegodnego zaufania, można by się pożegnać z nadziejami na robienie tam interesów. Tak przynajmniej było na przełomie lat 70 czy 80 gdy dzieje się akcja tego filmu.
poniedziałek, 5 maja 2025
Pianorizon - Bartek Wąsik, czyli spójrz dalej, spójrz głębiej
Czy naprawdę jednak u nas nie ma kompozytorów i muzyków, którzy mieliby ochotę nagrać coś w tym stylu, odejść od klasyki, ale jednocześnie wcale nie iść w komercyjne projekty, które miałyby jedynie bawić widza...
Właśnie chyba znalazłem taki przykład. Oto Bartek Wąsik, który na fortepianie maluje przed nami wspaniałe wizje, wyczarowuje całe krainy do których możemy się wybrać. I nie ma w tym próby przymilania się, łaszenia się jakimiś przebojowymi melodiami. Albo dasz się temu porwać i wyruszysz w podróż albo może to jest ten czas, ten klimat.
niedziela, 4 maja 2025
Zbieracze borówek - Amanda Peters, czyli czemu czuję się inna
Na początek łapcie kilka zdań o "Kulcie" Orbitowskiego - dopisałem do recenzji M.
I jeszcze jedna powieść na niedzielę. Trzeba trochę robić porządków na blogu, bo ja będę pisał tylko o świeżo przeczytanych daleko nie zajadę.
"Zbieracze borówek" już jakiś czas (chyba miesiąc) czekają na swoją notkę. Czy to dlatego że się nie podobało? Wręcz odwrotnie. Po prostu wciąż pojawiało się coś co bardziej kusiło albo dłużej czekało na swoją kolej. Może i tematyka nie jest bardzo odkrywcza, jednak spojrzenie na krzywdę jaka spotykała rdzennych Amerykanów poprzez wymiar bardziej indywidualny, bez rozdzierania szat i rzucania wielkich oskarżeń, na pewno można uznać za interesujące.
Trochę łączy się zresztą ta książka z tematyką wcześniejszego wpisu teatralnego - tu też chodzi o dwie rodziny - tą naturalną, z której jest się wyrwanym i tą która potem wychowuje, starając się tą pierwszą wymazać. W obu przypadkach chodzi o małe dzieci, choć o ile w pierwszym przypadku można pewnie mówić jednak o jakiejś świadomości, w przypadku Zbieraczy, w pamięci dziewczynki zostały jedynie jakieś mgliste obrazy, dlatego takim szokiem było odkrywanie prawdy o sobie.