Strony

sobota, 5 października 2024

Antykwariat pod Salamandrą - Adam Przechrzta, czyli witajcie w Mons Viridis Magicus

Sobota na Notatniku to od jakiegoś czasu miejsce na Fantastykę, skoro rano więc było twarde SF, to łapcie też coś fantasy.
Adam Przechrzta pisze od lat, ale jakoś dotąd nie miałem okazji sięgnąć po nic i wreszcie córka namówiła mnie na targach książki więc wchodzę w jego nowe uniwersum.
Oto Zielona Góra pełna magii, antykwariat będący przejściem do innych światów oraz człowiek, który przejmuje ten interes i musi się wszystkiego nauczyć.


W pierwszym tomie cyklu dowiadujemy się trochę o zasadach działania tego świata, gdzie podskórnie wciąż tętni magia, choć jedynie nieliczni zdają sobie z tego sprawę. Oni stanowią klasę wpływającą na losy maluczkich, nawet jeżeli nie ujawniają swojej potęgi. Rody dzielą się władzą, terenami, zawierają porozumienia, obiecują małżeństwa dzieci, a wszystko to od setek lat, niczym dobrze naoliwiony mechanizm. Spory rozstrzygane są na forum, ale tylko w ich zamkniętym gronie i by do niego wejść komuś nowemu wcale nie jest łatwo. Ale jeżeli jest się właścicielem jednego z ważnych punktów mocy oraz jeżeli umie się szybko uczyć, może się okazać, że nuworysz staje się kimś znaczącym w tym środowisku.

Sporo tu się dzieje, choć część przygód i wydarzeń można potraktować jako kolejne lekcje, schody do osiągnięcia poziomu gdy już nikt nie będzie cię lekceważyć. To taka droga od zera do bohatera. Trochę dzięki pomocy wskazówek ojca, trochę dzięki inteligencji, a trochę dzięki fartowi. Może ktoś będzie kręcił nosem, że wszystko mu się udaje (albo prawie wszystko), ale przecież to część konwencji, po drodze zbiera sporo cięgów, a poza przyjaciółmi zdobywa też trochę wrogów.

Prawdziwe napięcie autor wprowadza dopiero pod koniec i główny wątek konfliktu zostaje otwarty, będzie kontynuowany w kolejnych tomach - wyszliśmy poza uczenie się w naszym świecie, do miejsca dużo groźniejszego, gdzie nawet najbardziej doświadczeni wobec sił zła mogą okazać się bezradni.

Lekkie, przygodowe, z pewną dawką humoru, ciekawymi pomysłami na opisanie magicznych artefaktów i zdolności. No czemu nie? Może i nie jest to nic super odkrywczego, ale czyta się fajnie. Najbardziej chyba wkurza, że teraz trzeba czekać na kontynuację i łatwo pewnie zapomni się przez ten czas wszystko co było w tomie pierwszym. Skojarzenia? Chyba Pilipiuk, jemu chyba równie łatwo przychodzi kreślenie takich intryg, tła i całej czarno-białej osi walki dobra ze złem, tych z zasadami i tych co zasad żadnych nie mają.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz