Strony

sobota, 5 października 2024

Zwycięstwo albo śmierć - Robert J. Szmidt, czyli gdy wróg jest wielokrotnie silniejszy od ciebie

Zakończenie dobrego cyklu Pola dawno zapomnianych bitew! I ma się ochotę na więcej, teraz pewnie będę więc szukał wątków pobocznych, które rozbudował autor.

Finał nieźle przemyślany, bo to nie tylko ostateczna konfrontacja z Obcymi, którzy zaatakowali ludzkość, ale i starcie Święckiego z tymi, którzy jak się domyślał, szafowali życiem ludzi dla własnych interesów. Mamy więc trochę walk w kosmosie, ale i intrygi polityczne.
Henryan Święcki stał się bowiem bohaterem, ale jakby z przypadku, a dla władzy po prostu marionetką, której prędzej czy później będą chcieli się pozbyć. I on to przeczuwa. Ma już sporo informacji, czeka jedynie na okazję by je ujawnić. Rozkazy jednak musi spełniać, choć ma świadomość, że rzuca się go tam, gdzie może łatwo zginąć.

Szmidt nie funduje nam bynajmniej jedynie scen kosmicznych potyczek, równie dużo czasu poświęca na tło wydarzeń, pokazując jak wielkie znaczenie mają nie tyle same sukcesy, co odpowiednie ich nagłośnienie. Nie chodzi bynajmniej jedynie o rozgrywki personalne na szczycie - to manipulowanie opinią publiczną, ukrywanie pewnych niewygodnych informacji przekłada się też na nastroje w armii. Nie ma nic gorszego niż defetyzm, niż świadomość, że przeciwnik jest sto razy silniejszy. Kulisy mogą znać dowódcy, a nawet oni pewnie nie wszystkie. Jak to przekłada się na starcia i ich końcowy efekt? Ano musicie się przekonać czy tym razem Dawid pokona Goliata i czy politycy będą potrafili zamknąć twarze wszystkim, którzy mogą im zagrozić.

Wielowątkowa, rozbudowana space opera, bez przeładowania technikaliami, czy militariami. No i ten bohater z duszą awanturnika i pomysłami, które są tak zaskakujące i często przynoszą nadspodziewanie dobre efekty! Świetnie się to czyta. Nareszcie wszystkie historie się domykają, można mieć pełną satysfakcję. A że chciałoby się więcej, to na szczęście zdaje się, że jest prequel i jeszcze historie równoległe, nie tak mocno skupione chyba na samym konflikcie z Ma’lahn jak się domyślam. Mam jeszcze więc trochę przyjemności na horyzoncie.
Niezależnie czy Szmidt zabiera się za zombie czy za kosmos, potrafi stworzyć świetny klimat i wciągnąć czytelnika w wykreowany świat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz