Strony

niedziela, 31 lipca 2011

Gospel - Lao Che, czyli o Bogu trochę inaczej

Ostatnia notka lipcowa znowu muzyczna - to płyta do której mam ewidentną słabośc i wracam co jakiś czas za każdym razem z podobnymi baaardzo pozytywnymi wrażeniami. Lao Che poznałem dzięki płycie z piosenkami z Powstania Warszawskiego i koncertowi na Woodstock - niesamowita wymowa i energia tego materiału. Ale ten zespół zmienia się z płyty na płytę - wciąż ewaluuje (bo potem dorwałem debiutanckie "Gusła", które też są zupełnie z inne bajki). Tym razem zafundował materiał dużo lżejszy muzycznie, niewiele tu ostrych gitar i cieżkiego brzmienia - dużo wiecej folku, zabawy, radosnej energii. Na pewno nie jest to tak spójny pomysł jak poprzednie albumy, ale jednak im dłużej się tego materiału słucha tym bardziej go lubię i trudno mi wskazać nawet na nim jakieś słabsze numery. Koncept na album tym razem był taki aby płyta odnosiła się do religii, wiary jako takiej, dialogu z Bogiem, spraw wartości. Ale też jest to specyficzne podejście - głęboko podszyte ironią, śmianiem się z naszej małości i z naszego zadęcia, mnóstwo tu pytań i sformułowań, które pewnie większości osób wierzących by nie przyszły do głowy.
Bo ja to myslałem, że tu będzie inaczej,
A tu jest tak-o! do dupy raczej,
Jeśli masz w tym frajdę aby rzeczy gmatwać,
To mi teraz za tę moją krzywde zapłać!
Bóg zapłać

Od strony muzycznej jest więc dość lekko, radośnie, żywiołowo - jest trochę reggae, punka, muzyki latynoskiej, klezmerskiej... Dużo w tym zabawy, pewnie ten materiał kapitalnie brzmi na koncertach, melodie natymiast wpadają w ucho i niesamowicie bujają. Dużo zabawy też pewnie przy samym tworzeniu płyty - mnóstwo tu wplecionych róznych dialogów z filmów, chórków, kwestii wykrzyczanych przez różnych członków zespołu. Ale to co najbardziej mnie urzeka na tej płycie to świetne teksty Spiętego (lider i wokalista) - prowokujące, pełne skojarzeń, pytań, oskarżeń, momentami zabawne ale przede wszystkiem skłaniające do myślenia, trudno przejść obok nich obojętnie. Jakie jest miejsce religii i Boga w żyiu przeciętnego człowieka? Czy jeszcze zadajemy sobie pytania o kwestie moralne czy sami sobie dorabiamy własną interpetację do jakichs norm? A może bierzemy wszystko bezmyślnie bo tak nam powiedziano?  
Słuchaj Noe, chiałbym na słówko, wiesz, tak między nami to
Jestem Człowiekiem zaniepokojony, ba by rzec rozczarowany,
Bo wiesz, a miałem ambicje stworzyć rzolutną rasę,
A wyście to tak po ludzku spartolili,
Jestem piekielnie sfrustrowany...
Wiesz jak nie lubię radykałów, ale na Boga, nie spałem całą noc i
podjąłem decyzję;
Zsyłam na Ziemię Potop, mój mały Noe, mój ptysiu miętowy zsyłam Potop.
Utopię waszą Utopię, zarządzam pełne zanurzenie,
Utopię waszą Utopię, orzekam Hydropiekłowstąpienie.
Zatem utonie wszystko: drogi i mosty kołowe, urzędy skarbowe,
Gospodarstwa domowe, powiadam wszystko, za wyjątkiem Ciebie chłopaku,
Wypływasz jutro...
Konsupcjonizm, egoizm, zazdrość, pożądanie, gniew, wątpliwości, dyskusja z Bogiem i zadawanie my pytań czy On wogóle jest? Odwołania do Biblii, ale zupełnie zaskakujące, poetycko mieszające to z naszą realnością, teksty kontrowersyjne, drażniące (może i dla kogoś wydadzą się obrazuborcze, ale one raczej dotyczą nas - ludzi i naszej relacji z sacrum), ale też świetne i dające do myślenia. 
Kapitalna płyta!  
Jeśli chcesz, to ci opowiem jak się w Boga pobawiłem.
Otóż szliśmy lasem - ja Tego Człowieka prowadziłem,
On kroczył, milczał, po trzykroć upadał,
Znał moje zamiary, jdnak zawsze wstawał.
Jeśli chcesz to ci opwoiem,
Jak Go nad dołem pochyliłem,
Jeśli chcesz to ci opowiem,
jak mu w potylicę...
Jak to wpierw postaliśmy obaj chwilę,
A chwilę póxniej, to już Go zabiłem.
A taki był piękny, takie mądre miał oczy,
Potem to już te oczy zgasiłem, a On w dół się stoczył.
Tył Jego głowy wybrałem,
Bo tych Jego oczu się bałem.
Teraz echo w tym lesie szydzi,
ze ziemia nosić się mnie wstydzi.
Powiedz: Ja człowiek jestem?

4 komentarze:

  1. Tak:) też lubię tę płytę bardzo, chociaż nie wzbudza we mnie takich emocji jak Powstanie Warszawskie, tak naprawdę nic już tak mocno nie dotknęło mej duszy. Teksty na Gospel to majstersztyk i szczyt inteligencji jak dla mnie (zresztą jak się prywatnie rozmawia ze Spiętym, to właśnie rozmowa tak wygląda, pełna aluzji i poczucia humoru-ehh panie Spięty-masz pan moc!) Chyba sobie zaraz zapodam chłopaków:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że nie jestem osamotniony w fascynacji tą płytą... Powstanie porażało, ciery chodziły ale nie wracam tak czesto do niej jak własnie do Gospel - tu cieszy mnie każdy kawalek, coraz wiecej fragmentów mogę sobie tez nucić w calości bo się zna to prawie na pamięć

    OdpowiedzUsuń
  3. Gospel - rewelacja! Zgadzam się z Tobą, płyta zapada w pamięci na długo, Zresztą co tu dużo mówić, na każdą kolejną ich płytę czekam i nie zawiodłam się jeszcze.

    OdpowiedzUsuń