Strony

sobota, 30 lipca 2011

Agent JFK, Miecz i Tomahawk - Zamboch&Prochazka, czyli przygody w odcinkach

Czasem mimo tego, że niby jest o czym pisać człowieka dopada jakiś marazm i brak weny. Bo trudno na temat ciekawej książki czy filmu napisać tylko parę zdań odfajkowując kolejną pozycję. Pozostawiam na później wszystkie rzeczy, o których chciałbym napisać coś wiecej, a na dziś wybieram coś mało zobowiązującego.
Zamboch od swej pierwszej książki przetłumaczonej na polski zaskoczył nas wszystkich niesamowitym tempem akcji, przemocą i niby zgranymi schematami, które podawał nam w nowym sosie. Od czasu "Sierżanta" autor już mocno okrzepł na naszym rynku i dorobił się rzeszy fanów. Od kilku miesięcy oprócz typowych jego powieści Fabryka Słów wydaje też serię o przygodach Agenta Johna Francisa Kovara - jest tego ponad 20 tomów, a wydanych po polsku już 5 (4 czytałem, ale ogólnie pisząc o serii wybrałem jeden z tomów jako przykład).
Jak to w takich przypadkach bywa liczy się jakiś pomysł na głównego bohatera, który by spodobał się gawiedzi (czyli mocny facet z przeszłością, który ma jakieś mało typowe podejście do rozwiązywania spraw i problemów aby odrózniał się od reszty otoczenia). Mało ważne czy jest to złodziej, policjant, wojskowy - ważne by stawiać go w różnych zaskakujących sytuacjach, z których jakoś cudem wychodzi obronną ręką, mimo przeszkód zawsze rozwiązuje wszystkie zagadki i pokonuje wszystkich wrógów (no jednego jakiegoś głównego można zostawić by nasz bohater miał z kim walczyć przez wszystkie tomy). Niby proste, a udaje się przecież nielicznym - większość tego typu serii to literatura już nawet nie klasy B ale chyba D i sprzedaje się na kilogramy albo po złotówce na dworcach... Ale jako ktoś znajdzie dobry pomysł, pisze fajnym językiem i nawet najbardziej absurdalne zestawienia sytuacji, gadżetów i bohaterów potrafi fajnie powiązać to wychodzi z tego produkt, który (fakt, że z przymróżeniem oka) da się czytać i może się nawet podobać. Zambochowi chyba się to całkiem nieźle udaje.
Bohaterem jego serii jest były kapitan jednostek specjalnych, weteran operacji wojskowych i tajnych misji, a obecnie operator grupy uderzeniowej agencji Equilibrii Ferrarius. Agencja ta zajmuje się pilnowaniem aby w różnych wymiarach czasowych (a jest ich wiele i w każdym historia mogła potoczyć się trochę inaczej), rzeczy działy się bez ingerencji przedmiotów i osób, z wymiarów bardziej zaawansowych technologicznie. Często więc mamy do czynienia z różnymi wyprawami w różne miejsca świata i historii gdzie nasz bohater wraz z innymi agentami musi uporać się z różnymi problemami - no bo co np. stanie się gdy wspomóc Krzyżaków w bitwie pod Grunwaldem ktoś przemyci tam karabiny maszynowe, albo przemyci jakieś zarazki choroby do średniowiecza gdy ludze jej nie znali po to by zarabiać na lekarstwach? Każdy tom mozna czytac spokojnie oddzielnie - ot lekturka na kilka godzin (niestety nie za złotówkę tylko odrobinę wiecej).  
W tomie czwartym autor sięgnął do historii wikingów, którzy pod wodzą Leifa Eriksona odwiedzili Amerykę jeszcze przed tysięcznym rokiem naszej ery. W naszej rzeczywistości nie miało to żadnego wpływu na późniejszy rozwój cywilizacji euroazjatyckiej. Ale przecież mogą istnieć światy, w których wikingowie i Indianie założyli podwaliny pod cywilizację, która będzie odgrywać istotne znaczenie w późniejszej historii, bęą mieli wpływ nawet na rewolucję przemysłową. Gdy ktoś ma ochotę zakłócić naturalny bieg zdarzeń tych światów, agent JFK zostaje wysłany incognito by wyśledzić któż za tym stoi. Wikingowie i ich męski brutalny świat, indianie, topory, miecze, drakkary, strzały i... zaraza zamieniająca całe wioski w krwiożercze stada mutantów... Czy możliwy jest sojusz indian i wikingów by pokonać zarazę? No i kto ją w sposób magiczny wywołał?
Chyba tylko dla tych co lubia tego typu rzeczy... Sporo akcji i przemocy, odmóżdżacz tyle, że może trochę wyższych lotów i napisany niezłym jezykiem. Jak ktoś nie musi czytać wszystkiego na serio to może mieć nawet trochę zabawy. Łaczenie konwencji, czasów, osób i ich mentalności (np. Napoleona i agentów, którzy uczą go taktyki), broni itd. tak aby nie było to totalnie bez sensu też wymaga trochę umiejętności.  

1 komentarz: