Oglądanie po nocach bo w dzień jest trochę innych zajęć jest dość męczące, ale jak się trafi cościekawego trudno się oderwać. Droga to jeden z bardziej ponurych filmów jakie widziałem ostatni - głównie w swej szarej, ponurej warstwie wizualnej ale też w samej historii. Oto ojciec wraz z synem podróżują przez postapokaliptyczną Amerykę. Nie wiemy dokładnie co się wydarzyło (wojna, katastrofa ekologiczna?), ale też nie jest to najważniejsze. To co jest treścią tego filmu to ludzka psychika, moralność, zasady i wartości - co się z nimi dzieje gdy nagle wszystko zostaje ci odebrane i musisz walczyć o przetrwanie niczym zwierze? W tym świecie nie ma zwierząt, roślin, wszystko jest zniszczone, prawie nie widać słońca, robi się coraz zimniej, ludzie poruszają się głównie pieszo, kryjąc się przed grabieżczymi bandami. Skoro nie ma jedzenia niestety źródłem pożywienia mogą stać się też inni ludzie.
Ojciec z synem wędrują na południe, ku wybrzeżu, tak naprawdę nie wiedząc co znajdą u celu wędrówki. W pistolecie mają dwie kule - dla siebie nawzajem by zakończyć swe życie szybko w razie zagrożenia. Rozmowy o śmierci są równie pesymistyczne i dołujące (jej bliskość, nieuchronność) jak obrazu - te walą w nas już od pierwszych minut - pełno tu wisielców, ludzi którzy umierają w łóżkach (nawet żona głównego bohatera wybrała samobójstwo). Brak nadziei, załamanie, zwykły lęk, poczucie straty, rozpacz... I para naszych bohaterów, którzy nie poddają się i są dla siebie oparciem, wbrew wszystkiemu. Nadzieja i miłość, troska trzyma ich przy życiu bo mają kogoś przy sobie (ojciec nawet w pewnym momencie nazywa swego syna bogiem - dla niego chce jedynie żyć, bo sam już dawno nie ma na to siły).
Chyba w żadnym dotąd filmów "apokaliptycznych" tak mocno nie skupiano się na ludzkiej psychice i uczuciach. Film Johna Hillcoata opowiada głównie o tym. Nie szukajcie tu widowiskowych scen, pościgów, przemocy itd. Nawet poszczególne wydarzenia, które napotykają naszą dwójkę nie są tylko i wyłącznie "akcją", ale prowadzą bądź do kryzysu bądź przypływu nadziei. Ojciec próbuje przekazać synowi swoje wartości - by być człowiekiem i nie utracić "światła wewnętrznego". Jednak gdy napotykaj "złych" ludzi nawet on nie zawaha się użyć przemocy - po to by chronić syna. Dobrze pokazano tą determinację - miłość, czułość ale i pragnienie ochrony za wszelką cenę, nieufność wobec innych, wieczna ucieczka... No i syn - mimo nauk o tym by nie ufać wciąż pełen troski wobec innych, życzliwości i wiary, że są inni "dobrzy", że ludziom trzeba pom agać. Nawet w tak okrutnym świecie, po tak przerażających doświadczeniach, po tym co zobaczył i przeżył nie stracił resztek nadziei. Opowieści o "tamtym świecie", wspomnienia trzymają go przy życiu, choć bywają chwile gdy już nie ma sił i tylko ojciec mobilizuje go dalszej wędrówki.
Świetna rola Viggo Mortensena, ciekawy młodziutki Kodi Smit-McPhee, niesamowita wizja świata prawie wypranego z jakichkolwiek barw (w zestawienia ze wspomnieniami gdzie barwy biją po oczach), pełna tajemniczego klimatu i niedopowiedzień dość brutalna przypowieść o tym co to znaczy pozostać człowiekiem. No i pasująca ścieżka dźwiękowa (m.in. Nick Cave). Film raczej ponury, ascetyczny, melancholijny, nie dla miłośników kina widowiskowego i pełnego zwrotów akcji. Ale też ciekawy obraz do przemyślenia, bardzo poruszający emocjonalnie. I cieszę się, że obejrzałem film zanim trafiłem na książkę, na której częściowo został oparty. Teraz w spokoju będę mógł sięgnąć po powieść Cormaca McCarthy'ego i rozsmakować się tym czego w filmie nie udało się ukazać w całości.
trailer a na iplex.pl do obejrzenia całość i to legalnie
Zarówno film, jak i książka są przygnębiające, ale warto się z nimi zapoznać. Oczywiście powieść uważam za znacznie lepszą, tym bardziej, że lubię prozę McCarthy'ego, ale film świetnie oddaje atmosferę książki. Powieść jest natomiast głębsza, ma bogatsze i układające się w spójniejszą całość dialogi. Polecam gorąco :)
OdpowiedzUsuńmam coraz większą ochote by zrobić sobie z jego twórczości pewnego rodzaju wyzwanie i przeczytać wszystko zwłaszcza ze w tej chwili nadrabiamy zaleglosci i coraz wiecej sie jego wydaje
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cormaca, a "Droga" wywarła na mnie niesamowite wrażenie- czytam bardzo dużo, a o niej do dziś nie mogę zapomnieć. Aczkolwiek nie polecam czytać McCarthyego ciurkiem ;)- dobrze jest sobie robić przerwy, bo piszę prosto i po zalewie przegadanych tekstów wywiera największe wrażenie :) Trochę jak z literaturą skandynawską.
OdpowiedzUsuńprzerwy będe robił na pewno - zwykle czytam (podobnie jak z filmami i muzyką) tak różne rzeczy i czasem niestety równolegle że czasem skaczę zupełnie w inne klimaty... teraz spore zapasy do czytania ale Cormac chyba będzie pierwszy do takiego "wyzwania"... zacznę chyba nie od "drogi" tylko od "krwawego południka" bo niedawno kupiłem za jakieś grosze
OdpowiedzUsuńFilmu nie widziałam jeszcze, ale również dołączam do grona polecających książkę. Jedna z najsmutniejszych powieści jakie czytałam. Mocna. Genialna. Chwytająca za serce. Po lekturze płakałam.
OdpowiedzUsuńmoże namówię klub czytelniczy by zapodał ten tytuł na wrzesień... hmmm sam na pewno przeczytam wkrótce...
OdpowiedzUsuńFilmu nie widziałam, ale raczej sobie daruję - a przecież cenię sobie Viggo Mortensena. Czytałam książkę, która zryła mi psychikę doszczętnie. Zasypiając wiedziałam, że czekają mnie koszmarne, mocno surrealistyczne sny. A przecież Cormac nie epatuje naturalistycznymi opisami okrucieństw, "Droga" ma w sobie nutę poezji. Jednak, kiedy przeczytałam ostatnie zdanie, koszmary odeszły w niepamięć - to się nazywa siła słowa, które potrafi tak namieszać w podświadomości.
OdpowiedzUsuńA książki McCarthy'ego przeczytam choćby nie wiem jak katowały mój umysł, ale film raczej pozostanie w sferze wiedzy teoretycznej. ;)
pewnie po przeczytaniu książki film nie zorbiłby już takiego wrażenia, no i do tego te ciągle porównania - przekleństwo ekranizacji...
OdpowiedzUsuńale ponieważ film mam za sobą a ksiązkę przed sobą jestem chyba w komfortowej sytuacji... pewnie jeszcze w tym miesiącu (bo stosik do czytania spory) sięgnę po lekturę
A ja przeczytałam książkę, a filmu nie chcę oglądać. Wolę swoją wyobraźnię...
OdpowiedzUsuńCormaca uwielbiam, przeczytałam już kilka jego książek, reszta czeka na półce (mam wszystkie). A "Droga" jest moją książką ulubioną. I nie jest to żadne s-f. To opowieść o wychowaniu człowieka, o drodze, w której towarzyszymy naszemu dziecku, gdy ono dorasta i jest od nas zależne. Uczymy je wtedy świata, wartości, pokazujemy dobre i złe strony życia, wskazujemy ścieżki i dajemy przykład. A gdy dziecko dorasta pozwalamy mu iść własną drogą. Dla mnie to książka optymistyczna.
muszę przeczytać, na razie mogłem oceniać jedynie film...
Usuń