Strony

środa, 6 listopada 2024

Czerwony parasol - Wiktor Mrok, czyli pożegnaj się z dawnym życiem

Wczoraj okres transformacji, to cofnijmy się ciutkę i zanurzmy jeszcze w klimat zimnowojennych rozgrywek wywiadów. Wiktor Mrok, którego wcześniej nic nie czytałem, zdaje się pozazdrościł trochę popularności Severskiemu i próbuje pisać podobne historie, tylko jednak zanurzone bardziej w historii. USA i jego sojusznicy, a po drugiej stronie muru ZSRR i wszystkie branie służby, walczyły nie tylko propagandą, ale i w dużo bardziej wyrafinowany sposób. Ukraść technologię, informacje, zabić kogoś kto zdradził, kto zagraża bezpieczeństwu jakiegoś projektu - co to dla nich. W tej grze planuje się kilka kroków do przodu i nawet gdy padnie ustrój, twojej ojczyźnie zmienią się władze, służby zdają się działać dalej, choć realizują inne cele. Teraz nie liczy się już wierność krajowi, ale kasa jaką można uzyskać oraz chronienie tyłka swoim. 


Choć początek fabuły Mrok umieszcza jeszcze za czasów ZSRR, muszę przyznać że te rozdziały były trochę niejasne i mało wciągające. Mają jednak swoje uzasadnienie, bo projekt o który będzie toczyła się krwawa walka, już wtedy był obiektem rozgrywki między służbami specjalnymi. Wydawało się jednak, że gra nie jest warta inwestowania. Po latach okazało się, że na terenie Rosji ktoś do eksperymentów powrócił i znalazł się kupiec zainteresowany wyłożyć na to olbrzymie fundusze. Na to jednak nie chce pozwolić konkurencja - jak to, coś co może okazać się groźną bronią będzie bez ich kontroli? Może więc to ukraść albo kupić zanim Rosjanie zgarną całą śmietankę?

Bardziej współcześnie będziemy śledzić losy siedemnastoletniej Tatiany, dobrze zapowiadającej się adeptki gimnastyki artystycznej z Moskwy, która jest córką naukowca pracującego przy tym projekcie. Całą jej rodzinę zamordowano, a ona jedynie cudem tego uniknęła, przeczucie jednak podpowiedziało jej, że musi zniknąć, wcale nie zgłaszając się wcześniej na milicję. I chyba dobrze zrobiła. Wszyscy chcą jedynie tego co wyniosła z mieszkania, a nie zależy im na tym by dalej żyła jako świadek.


Pomoc uzyskuje od tajemniczej organizacji o międzynarodowym zasięgu, która założona została przez byłym oficerów KGB. Czy da się jednak tak zupełnie "zniknąć"? Większość zdarzeń śledzimy właśnie z punktu widzenia Tatiany, co może być lekkim zaskoczeniem - przecież w większości powieści takiego typu bohaterami są agenci, jak choćby o Ludluma, Fleminga, Forsytha, czy Folleta. A tu nastolatka, która musi zmierzyć się z życiową tragedią i funkcjonowaniem nieustannie w zagrożeniu. Mrok nawet romans jej zafundował, co jest trochę zaskakujące jak na ten gatunek i mocno zwalnia tempo książki. A może taki rozleniwienie, złudny spokój był potrzebny, by potem znowu podkręcić tempo.
Czyta się to nawet nieźle, choć trudno oprzeć się wrażeniu, że to literatura w której niewiele już może być zaskoczeń, a wszystko to co budziło emocje kilka dekad temu, dziś przestało aż tak bardzo emocjonować. Co za różnica czy pierwsi dorwą ją Amerykanie, Rosjanie, czy np. Izrael, skoro nikt nie ma tu czystych intencji? Czytadło i to raczej dla miłośników powieści sensacyjno-szpiegowskich, którzy nie stawiają poprzeczki zbyt wysoko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz