Strony

wtorek, 5 listopada 2024

Napad, czyli nikt starego psa nie będzie żałował, a swoje wykona

Co prawda Napad ma w sobie więcej z dramatu bądź thrillera psychologicznego niż kryminału, uznajmy jednak że skoro jest zbrodnia i jest śledztwo, to jesteśmy blisko. I choć fabuła może nie jest odkrywcza, to rola Olafa Lubaszenki na tyle świetna, że film natychmiast dostaje u mnie przynajmniej jedną gwiazdkę więcej! 

No i ten depresyjny klimat lat 90, gdy ludzie tak często orientowali się że cały dorobek ich życia niewiele jest wart, a do tego żeby do czegoś dojść, należy mieć znajomości/bezczelność/albo brak skrupułów. Taaaak, to się udało.  
 
A co nie poszło do końca tak jak powinno?



No niestety nie czuje się w tym napięcia, choć sama historia ma przecież w sobie pewien potencjał. Oto w sposób bezwzględny, dokonując praktycznie egzekucji pracowników, dokonano napadu na jeden z banków. Sprawcy zdaje się spodziewali się sporej kwoty pieniędzy, ale mieli pecha - konwój przyjechał wcześniej i zastali raczej resztki. Policja staje na głowie, żeby sprawę rozwiązać, powiedzmy jednak delikatnie fachowe kadry dopiero się budują. Minister spraw wewnętrznych decyduje się więc na ruch ryzykowny, ale w sumie niewiele go to kosztuje - do sprawy jako prowadzącego bierze oficera, który ma opinię jednego z najlepszych, ale nie przeszedł pozytywnie weryfikacji. Teraz dostaje szansę - zostanie przyjęty do służb z powrotem, o ile w krótkim czasie wskaże i złapie sprawców. Smaczku dodaje fakt, że panowie się znają - gdy pan minister był w Solidarności, milicjant był jednym z przesłuchujących go ludzi, może i nie najbardziej okrutnym, na pewno jednak miał świadomość metod jakie są stosowane by wydobyć zeznania. 

I to jest świetny wątek. Stary ubek jest cynikiem, obserwuje kraj po transformacji z goryczą, ale i spokojem. Jest dobry w tym co robi, choć metody ma powiedzmy delikatnie raczej mało pasujące do czasów, które wciąż podkreślają prawa człowieka. Dla niego liczy się skuteczność. Niespecjalnie chyba liczy na to, że rzeczywiście w pracy się utrzyma, ale sprawę jaką dostał, będzie ciągnął nawet gdyby rzucali mu kłody pod nogi.

To uchwycenie tej dziwnej atmosfery, przechodzenie z jednego ustroju do drugiego, przyzwyczajania się, że stare normy i zwyczaje już nie obowiązują, a nowe jeszcze dziwią bo się nie przyzwyczailiśmy, udało się znakomicie. Psychologiczna gra pomiędzy jednym z głównych pomysłodawców napadu i śledczym, również nieźle zarysowana. Niestety wątek mający chyba na celu pokazanie motywacji sprawcy, jego determinacji, moim zdaniem psychologicznie wypada blado i nie bardzo go kupuję.
Cała reszta, łącznie z oficer, która ma obserwować głównego bohatera i patrzeć mu na ręce - co najwyżej średnio, jakby po łebkach, tak jakby zabrakło pomysłów na rozwinięcie i próbowano wepchnąć zbyt wiele w jeden obraz. 
Ale doceniam nie tylko Lubaszenkę - mały plusik również za sympatyczne żarty i nawiązania np. do Psów. Seans więc całkiem udany, choć do rewelacji sporo mu brakuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz