Dziś wyruszyliśmy rodzinnie na krótki wypad na Podlasie, więc i na Notatniku niech pojawią się kolejne dwie książki od Wydawnictwa Paśny Buriat, które skupione jest właśnie na tym regionie kraju. Przypominam pierwszą notkę gdzie pojawiły się zarówno kulinaria jak i trochę informacji o regionie Suwalszczyzny (kliknij tu), a dziś raczej południe.
U Pana Boga przy stole to był pierwszy przewodnik po lokalnych przysmakach Podlasia, autorstwa Pawła Kotwicy i Michała Skoczka. Przemierzają o różnych porach roku cały ten region, podpytują lokalsów, szukają poleceń na forach dla smakoszy, a potem biesiadują, nie ograniczając się raczej do skubnięcia po kawałeczku.
Warto więc ostrzec, że przy lekturze może Wam ślinka polecieć, bo wszystko co zamówią fotografują, a smaki i swoje wrażenia opisują tak barwnie, iż samemu ma się ochotę natychmiast na zjedzenie czegoś wyjątkowego.
No właśnie - wyjątkowego, bo niezależnie czy to przydrożne bary, kuchnia regionalna czy pięciogwiazdkowe lokale, autorzy szukają dań lokalnych, specyficznych dla Podlasia i wschodniej Polski. Zapijają kwasem chlebowym, albo i mocniejszymi trunkami, a my się nie możemy nadziwić ich możliwościom, bo pewnie każdy z nas po babce, kartaczach, pierogach nie dałby rady już nic więcej przełknąć a dla nich to zwykle przekąska...
Kuchnia może i niewysublimowana, ale sami przekonajcie się na ile różnych sposobów można ją podawać, co z czym łączyć, jakie nowości wprowadzić by podkręcić smak. Czasem to przepisy przekazywane z pokolenia na pokolenie, a czasem efekt eksperymentów i miłości do gotowania, ale zawsze w centrum są świeże produkty tamtych ziem. Dużo ryb, ziemniaków, grzybów, jagód, owoców, warzyw, sporo mięsa i okrasy, bo też po ciężkiej pracy od lat jadało się tam w miarę możliwości tłusto.
Zwykle autorzy podają miejscowość, potem kilka swoich rekomendacji lokali, a na deser dostajemy przepisy, które zdobyli od szefów kuchni. To książka do której można wracać :)
Druga z pozycji (również zostawiam na półce, nie oddaję tak jak większości czytanych książek), również jest pewnego rodzaju przewodnikiem, ale bardzo specyficznym. Od jakiegoś czasu o Podlasiu mówi się również w kontekście urokliwych wsi nad Narwią, zdobionych w bardzo oryginalny sposób. Te miejscowości, niejednokrotnie z dość bogatą przeszłością, dziś zachwycają głównie tych, którzy szukają ciszy i spokoju. Często nie ma tu sklepów, asfaltu, wsie się powoli wyludniają. A mimo to przyjeżdża tu coraz więcej osób, by właśnie odkrywać ich klimat, poznawać opowieści ich mieszkańców. I tak autor zaprasza nas na wędrówkę po krainie otwartych okiennic.
Opisuje każdą wieś, ciekawe jej punkty, jak krzyże przydrożne, jakieś legendy z nimi związane, pisze o cmentarzach, cerkwiach, lokalnych artystach, którzy starają się kultywować tradycję, o skansenach i wszystkim tym co można ciekawego w danym miejscu zobaczyć. Czasem to most, czasem jakaś chałupa, detal w ogrodzie. A wszystko możemy też zobaczyć na zdjęciach i sami poczuć ten klimat. Dla jednych być może będzie to jakieś wezwanie do wyruszenia w tamte okolice, inni potraktują to jako kolejny album na półkę.
Dla tych, którzy naczytali się że Kraina otwartych okiennic to tylko trzy wsie, może to być spore zdziwienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz