Strony

środa, 1 maja 2024

Po moim trupie i W następnej kolejności - Jeffrey Archer, czyli wszyscy wróżą mu szybką karierę

Maj zacznijmy lekką lekturą kryminalną, czyli kącik z dreszczykiem na środę. Dziś mistrz, który utrzymuje nadal niezłą formę, czyli Jeffrey Archer. Łapcie notkę podwójną, bo przy okazji premiery piątego tomy cyklu, nadrobiłem zaległość z czwartym i wciąż nie mogę powiedzieć, który podoba mi się najbardziej. Im bardziej się ten cykl rozwija, tym bardziej lubi się nie tylko te postacie, ale i sam pomysł, humor i intrygę, które fajnie się przeplatają. 

Seria pomyślana jest tak, że detektyw William Warwick przechodzi przez wszystkie szczeble policyjnej kariery, dostając co i rusz nowe zadania (np. w tomie 5 mają rozpracować nieprawidłowości jakie mogą się dziać w ochronie królewskiej). Mamy więc jakieś problemy do rozwiązania, wymagające dobrego planu, czasem działań pod przykrywką, zbierania dowodów, ale jest też sprawa, która powraca w prawie każdym tomie, czyli konflikt z kolekcjonerem sztuki Milesem Faulknerem. Ten dzięki staraniom Warwicka trafił za oszustwa do więzienia, ale potrafi tak zakombinować że z niego ucieka, sfingował własną śmierć, a William, choć podejrzewa że to nieprawda nie wie jak to udowodnić. W tle olbrzymie pieniądze i pragnienie zemsty, bo przez kilka tomów te ich spięcia stały się pasjonujące niczym najlepszy pojedynek.


Oszustwa, przekupstwo, fałszywe zeznania i przekupywanie świadków, ukrywanie dowodów, a nawet zabójstwa, są metodami, które choć wydają się w gronie kulturalnych dżentelmenów oburzające, niestety nie są rzadkością. Ta atmosfera rozmów pomiędzy ludźmi "na poziomie", różnica w tym jak rozmawiają niby pochodzą z podobnych sfer, ale zaprzedali się za pieniądze, potępienie moralne dla wszelkiej nieuczciwości nadaje serii ciekawego klimatu. I z jednej strony może szkoda, że zespół wciąż jest rzucany do innych zadań, ale dzięki temu nie ma nudy. Wyobraźcie sobie jak Warwick ze swoim zespołem dość szybko rozwiązał ciągnące się od lat zagadki odkąd powołano jednostkę do spraw niewyjaśnionych morderstw. Co prawda nie wszystko potoczyło się tak jak sobie by to zaplanował, ale cóż - nie zawsze da się grać czysto i osiągnąć wyrok skazujący przed sądem. Bohater jest idealistą, bo też tak został wychowany, ale potrafi już przymknąć oko, gdy wie że gra idzie o wysoką stawkę i wynik zależy od tego, czy trochę zaryzykują...


Wady cyklu i tych powieści? Może fakt, iż wciąż Archer łączy je ze sobą, więc pewne wątki się przeplatają, ale i wprowadza nowe postacie, a ponieważ nie zawsze może poświęcić im wiele miejsca, czasem przelatują nam przez strony niczym meteor - pewnie powrócą, ale szkoda, że tak to wygląda. Te małe sprawki, które same w sobie mogą stanowić jakieś zagadki do rozwikłania (np. poznany przez Warwicka w trakcie rejsu przez Ocean młody człowiek, który chce być policjantem i postanawia się od niego uczyć), migają nam szybko, a pewnie niejedna z nich mogłaby zostać rozbudowana i stanowić dodatkowy smaczek. Jak na niewielką objętość (czyta się więc błyskawicznie) sporo tu grzybów w barszczu i chwilami ma się niedosyt, że nie wszystko zostało wystarczająco wykorzystane, jakby autor zadowalał się anegdotkami i miniaturkami, zamiast dbać o powiązanie tego w większą całość i rozbudowanie psychologiczne większej liczby postaci. 

Lekkie, przyjemne, mało brutalne i takie eleganckie w stylu. Na pewno lektura dająca sporo frajdy. Jak nie czytaliście, próbujcie bo warto!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz