Strony

piątek, 30 września 2016

Hap i Leonard, czyli przyjaźń cenniejsza niż kasa


Dawno nie było nic o serialach? Ale znowu zacząłem oglądać! Jedna z pierwszych rzeczy obejrzanych w całości to sześcioodcinkowa produkcja przygotowana przez Sundance TV (i jest szansa na kontynuację). Z bardzo specyficznym klimatem, bo niby mamy intrygę kryminalną, są strzelaniny i jakieś zwroty akcji, to jednak przez większość czasu nie dzieje się zbyt wiele - bohaterowie gadają, wspominają, zastanawiają się nad przyszłością. Przecież wiodąc dość marne życie i łapiąc się różnych prac dorywczych, trudno mówić o tym, że jest się szczęśliwym. Ale gdy komuś zaświeci się w oczy nadzieją grubej sumki przy niewielkim nakładzie pracy, można mieć pewność, że w to wejdzie i to butami. Zmarnować taką szansę? 
I wokół tego szmalu cała gra się toczy. Bo nie tylko nasi dwaj główni bohaterowie mają na niego chrapkę i zdaje się, że inni są dużo bardziej pozbawieni skrupułów.    

To co na pewno mi się tu podobało to trzy rzeczy:
- ciekawy klimat - niespieszny i jakby od niechcenia prowadzona akcja
- para głównych bohaterów - przyjaźnią się od dziecka i choć dogryzają sobie, psioczą nieustannie, oskarżają o pochopność lub defetyzm, to jednak jeden za drugiego skoczył by w ogień. James Purefoy (The Following), Michael Kenneth Williams (Zakazane imperium) sprawdzają się tu idealnie
- ale jak dla mnie i tak przebija ich Jimmy Simpson, grający świrniętego mordercę grasującego po okolicy z przyjaciółką. Przerysowana rola, ale jakże smakowita.
W historii nie zabraknie femme fatale, czyli byłej ukochanej jednego z dwóch bohaterów, czyli mamy thriller, kryminał, trochę czarnego humoru, a i na jakieś rozterki sercowe też się znajdzie miejsce.
Danie specyficzne, bo nie ma tu jakiejś wielkiej tajemnicy, napięcia, a i tak ogląda się z całkiem sporą przyjemnością. Może to ten humor i groteskowy finał :)

*************

O książce pisałem kilka dni temu - recenzję znajdziecie tu. Często jednak powtarzam, że to co otrzymane, aż żal zostawiać tylko dla siebie, dzielę się więc jak mogę. Przy okazji i żona jest szczęśliwsza, bo ryzyko zarwania się podłogi pod naszym regałem z książkami, troszkę maleje. Książki po przeczytaniu idą na wymianki, cele charytatywne lub właśnie na konkursy.
Będą chętni?

Wystarczy wysłać e-mail z odpowiedzią proste pytanko związane poniekąd z książką, a raczej z jej bohaterami.
e-mail wysyłacie na adres: przynadziei@wp.pl Czekam na zgłoszenia do 15 października do 17.00. Szczęściarz zostanie wylosowany. 
Wszelkie wątpliwości co do zasad konkursu, będę starał się wyjaśniać tutaj.

Nie ma żadnych innych obowiązków - jeżeli macie ochotę możecie lajkować profil na FB, dodać blog do obserwowanych, reklamować konkurs (banerek na dole) i za to wszystko kłaniam się nisko, ale to Wasza decyzja. 

A oto pytania konkursowe:
Proszę podać 3 tytuły płyt wydanych przez artystów, którzy są tej książki bohaterami. Uwaga - nie mogą to być 3 tytuły jednej formacji/zespołu (czyli jak artysta występuje pod szyldem w dwóch albo trzech grup, to podajecie tytuły płyt różnych, a nie jednej). Prawda, że proste? No to start.
A muzycznie zostawiam Was ze wspomnieniem swojego ostatniego szaleństwa koncertowego. Tak było.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz