Strony

poniedziałek, 7 lipca 2014

Thorgal. Zdradzona czarodziejka. Wyspa wśród lodów, czyli mroźna północ w słuchawkach

Na początek kolejna recenzja w miejsce zakończonego konkursu - Fruitvale, czyli zwycięzca z Sundance z 2013 roku. 
A dziś kolejna rzecz audio. Wracam po pewnej przerwie i nie bez przyjemności - studio Sound Tropez robi swoje produkcje na takim poziomie, że nawet wydawałoby się tekst, który nie będzie mnie fascynował (Conan) okazuje się prawdziwą perełką. To słuchowiska pełną gębą, a brawa należą się tym bardziej, że nie sięgają po teksty, które łatwo przenieść na ścieżkę dźwiękową, ale po... komiksy, które przecież najpierw ktoś musi przerobić na dobry scenariusz. To co fascynowało jako obraz (chyba Thorgal urzekła właśnie warstwą wizualną), teraz ma być przekształcone w ciekawą opowieść...
 

Sam muszę się przyznać, że po komiksy sięgam rzadko i jakoś do serii autorstwa Rosińskiego i Van Hemme'a nigdy nie podchodziłem na kolanach - wolałem np. naszego Funky'ego Kovala. Ale wersja audio, podobnie jak wcześniejsze produkcje z tego studia, to naprawdę świetna rzecz. Zarówno dobór lektora (Mirosław Czyżykiewicz) i aktorów (m.in. Rozenek, Bohosiewicz, Jakubik, Banaszyk), jak i ścieżka dźwiękowa, staranność i rozmach oprawy są na bardzo dobrym poziomie. To prawie jak film - słyszysz to wycie wiatru, ochlapują się lodowate fale, skrzypią liny, śnieg pod stopami, pęka lód, a wesele u wikingów brzmi tak jakby się odbywało za ścianą w bloku. 
Co do fabuły - chyba wolę rzeczy bardziej z akcją, jakoś mnie ten rozwlekły i mroźny klimat nie rajcuje, za dużo tu dla mnie baśniowości, a ciut za mało życia. Ale doceniam pomysł i wykonanie. Choć wolę wcześniejsze produkcje, czyli Żywe Trupy i Conana, to po tych dwóch pierwszych zeszytach jakie wzięto na warsztat, bardzo chętnie zapoznam się z kolejnymi. Może wtedy dam się wciągnąć bardziej. Na razie dumny skald - wyrzutek, niby swój, a jednak inny, wiking i Syn Gwiazd, jedynie mnie zaciekawił, ale nie zafascynował. 
Kolejny plus: muzyka - tym razem postawiono na łagodne, folkowe i starodawne brzmienia. 
Wady produkcji? Chyba jedynie czas. To tylko niecałe 3 godzinki, które mijają błyskawicznie. Ale zawsze po ukazaniu się kolejnych zeszytów komiksowych Thorgala w wersji audio, zawsze będę mógł wrócić, prawda? I może tym razem na spokojnie, a nie np. na rowerze...     

2 komentarze:

  1. Ten komiks czytałam... jakieś 25 lat temu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komiks właśnie przeczytałam - http://mcagnes.blogspot.com/2014/07/zdradzona-czarodziejka-jean-van-hamme.html - ale do głowy by mi nie przyszło, żeby to nagrać w wersji audio.
    Chociaż właściwie czemu nie?

    OdpowiedzUsuń