Strony

poniedziałek, 16 czerwca 2025

Matka, czyli dramat rodzinny czy senna mara

„Matka” Stanisława Witkiewicza w Teatrze Polonia z Krystyną Jandą w tytułowej roli to spektakl, który wymyka się schematom. Niby jest o relacjach matki i syna, a właściwie o ich chorej zależności jednego od drugiego, ale jednocześnie jest tak zagrany, że wychodząc z teatru odnosi się nieodparte wrażenie, że chodzi tu może o coś więcej. O to nieuchwytne „coś” co będzie kazało myśleć o nim dłużej. Bowiem tytułowa matka jest osobą tak złożoną i tak mocno umykającą schematom, że odnosi się wrażenie, że to matka z sennego widziadła, którego na jawie nijak nie można opisać. Chciałoby się powiedzieć: metafizyczna. Zarówno magiczna jaki i irracjonalna. Z jednej strony kochająca Leona i dumna z niego, z drugiej – raniąca wypowiadanym słowami, niemal depcząca jego istnienie. Czy na pewno ta sztuka jest o matce czy może na podstawie jej postaci jest to sztuka o człowieku jako takim.


Matka, Janina Węgorzewska, upadła arystokratka, zapewnia byt sobie i synowi robótkami na drutach. Leon jest filozofem, twórcą teorii, które przerastają jego samego. Ona tka robótki z krwistoczerwonej włóczki zupełnie jakby chciała tą krwistą nicią nawlekać własnego syna na druty i uzależnić go od siebie, zatrzymać na zawsze przy sobie, osaczyć i cieszyć się nim przy własnym boku; natomiast on uwznioślony ideami, którymi żyje a których ona nie rozumie, pragnie od niej uciec a jednocześnie być pod jej pieczą. Ona bowiem zabezpiecza jego podstawowe potrzeby, które jemu pozwalają na przeżywanie własnych teorii, tego metafizycznego mrowienia niezrozumiałego przez większość ludzi. Oboje są w tej relacji nieszczęśliwi, a jednak nie chcą/nie mogą się z niej uwolnić. Krystyna Janda w roli matki jest przejmująca. W czarnej sukni, z tą czerwoną przędzą w dłoni, ze smutnymi oczami wydaje się złamaną życiem kobietą, by za chwilę uderzyć pięścią w stół, podnieść głos i smagnąć syna słowem jak biczem – ogląda się to niemal na bezdechu. Jest niezwykła.


Syn, Leon Węgorzewski, artysta niespełniony i filozof niezrozumiany, rozdarty pomiędzy „chcieć” a „móc”, pomiędzy lojalnością wobec rodzicielki a własną wolnością twórczą i chęcią poszukiwania, zrozumienia czy widzenia czegoś ponad zwykłą przeciętność, uwikłanego w niezdrową relację z matką - to rola doprawdy trudna do zagrania. Tomasz Tandyk zagrał to wyśmienicie. Był równie wiarygodny jako posłuszny syn i jako buntownik, hulaka czy narkoman/alkoholik. Potrafi być groteskowy jak i tragiczny.
fot ze strony Teatru




Zresztą dramat „Matka” Witkacego jest i groteskowy i sarkastyczny. Tak go odbieram. Wychodząc z teatru nie miałam w głowie dramatu rodzinnego. Gdzieś w podświadomości tliła mi się myśl, że to może dotyczyć przygniatania jednostki przez system, chęci przycinania wszystkich do schematu i kasowania wszelkiej indywidualności. Dla Witkacego ludzie schematyczni byli nudni, odsuwał ich od siebie. Dla niego ogród nie musiał być pocztówkowy, bo interesowało go bardziej co mogło być za najdalszym drzewem, to czego już nie widział a mógł stworzyć we własnych wizjach. I może o to właśnie chodzi w tym utworze – o to by patrzeć dalej niż widzimy.


I tylko w końcowej scenie ta nitka o kolorze krwi, którą trzyma w ręku Leon… jakby ciągle coś go trzymało w świecie schematów, nie pozwoliło oderwać się od więzów rodzinnych a jednocześnie było kotwicą by nie popaść w szaleństwo.


Całe życie Witkacego było eksperymentem by wyjść poza schemat, zrozumieć więcej, poznać niepoznane. Nie mogę więc stwierdzić czy moje odczytanie tego spektaklu jest prawidłowe, ale przyjmuję, że mam do tego prawo.


Spektakl intrygujący i aktorsko pięknie zagrany. Małgorzata Rożniatowska jako służąca, ostoja spokoju i rozdygotana emocjonalnie milionerka – Katarzyna Gniewkowska, są klasą same w sobie. Znane i lubiane nie zawodzą nigdy. Agnieszka Skrzypczak w roli narzeczonej/żony/prostytutki jest wyborna, Jarosław Boberek jako jej ojciec/alkoholik jak zwykle niezawodny, a Bartosz Waga przykuwa spojrzenie. Aktorsko spektakl mnie zachwycił.


Jeśli uznamy, że Witkacy to genialna indywidualność, będący wiecznie w pogoni za nieuchwytną ideą wyższości na płaszczyźnie duchowej, to może łatwiej nam będzie zrozumieć jego sztuki i może uda się nam samym częściej wychodzić poza niekiedy uciążliwą dla nas rutynę.


Polecam

MaGa

Teatr Polonia – „Matka” St. I. Witkiewicz - więcej o spektaklu tu
Reżyseria: Waldemar Zawodziński
Adaptacja, scenografia, reżyseria światła: Waldemar Zawodziński
Kostiumy: Maria Balcerek
Asystentka ds. scenografii i kostiumów: Małgorzata Domańska
Choreografia: Anna Hop
Realizacja światła: Rafał Piotrowski
Realizacja dźwięku i efekty dźwiękowe: Michał Tatara
Producent wykonawczy: Rafał Rossa
Asystentka producenta wykonawczego: Julia Zawisza
Obsada:
Katarzyna Gniewkowska, Krystyna Janda, Małgorzata Rożniatowska, Agnieszka Skrzypczak, Jarosław Boberek, Tomasz Tyndyk, Bartosz Waga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz