Czy naprawdę jednak u nas nie ma kompozytorów i muzyków, którzy mieliby ochotę nagrać coś w tym stylu, odejść od klasyki, ale jednocześnie wcale nie iść w komercyjne projekty, które miałyby jedynie bawić widza...
Właśnie chyba znalazłem taki przykład. Oto Bartek Wąsik, który na fortepianie maluje przed nami wspaniałe wizje, wyczarowuje całe krainy do których możemy się wybrać. I nie ma w tym próby przymilania się, łaszenia się jakimiś przebojowymi melodiami. Albo dasz się temu porwać i wyruszysz w podróż albo może to jest ten czas, ten klimat.
I to mi się podoba - to jego autorska, intymna wizja, jakieś zaproszenie, a nie próba wpasowania się w to co może się masowemu odbiorcy spodobać. Czasem możesz się zdziwić przerwaniem rozwijającej się linii melodycznej, dłuższej ciszy, może będzie się dłużyć spokojniejszy fragment... W tym jednak całe piękno, by trochę podążyć za tymi dźwiękami, zatonąć, otworzyć się na trochę inny wymiar.
Czy fortepian może szeptać, śpiewać, opowiadać historię. Przekonaj się sama/sam. To ten instrument jest tu na pierwszym planie, cała reszta to jedynie fajny ale jednak dodatek.
Dla fanów muzyki instrumentalnej, wychodzącej z klasyki, ale otwartej na nowoczesność. Trudno wskazać podobieństwa, ale jeżeli znacie twórczość Michaela Nymana i Philipa Glassa to będziecie chwytać o to mi chodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz