Powieść dla młodzieży, którą poleca Przemek Staroń i wydana przez Wydawnictwo Literackie, to niezła odtrutka na te wszystkie cukierkowe i trochę odrealnione książki YA, które zalały nas od paru lat. Wszyscy chcą wydawać dla młodzieży, ale większość z tego co na rynku to jakieś erotyki, romanse, pełne postaci które bardziej przypominają obrazy wykreowane przez AI albo przepuszczone przez filtry. Gdzie tu prawdziwa młodzież i jej realne problemy?
"W krainie snów" to właśnie znalazłem. Z pozoru to książka o wymarzonych wakacjach w Kalifornii, w której znajdziemy sporo miejsc, które wielu ludzi chciałoby zobaczyć. Ech, odwiedzić Hollywood :) Albo zamieszkać tam na stałe...
16 letnia Matylda mimo, że z każdym zdjęciem otrzymuje coraz więcej lajków, wcale nie jest naiwna i potrafi zobaczyć więcej, dostrzec to co skrywa się za blichtrem, uśmiechami, piękną iluzją.
Te wakacje dużo ją nauczą i nic już nie będzie takie samo.
Podobało mi się to, że ta opowieść tak pełna jest wahań nastroju, niepewności, tak charakterystycznej dla młodych ludzi - w jednej chwili są pełni entuzjazmu, ale gdy pojawi się jakaś przykra sytuacja, wspomnienie, jakiś impuls, nagle potrafią się zamknąć w swoim świecie, pogrążyć się w smutku. Na zdjęciach wrzucanych do mediów społecznościowych pokazujemy siebie tylko uśmiechniętymi, szczęśliwymi, staramy się szukać idealnego tła, aby inni nam zazdrościli. A z tym co przeżywamy trudnego, może niedługo po zrobieniu zdjęcia, a może i przez cały czas, często nie rozmawiamy, nie bardzo mamy z kim, boimy się tego, by komuś zaufać.
Czym jest wyjazd do Los Angeles dla Matyldy, a czym dla jej mamy? Czy potrafią rozmawiać o tym ze sobą? To historia o relacjach, o marzeniach, ale i lękach. Przecież dziewczyna jak większość nastolatek, potrzebuje przyjaciół, martwi się o to, że się nie odzywają, że mają jakieś sprawy ważniejsze niż ona, boi się samotności, braku akceptacji. A jeżeli okazuje się, że ojciec po rozwodzie stał się dla niej mniej dostępny, a mama ewidentnie nie radzi sobie sama ze sobą i zaczyna topić swoje problemy w alkoholu, świat staje się miejscem gdzie trudno się odnaleźć.
Kraina snów, życie jak z Instagrama, pozory szczęścia, a jeżeli tylko trochę pogrzebać okazuje się, że skrywa się tam masa mniej lub bardziej wstydliwych sekretów, problemów niełatwych do rozwiązania. Roksana Jędrzejewska-Wróbel pokazuje nam realne uczucia młodych ludzi, których rodzice chyba zbyt często uważają, że wystarczy zapewnienie dachu nad głową, dobrej szkoły i kasy, by dziecko czuło się szczęśliwe. Czego więcej potrzeba? Ano być może tego samego, czego również im w życiu brakuje. One nie chcą powtarzać tych samych błędów, wpadać w te same pułapki, tylko nikt z nimi szczerze nie rozmawia jak tego uniknąć.
Naprawdę niegłupia powieść. Bez ckliwości, ale i bez dramatycznego rozdzierania szat, za to z dużą empatią.
No i duży plus ode mnie nie tylko za playlistę muzyczną (fajny pomysł), ale i za kartki z informacjami o tym jak uzyskać wsparcie psychologiczne. Dzięki temu ta opowieść jeszcze zyskuje na wartości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz