Strony

wtorek, 8 października 2024

Doppelgänger. Sobowtór, czyli my powiemy ci co masz robić

Jan Holoubek widać świetnie się czuje w klimatach retro, szczególnie w latach 70 i 80. Wierność w odtwarzaniu szczegółów, atmosfery naprawdę godna podziwu. A mimo to Doppelgänger nie do końca widz będzie usatysfakcjonowany. Jak na sensację za mało tu napięcia, jak na dramat, za mało pogłębienia. Sama historia oczywiście interesująca - oto służby specjalne wykorzystując życiorys dziecka porzuconego przez niemiecką matkę zaraz po wojnie, przerzucają na Zachód kogoś kto będzie się pod nie podszywał. Zna język, ma bogatych krewnych, którzy mu pomogą, więc szybko znajdzie sobie tam pracę i kto wie w jaki sposób będzie mógł przydać się służbom.

A tymczasem w Polsce prawdziwy syn owej Niemki, przypadkiem dowiaduje się o swojej przeszłości i próbuje ją odnaleźć - bardziej z ciekawości niż z chęci wyjazdu. Władze oczywiście nie mogą mu na to pozwolić, więc pan inżynier ze stoczni gdańskiej coraz bardziej jest na nich wkurzony. Zawsze stronił od polityki, ale przecież wydarzenia rozlewają się szeroko po Wybrzeżu i chcąc nie chcąc uczestniczy w tej atmosferze wczesnej Solidarności.

Więcej czasu reżyser poświęca jego sobowtórowi - młodemu, przystojnemu, pełnemu satysfakcji że tak dobrze udaje mu się wszystkich oszukiwać. Jakub Gierszał radzi sobie w tej roli naprawdę dobrze. To takie balansowanie od pewności siebie, aż po wściekłość gdy coś idzie nie po jego myśli... Strachu raczej w nim nie czujemy, jest przekonany że choćby został złapany, Sowieci i Polacy nie zostawią go w kłopocie.
Tomasz Schuchardt w roli inżyniera w Polsce ma trochę mniej do pokazania. Dopiero w drugiej połowie filmu coś w tej jego roli zaczyna zgrzytać, ale nawet nie w jego grze, tylko bardziej w interakcji z jego "przełożonymi", którzy przypominają jakieś postacie z komiksu, a nie prawdziwych ludzi. I to jest trochę kłopot tej produkcji. O ile dwie główne role są ciekawie poprowadzone, widzimy ich nadzieje, lęki, to reszta jest w większości jakimś mało interesującym tłem. Ani tam ciekawego aktorstwa, ani czegoś co by stanowiło punkt odniesienia dla zachowań bohaterów.

Brakuje w tym trochę więcej emocji, napięcia. Sama historia, sposób jej opowiadania od strony wizualnej robi wrażenie, ale to nie wystarczy by coś poczuć. Oczywiście czujemy, że reżyserowi chodziło nie tyle o zafundowanie thrillera politycznego, a bardziej dramatu z pytaniem "ile da się żyć w roli, w kłamstwie" albo "kim jestem naprawdę, jakie są moje korzenie, na których mogę budować"? Niestety czujemy w tym trochę sztuczności - w karierę szpiega można jeszcze uwierzyć, choć obserwując walący się system aż dziwne, że nigdy nie zwątpił w sens swoich działań, ale jego "pierwowzór" w Polsce miałby rzeczywiście poświęcać połowę życia na uczenie się języka, tylko dla tego, że nie do końca wierzy w informacje z Czerwonego Krzyża, że matki nie da się odnaleźć? Jakoś mnie to nie przekonuje.   

Film który doceni pokolenie, które pamięta tamte czasy - bo wierność w odtwarzaniu detali fenomenalna. Czy dla młodych to będzie atrakcyjny seans, czy coś z tej historii wyciągną? Wątpię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz