Strony

czwartek, 10 czerwca 2021

Minetti. Portret artysty z czasów starości, czyli doceniajmy wielkich

MaGa: Jak cudnie jest wrócić do spektakli teatralnych na żywo. W dodatku wróciliśmy do teatru na spektakl wyśmienity. Teatr Polonia zafundował nam ucztę duchową, a Jan Peszek po raz kolejny dowiódł, że WIELKIM AKTOREM JEST.

R.: Każdemu aktorowi można życzyć takiej roli i takiego tekstu, gdzie może pokazać swoją klasę. Tym razem jest to pewnego rodzaju gra z widzem, bo oglądamy aktora z pokolenia mistrzów teatru, a jednocześnie gra ona rolę starzejącego się, samotnego aktora, który ma marzenie: zagrać jeszcze raz.

MaGa: Foyer hotelu, na kanapie kobieta w czerwonej sukni popijająca wino z kieliszka, paląca papierosy, gdzieś w tle przewijają się różni ludzie wsiadający i wysiadający z windy, ale – mimo, że to noc sylwestrowa – w tym pomieszczeniu raczej panuje dojmująca, niepokojąca cisza. I w tę ciszę wkracza on, Minetti, wielki aktor…
R.: Wielki, ale dodajmy, dziś zapomniany, bo jego sława już przebrzmiała. Nie grał ponad 30 lat i choć on wciąż żyje wspomnieniami swojej sławy i osiągnięć to i lękiem. Szuka słuchaczy, szuka cienia dawnej chwały, szuka zrozumienia i cierpi gdy ma poczucie, że świat nie zwraca na niego uwagi.

MaGa: Co jakiś czas monolog Minettiego zamyka ciemność, by za chwilę zmienić słuchacza i przed kimś innym odkrywać swoją historię i duszę. I mimo, że kolejni słuchacze wydają się nie reagować na jego słowa, obojętnie podchodzą do tego co mówi, wyizolowani zdają się być ze świata zewnętrznego i zamknięci we własnych myślach… aktor niezrażony kontynuuje swoją opowieść. O swoim życiu, swoich przemyśleniach, swoim rozumieniu teatru, sztuki, o swoich sukcesach i swoich porażkach, o kondycji zawodu aktora. Mówi o swojej samotności, o swojej wrażliwości, swojej dumie z wielkości…. 

fot. ze strony Teatru Polonia, autor: Katarzyna Kural-Sadowska
fot. ze strony Teatru Polonia,
autor: Katarzyna Kural-Sadowska


R.: Ciekawe jest to zderzenie światów i pewnie wiele osób starszych zmaga się z podobnymi odczuciami - młodzi nie chcą ich słuchać, uważają, że wiedzą wszystko o życiu, znają się lepiej na tym co ważne, co modne. A starsi wciąż mogliby tyle im ofiarować i nauczyć, gdyby tylko ktoś zechciał ich słuchać. Może wtedy nie kręciliby się też w kółko wokół tych samych wydarzeń z przeszłości, urażonych ambicji, mogliby znaleźć swoje miejsce tu i teraz.

MaGa: A gdzieś w tym wszystkim pojawiają się gorzkie przemyślenia jak sztuka przez duże ‘S” zostaje spychana z piedestału przez współczesne zapotrzebowanie na ciągłą zabawę, powierzchowne przemyślenia, dążenie do wiecznego dobrego samopoczucia; jakby jedynie ta lekkość życia dawała pełnię szczęścia.

R.: Dodaj do tego te zmagania się bohatera z klasyką, próby odnalezienie w niej tego co wciąż aktualne. Nawet wczorajsi buntownicy nie są już doceniani, choć ich wkład w dzisiejszy sposób odczytywania świata jest niezaprzeczalny. A mimo to dzisiaj są stawiani w jednym rzędzie z konserwatystami, nie są rozumiani.
Gdy jednak dasz im szansę na to, by mogli się wypowiedzieć, wsłuchasz się w to co mają do powiedzenia, możesz odkryć w tym siłę, pasję i mądrość jakiej na próżno szukać w zalewie obrazów, głosów, które nas otaczają współcześnie. Gdy mówi Minetti, z każdą chwilą przestajesz widzieć w nim jedynie nudzącego dziwaka, a dostrzegasz jego wielkość i jego dramat, gdy sprowadzony zostaje do rozmiarów małego, starego, samotnego człowieka, którego nikt już nie chce słuchać. I z każdą chwilą na twoich oczach rozgrywa się ten dualizm postaci bohatera i odgrywającego go aktora z dawnej szkoły, z jego dorobkiem i klasą, gdy mówi o tym co to znaczy dla niego stać na scenie, jak rozumie swój zawód.

MaGa: A może jednak jest nadzieja… ten ukłon kobiety w czerwieni. Zgrzeszyłabym gdybym nie powiedziała słowa o Małgorzacie Zajączkowskiej w roli tej kobiety. Zaistnieć w sztuce tak by być zapamiętaną, wypowiadając jedynie krótki monolog… o! to trzeba być doprawdy wspaniałą aktorką. I ten ukłon! Dla mnie mistrzostwo! Jestem pod ogromnym wrażeniem. Coś pięknego. A jaki wymowny… 

fot. ze strony Teatru Polonia,
autor: Katarzyna Kural-Sadowska

R.: Dla mnie to przede wszystkim spektakl jednego aktora, pozostałych nawet w scenariuszu trochę zepchnięto na drugi plan - może szkoda. Stanowią tło, istotne, ale jedynie tło.

MaGa: Uwielbiam takie spektakle, gdzie wszystko jest dopięte do najdrobniejszego szczegółu, gdzie aktor gra tak, że sala boi się głośniej odetchnąć, gdzie każdy gest, ruch, słowo ma swoje znaczenie… I to dostałam. Świetna scenografia, pięknie dobrana muzyka. I ta gra Jana Peszka! Mistrzostwo!

R.: Ciekawy tekst, jak dla mnie chwilami dość zaskakujące rozwiązania na to co ma stanowić kontrapunkt dla opowieści artysty, ale dzięki Janowi Peszkowi taki spektakl kończy się bijąc brawo na stojąco i zapamiętuje się go na długo.

MaGa: Jednym słowem: polecamy!

Teatr POLONIA: „Monetti. Portret artysty z czasów starości”
Autor: Thomas Bernhard / przekład: Monika Muskała
Reżyseria: Andrzej Domalik
Obsada: Jan Peszek, Małgorzata Zajączkowska, Zofia Domalik, Łukasz Borkowski, Vova Makovskyi, Natalia Stachyra, Marta Sutor, Monika Szwajnos, Aleksander Kaźmierczak
Scenografia i kostiumy: Jagna Janicka, asystentka: Małgorzata Domańska
Reżyseria światła: Katarzyna Łuszczyk, realizacja światła: Rafał Piotrowski
Muzyka: Mateusz Dębski, realizacja dźwięku: Tatiana Czabańska
Ruch sceniczny: Vova Makovskyi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz