Strony

sobota, 19 czerwca 2021

Coś tu nie gra, czyli polityka na wesoło

„Coś tu nie gra” to polityczna farsa. Sztuka napisana przez dwójkę Kanadyjczyków, przepięknie wpisuje się w rozgrywki polityczne w każdym kraju i na każdym kontynencie. Polityczne wojenki pomiędzy lewicą a prawicą mogą rozgrzewać do białości, mogą z przeciwników zrobić wrogów i podzielić naród. Tu każde chwyty dozwolone, pomówienia są na porządku dziennym i nigdy nie wiadomo jak się to skończy. Cóż za pole do popisu dla autorów.

Prawicowa pani premier usiłuje przeszkodzić lewicowemu kandydatowi na prezydenta w jego wystąpieniu w Domu Kultury w jego rodzinnym mieście. A ma poważny powód – jego wystąpienie może jej mocno zaszkodzić. Traf chce, że akurat w tym czasie trwają tam próby do spektaklu, w którym gra brat bliźniak kandydata, człowiek apolityczny, za to nie wylewający za kołnierz. Poza jedną „czarną owcą” wszyscy aktorzy są za lewicowym kandydatem, co nie dziwi, bo w nazwie ma „kolorowa”, a w ekipie aktorskiej pani reżyser jest lesbijką, jedną z głównych ról gra gej, a na dodatek najmłodsza aktorka jest z tych, co ciągnie do łóżka wszystko co się rusza. Ludzie nasłani przez panią premier usiłują przeszkodzić kontrkandydatowi , ale wiecznie potykają się o aktorów i mało co im wychodzi z ambitnych planów. I tak w scenicznie realnym życiu świat ludzi polityki spotyka się ze światem sztuki i w żaden sposób nie może sobie z nim poradzić. Tym bardziej, że bliźniacy nie ułatwiają nikomu sprawy, a nieudolni poplecznicy pani premier sami miotają się w swoich kłamstwach i intrygach. Czy Raymond Bream wygra ten pojedynek i wystąpi na mównicy? Musicie to Państwo odkryć samemu, a uwierzcie, że warto to sprawdzić.

O ile pierwszy akt nie skrzy się mocno dowcipem, choć już zalążek intrygi zaczyna ciekawić a poznawanie postaci daje przedsmak tego co nas czeka, to akt drugi rekompensuje widzom wszystko. Zaśmiewamy się z poczynań bliźniaków, tajniaków i każdego aktora. Tempo niesłychane, śmiesznych sytuacji bez liku. Na scenie galeria przeróżnych postaci, a dla każdego aktora ciekawa rola, w której można zabłysnąć i pokazać na co go stać. I skrzętnie z tego korzystają.

W podwójnej roli Mirosław Kropielnicki (Raymond/Roland Bream) jest rewelacyjny. Przechodzi sam siebie, jest absolutnie niepowtarzalny, jedyny w swoim rodzaju. Bawi do łez zarówno jako pijany aktor i jako uśpiony brat. A te jego kroki, gestykulacje, minki i gesty, ta ekstaza przy słuchaniu mowy francuskiej…mistrzostwo! Żeby zrozumieć o czym piszę – trzeba samemu zobaczyć. Perełka.

fot. Robert Jaworski, źródło www.ochteatr.com.pl

Dzielnie sekundują mu dwie panie: Maria Seweryn i Katarzyna Gniewkowska. Pierwsza, jako Josee - szefowa sztabu wyborczego kandydata na prezydenta, lekko zagubiona w tym w czym przyszło jej uczestniczyć, często wpadająca w stupor, który rozgrywa w sposób jedyny w swoim rodzaju. Jest nie do podrobienia. Druga, Penelopa, pewna siebie pani reżyser, momentami zbyt szybka by wysłuchać do końca innych, przeanalizować, jednak pełna wdzięku i mocna w postanowieniach, rządzi, dzieli, napomina – nie zawsze tych co trzeba, nie zawsze z dobrym skutkiem, co prowadzi do kolejnych pomyłek i salw śmiechu.

Świetne były też: Julia Wyszyńska jako Judy, jedyna osoba w ekipie o prawicowych poglądach i Maria Dębska jako Mimi (aktorka seks-maszyna).W tym duecie więcej do zagrania miała Julia Wyszyńska i wykorzystała swoją postać najmocniej jak można. W trudniejszej roli była śliczna Maria Dębska – ta z kolei ściągała ze sceny każdego pana, czy tego chciał czy nie. Ale obie śmieszyły, choć każda czym innym.

Dwaj nieudolni członkowie sztabu wyborczego pani premier, Adrian Brząkała (Sharrkey) i Adam Serowaniec (Gill), grają przekonywująco swoje role, choć intryga za nic nie chce im wyjść, nadmiar kandydatów plącze im szyki, kłamstwo każe grać im gejowskie małżeństwo, a pani premier ponagla i ponagla… Zamieszanie jakie czynią wychodzi tej farsie na korzyść, tym bardziej, że wspomaga ich aktor gej (Colin) – Kamil Maćkowiak, dokładając gdy trzeba swoje „trzy grosze”.

Jeśli jest polityka to musi być i prasa. W roli dziennikarza prawicowej gazety – Maciej Wierzbicki. Niby cichy, proszący o wywiad, ale jednocześnie namolny i nieustępliwy. Chytrość w oczach zamieniona przez Mimi w błaganie o ratunek… to trzeba zobaczyć.

Całości dopełniają Ewa Florczak, jako pani premier i Andrzej Pieczyński jako naukowiec.

Bawiłam się świetnie i dlatego zachęcam do obejrzenia. Wszak śmiechu nam trzeba. Śmiechu!

MaGa

OCH Teatr – „Coś tu nie gra”
Reżyseria: Krystyna Janda
Przekład: Elżbieta Woźniak
Scenografia, kostiumy: Weronika Karwowska
Asystentki ds. scenografii i kostiumów: Małgorzata Domańska, Zofia Jocek
Reżyseria światła: Katarzyna Łuszczyk
Producentka wykonawcza i asystentka reżysera: Klaudia Błazik
Realizacja dźwięku: Michał Cacko
Realizacja światła: Rafał Piotrowski
Obsada:
Raymond Bream / Roland Bream – Mirosław Kropielnicki
Penelope, szefowa grupy aktorskiej i reżyserka – Katarzyna Gniewkowska
Josée, szefowa sztabu Breama – Maria Seweryn
Judy, aktorka o poglądach prawicowych – Julia Wyszyńska
Mimi, aktorka seks-maszyna – Maria Dębska
Weever, pani premier – Ewa Florczak
Sharkey, członek sztabu wyborczego Weever – Adrian Brząkała
Zingel, naukowiec ze sztabu Breama – Andrzej Pieczyński
Gill, członek sztabu wyborczego Weever – Adam Serowaniec
Whiting, dziennikarz – Maciej Wierzbicki
Colin, aktor-gej – Kamil Maćkowiak
oraz Jan Malawski (głos z offu)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz