Jeszcze przez kilka dni będę miał mało czasu by pisać notatki, ale potem mam nadzieję, że wreszcie odetchnę i spróbuję różne rzeczy uporządkować, bo mam wrażenie, że dawno bloga i zakładek nie aktualizowałem... A na dziś kilka słów o książce, którą jak widzicie w tytule notki wybraliśmy na lekturę w klubie dyskusyjnym (na warszawskiej Ochocie). Po pierwszych kilku rozdziałach miałem pewien dyskomfort z tą książką - pomyślałem sobie: taki intelektualista, a pokusił się na napisanie jakiegoś żartobliwego zbiorku gwarą góralską? Dla kogo to jest? Język niełatwy do zrozumienia, pomysł na dopasowanie postaci jakichś znanych filozofów do postaci prostych górali ciekawy, ale wykonanie mało porywające - ot zestaw anegdotek o chłopskich mędrkach, piciu okowity i dogryzaniu babom.
Ale im dalej w lekturkę, naglę jakaś klapka mi się otworzyła chyba w mózgu :) Przypomniały mi się wykłady z historii filozofii, które miałem na studiach i coraz wiecej zacząłem dostrzegać tych smaczków - jak ks. Tischner tamte poglądy, teorie i idee sprowadza na grunt prostego życia, porównań do rzeczy i zjawisk bliskich dla ludzi i ich codziennego życia. Ile radości można odkryć z takiego poszukiwania tych odniesień - po pierwszych rozdziałach gdzie to zestawienie filozof - konkretny góral, którego autor pewnie znał i wymienia z nazwiska było mało czytelne i wydawało się mało zabawne, nagle zaczęło to przynosić mi sporą frajdę (a jaką musiało przynieść to tym, którzy ich znali i to czytali)... Nie było żadnego Talesa z Minetu ino Stasek Nędza z Pardałówki; nie Hipokrates tylko Wincenty Galica z Biołego Dunajca; nie Sokrates tylko Jędruś Kudasik i tak dalej i tak dalej. To intelektualna zabawa z czytelnikiem i aż momentami żal, że tego tak mało, że tak krótko, bo chciałoby się jeszcze.
Filozof znacy telo co mędrol.
To jedna z moich ulubionych książek.
OdpowiedzUsuńA, że od Krakowa jestem to i gwara mi bliższa i bardziej zrozumiała:)
ja niestetym ceper, ale góry kocham i rozumiem tych, którzy też je kochają. A jak za bardzo nie uważają sie za lepszych od ceprów to i górali kocham, krakusów tyż. A ile rzeczy Wam zazdroszczę... długo by wymieniąć :)
OdpowiedzUsuńPolecam sztukę:) jestem bardzo zadowolona! :))
OdpowiedzUsuńRównież należę do DKK, ale są tam same kobitki, więc książki również w tym typie, nie uznają żadnej poważniejszej literatury,ambitniejszej tylko jakieś łatwe historyjki i romanse no ale cóż. U was widzę czytacie ciekawsze pozycje :)
OdpowiedzUsuńmoże kwestia odważniejszych propozycji i zachęty? Przecież czytać wciąż tylko pozycje z jednego gatunku to raz, że nudne, a dwa o czym wtedy dyskutować? Jestem jak pisałem aż w 3 i jakoś dotąd nie było lektur, których bym żałował - teraz np. na styczeń mam Gottland Szczygła, Dziewczyny Wojenne Modelskiego i Tysiąc wspaniałych słońc Hosseiniego...
OdpowiedzUsuń