Strony

środa, 10 sierpnia 2011

Boski, czyli jak trzymać się stołka

Niełatwy film ale jednocześnie bardzo ciekawy. Niełatwy bo trudno momentami połapać się w tych wszystkich postaciach i zawiłościach włoskiej polityki, a ciekawy bo oglądając coraz bardziej uświadamiamy sobie, że pewnie podobnie to wygląda na całym świecie - mechanizmy władzy są bardzo podobne. Zrobisz bardzo wiele by ją zdobyć, zrobisz jeszcze więcej by ją utrzymać. Demokracja to pewnego rodzaju gra z wyborcami, fikcja i atrapa jaką pokazuje się ludziom, a prawdziwe decyzje podejmowane są w dość wąskim gronie i nie mają nic wspólnego z tym czego by sobie życzyli wyborcy (albo najwyżej mają wiele wspólnego z życzeniami pewnej grupy wyborców z najbardziej zasobnymi portfelami). "Boski" to filmowy portret Giulio Andreottiego, jednej z ciekawszych postaci XX wieku - polityka i człowieka, który przez wiele lat był głównym rozgrywającym wszystkie karty we Włoszech.

Znacząca postać chrześcijańskiej demokracji, człowiek bardzo religijny, a jednocześnie wytrawny i dość cyniczny, bezwględny polityk - jeżeli ktoś prawie 40 lat utrzymuje się na scenie politycznej i wciąż pnie się w górę to warto się komuś takiemu przyjrzeć. Twórcy filmu skupili się już na końcówce kariery Andreottiego, gdy narasta przeciw niemu i jego partii fala różnych oskarżeń - od nielegalnego finansowania, konszachtów z mafią, aż po zlecanie, organizowanie zabójstw swoich przeciwników politycznych. Człowiek, który dotąd uważany był za wszechmocnego i "nie do ruszenia" nagle staje sie coraz bardziej osamotniony (również przez tych, którzy z nim współpracowali), jego partia się wali, a on doświadcza kolejnych porażek - czy podda się w takiej sytuacji? Czy przyzna się do czegokolwiek z zarzucanych mu czynów?
Ten film to tak naprawdę nie tyle czysta biografia, ale pewnego rodzaju wariacja artystyczna na temat sposobu funkcjonowania tego polityka - mnóstwo tu scen dość odrealnionych, specjalnie wykrzywionych - dzięki temu uświadamiamy sobie pewne mechanizmy, nietuzinkowość tej postaci, cechy i ich postrzeganie przez otoczenie, ale mamy też świadomość, że to nie jest dokumentalne "zdjęcie", wierne odtwarzanie zdarzeń czy adaptacja wspomnień. Obserwujemy jego relacje z żoną, współpracownikami, "zwykłymi wyborcami", wsłuchujemy się w jego dysputy wewnętrzne (wyrzuty sumienia) i zewnętrzne (np. ze spowiednikiem), widzimy jego dziwne przyzwyczajenia, fobie, ale i chłód czy zdecydowanie mimo niepozornego wyglądu. Czy taki spokojny, szanowany, poważny, pobożny człowiek - asceta i intelektualista, byłby w stanie zlecić zabójstwo? Czy poświęciłby przyjaciela po to, żeby nie zostać uznany za zbyt miękkiego (chodzi o porwanie i brak reakcji w przypadku Aldo Morro)? Wszystkie procesy wskazują na jego niewinność czemu więc patrząc na kapitalnie zagraną przez  Toniego Servillo postać wciąż odczuwamy dreszcze?

Paolo Sorrentino, reżyser wykorzystuje fakty (mnóstwo scen wykonywania wyroków, pozorowanych lub wymuszanych samobójstw), ale nie daje oczywistych odpowiedzi - wszystko tworzy pewną dośc zakręconą artystyczną wizję gdzie kontemplacyjne spacery Andreottiego sąsiadują ze scenami z imprez kolegów partyjnych (w pałacowych, teatralnych wnętrzach) czy brutalnymi zdjęciami niczym z filmów gangsterskich. Muzyka też zmienia się jak w kalejdoskopie. Otrzymujemy obraz pokazujący nam polityka, dla którego władza jest nie tylko celem, ale istotą życia, sensem i czymś dla czego można poświęcić wszystko.
Ciekawe choć niełatwe w percepcji. Za dużo tych wszystkich nazwisk, połaczeń, oskarżeń, zeznań i komentarzy. Pewnie gdyby powstało coś takiego o naszych politykach to byśmy się zachłysnęli, jeżeli jest o kraju, który jednak nie jest w centrum naszego zainteresowania to robi się mało strawne. Ale film warto zobaczyć choćby ze względu na bardzo oryginalne przedstawienie całej historii w niekonwencjonalny sposób.
trailer

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz