Strony

niedziela, 29 maja 2011

Siostry Magdalenki, czyli na faktach o "zbrodniach" Kościoła

Mocna rzecz. Na początek dostajemy trzy historie młodych dziewczyn, żyjących w Irlandii - Margaret została zgwałcona przez kuzyna na jakimś weselu, Rose urodziła nieślubne dziecko, Bernadette często flirtuje i bawi się tym jak inni reaguja na jej urodę. Żadna nie popełnila żadnego przestępstwa, ale wg. rodzin lub jak w przypadku Bernadette władz domu dziecka - wszystkie są winne bo ich zdaniem grzeszą i trzeba je izolować od społeczeństwa. Wszystkie trafiają do domu opieki (coś w rodzaju poprawczaka) prowadzonego przez siostry zakonne. I tu zaczyna się główna część filmu, która ma pokazać nam na różne sposoby przemoc, surową dyscyplinę, wykorzystywanie do ciężkiej pracy w pralni i poniżanie ich i podobnych im dziewcząt.
Terror, reżim, który wydaje się podwójnie okrutny gdy stosują go osoby, które powołują się na piękne cele, mówią o miłości Boga i zachęcają do modlitwy. Pobyt tu to nawet gorzej niż kara więzienia - bo dziewczęta mają ogromne poczucie niesprawiedliwości - nie wiedzą za co mają pokutować, niewielkie mają też nadzieję, na wyjście czy na ucieczkę (bo nikt na nie czeka, wszyscy się od nich odwracają).
Film jest dlugi i dużo naszej uwagi (i cierpliwości) musimy poświęcić na kolejne sceny. Koszmarna praca, szare uniformy, kiepskie warunki oraz rygor. I wciąż i wciąż wracające poczucie niesprawiedliwości, nieudane ucieczki, odbieranie nawet okruchów nadziei. Dla niektórych ten film jest dowodem na obłudę i okrucieństwo instytucji kościoła wobec ludzi. Jego wymowa bowiem jest jednostronna i oczywista (opowiadamy wam o jednym takim miejscu sugerując, że tak było wszędzie). Niby nie ma tu scen super drastycznych, ale poprzez mniejsze i większe upokorzenia, beznadzieję i odseparowanie od świata zewnętrznego wcale nie jest mniej okrutnie. Oczywiście twórcy filmu musieli też dołożyć wykorzystywanie seksualne, oraz usuwanie niewygodnych dziewcząt do szpitala dla umysłowo chorych, tak że zabrakło tylko jakiegoś zabójstwa. Ironizuję, bo mimo, że historia daje po głowie wnioski, które nasuwają się z niej są chyba zbyt oczywiste.
Przytułków, domów dziecka i tego typu miejsc było zarówno w Irlandii jak i w całej Europie bardzo dużo. Państwo i instytucje świeckie po prostu unikały tego typu pracy, opieki i pomocy. Narzekającym więc na edukację prowadzoną w ramach instytucji kościelnych warto przypomnieć więc, że innej prawie nie było. Przy takiej ilości placówek oczywiście ryzyko nadużywania władzy przez pojedyńcze osoby znacząco rośnie. Ale czy przy tysiącach miejsc - jeżeli z kilkunastu mamy sygnały o okropnych historiach, które się tam działy to czy możemy przez to opisywać w takich barwach cały Kościół i prowadzone przez niego dzieło? 
Trzecia refleksja - co kierowało bliskimi tych dziewczyn, że odsuwali osoby im najbliższe potem nie myśląc o tym co się z nimi dzieje. To chyba dla mnie był jeszcze większy koszmar niż postępowanie tych sióstr. Te ostatnie rzeczywiście wydają się bezduszne, ale to też trochę wynik takiego, a nie innego wychowania i pojmowania religii. Bo one naprawdę wierzą w grzechy swoich podopiecznych i powoli również w nich zakorzeniają poczucie winy. Poprzez cierpienie mają odkupić "wykroczenia". Jedynym wyjściem według nich jest wstąpienie do zakonu aby stać się jedną z sióstr.  
Film nie epatuje drastycznymi obrazami, jest dość oszczędny w wyrazie, a mimo to buduje atmosferę pełną grozy. Próbujemy zrozumieć te dziewczyny, które poddają się, boją się jakichkolwiek protestów (a jak się później okaże siostry wcale nie są takie wszechmocne i dziewczyny mogą spokojnie z nimi wygrać).
Mimo jednostronności obrazu (siostry sadystki i niewinne ofiary), ewidentny podział na dobro i zło, z góry więc robienie obrazu po to wzbudzać dyskusje i kontrowersje - i tak warto go zobaczyć aby wyrobić sobie własne zdanie.
trailer a film chyba nawet w całości można znaleźć na youtube

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz