Strony

piątek, 20 maja 2011

Dzieci z Diyarbakir, czyli życie na ulicy

Jeden z filmów polecanych tu na blogu (dzięki Marcin) i naprawdę wart obejrzenia. Osadzona w realiach kurdyjskiego miasta Diyarbakir w Turcji fabuła, w większości przy wykorzystaniu też języka kurdyjskiego - chyba niełatwo opowiadać w Turcji takie historie. W sumie film prosty, a jednocześnie poruszający, to co najbardziej brutalne dzieje się na samym początku , a potem widzimy jedynie tego pewne konsekwencje. Oto dziesięcioletnia Gulistan wraz z braciszkiem, Firatem, dorastają pod skrzydłami opiekuńczych rodziców. Gdy rodzice zostają zamordowani przez bojówkę paramilitarną (ojciec był zaangażowany w ruch pomocy Kurdom), dzieci doświadczają coraz większej bezsilności - muszą najpierw sprzedawać rzeczy z domu, potem gdy zostaną z niego wyrzucone, trafiają na ulice i utrzymują się z żebrania, potem z kradzieży.
I nie ma tu jakiejś wielkie brutalności - nikt ich nie wykorzystuje, nie są bici, nie muszą sie ukrywać. A mimo to, ta bezradność dzieci, które nagle są zdane same na siebie jest porażająca - gdy umiera ich kilkumiesięczny braciszek bo nie stać ich na leki, gdy śpią w przeróżnych zakamarkach, gdy próbują coś zarobić na jedzenie. I dziwi sie człowiek, że nie ma tam jakiejś życzliwej duszy, która pomoże od razu na początku, że nie ma żadnej opieki społecznej, że nikogo ich los nie obchodzi. Za mało wiem o Turcji aby stwierdzić, że takie rzeczy na pewno mają miejsce... Choć bieda, nierównośc społeczna i tragedie niezauważane przez otoczenie mogą dziać się nawet w najbogatszych miastach... Dwoje dzieci, ich twarze, ich oczy, wzajemna troska o siebie, szczególnie starszej Gulistan, która nagle musi stać sie "dorosłą" rozkładają widza na łopatki.
Całej fabuły nie będe streszczał, ale o jednym wątku warto wspomnieć. Dzieci w pewnym momencie rozpoznają w napotkanym przypadkowo człowieku jednego z morderców swoich rodziców. Tu film przez dłuższą chwilę skupia naszą uwagę na jego życiu - rodzinie, życiu prywatnym, wydawałoby się zupełnie normalnym. Ale Gulistan i Firat wiedzą co uczynił. I chcą go za to ukarać. Dobrze rozegrany finał, choć sam wątek mordercy trochę nie bardzo pasował do całości.
Smutny film. Mimo, że dzieci odnajdują jakieś wsparcie i opiekę w innych, starszych dzieciakach żyjących na ulicy nie wiemy jak potoczą się ich dalsze losy. I nie wiemy też czy reżyser chciał opowiedzieć nam w ten sposób tylko o smutnej historii, która mogła się przydarzyć prawie wszędzie, czy też przekonuje, że Turcja jest tak okropnym krajem gdzie pod przykrywką tępienia separatystów tak naprawdę morduje się, prześladuje, upokarza i spycha na margines kurdyjską mniejszość narodową...
Warto zobaczyć samemu. A potem poszukać jeszcze dalszych informacji jak to tak naprawdę widzą Turcy, a jak Kurdowie.
trailer

możesz zobaczyć także: Ajami czyli smutny obraz ziemi obiecanej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz