Strony

środa, 11 września 2024

Rodzinne rewolucje, czyli powiedz co ci potrzebne do szczęścia

Spektakli "wędrujących" po Polsce, czyli bez stałej sceny, za to z ciekawą (ale zmienną) obsadą coraz więcej, a wśród nich możecie już za chwilę wypatrywać najnowszej komedii w reżyserii Wojciecha Malajkata.


"Rodzinne rewolucje" to okazja do przyjrzenia się temu co kieruje naszym życiem i co może wpływać na relacje rodzinne. Gdy dzieci dorastają, wyfruwają z domu, masz wreszcie trochę czasu i przestrzeni dla siebie, a może też okazję do zrobienia rzeczy, o których od dawna marzyliście. No tak, ale do tego zwykle potrzeba środków, prawda? A gdybyście je mieli?



Rodzeństwo Gauthier - Pierre, Luiza i Robert przybywają do domu rodzinnego w nerwach, obawiając się, że zaproszenie rodziców wiąże się z jakimiś trudnymi, może bolesnymi informacjami. Przecież nie wzywa się dzieci ot tak, prawda?


Ich rodzice - Jeanne i Vincent - nie umierają, ale rzeczywiście mają coś ważnego do zakomunikowania. Plan "zniknięcia" z kraju, choć wydaje się szaloną zachcianką, pewnie ostatecznie by został przez wszystkich bez zastrzeżeń zaakceptowany, ale od słowa do słowa pojawiają się pytania o koszty tej rewolucji i źródła jej finansowania. A tam gdzie zaczyna się rozmowa o pieniądzach, kończą się sentymenty...


Tak mniej więcej można zarysować fabułę - niezbyt skomplikowaną, ale i zawierającą parę niespodzianek. Rodzeństwo próbuje odnaleźć się w tej dziwnej sytuacji, a na wierzch wychodzą przy okazji jakieś ich dziwne żale i pretensje mające źródło jeszcze w dzieciństwie.
A rodzice? Tyle lat starali się je wspierać, wychowywać, przekazywać wartości, a teraz nagle stają się jakby zakładnikami we własnym domu. Dlaczego? Czy wizja tego, co można by dokonać, gdybym miał więcej kasy, może aż tak bardzo zaślepić? 

To komedia z rodzaju tych, która może nie wywołuje wielkich wybuchów śmiechu, ale na pewno budzi spontaniczne pozytywne reakcje. Przecież nawet jeżeli jakieś reakcje albo różnice charakteru, pokoleniowe są ciut przerysowane, to dobrze rozumiemy z czego one wynikają, rozumiemy te narastające emocje, przekleństwa, frustrację... To takie życiowe i takie prawdziwe. Ktoś ma pracę i rodzinę, ktoś radzi sobie gorzej, ktoś pędzi niczym w kołowrotku, ktoś inny jest lekkoduchem. Wszystko dobrze, jeżeli wiem, że nie może być inaczej, ale jeżeli widzę, że mogę to łatwo zmienić albo że komuś już jest lepiej, to natychmiast uruchamia się tryb walki.

Oglądaliśmy w obsadzie Małgorzatę Potocką i Wojciecha Malajkata jako rodziców - sprawdzili się całkiem dobrze, choć w tej sztuce większość ciężaru komediowego i rozkręcania akcji spada na ich dzieci (w naszym spektaklu Karolina Bacia, Mateusz Banasiuk i grający najstarszego z rodzeństwa Paweł Małaszyński). 
 

Sympatyczne. I dość krótkie :)

Twórcy:
Autor: Emmanuel Patron i Armelle Patron
Przekład: Witold Stefaniak
Reżyseria: Wojciech Malajkat
Scenografia: Wojciech Stefaniak
Kostiumy: Zuzanna Kolanowska
Asystentka reżysera: Justyna Potasiak
Produkcja: Katarzyna Fukacz, Damian Słonina
Tito Productions, Spektaklove

Obsada:
Małgorzata Potocka / Joanna Trzepiecińska
Wojciech Malajkat / Sławomir Orzechowski / Olaf Lubaszenko
Karolina Bacia
Paweł Małaszyński / Łukasz Garlicki
Mateusz Banasiuk / Mikołaj Roznerski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz