Strony

sobota, 10 sierpnia 2024

Na krawędzi zagłady - Robert J. Szmidt, czyli wojskowi i politycy

Jak wszedłem z klimat space opery Pola dawno zapomnianych bitew, to już nie chcę robić dużych przerw między lekturą kolejnych tomów, korzystając z tego że Rebis robi wznowienia. Oto trzeci tom, a pewnie do końca sierpnia wrzucę notkę o czwartym :)


Muszę przyznać, że pozytywne wrażenia z lektury dwóch pierwszych książek się utrzymują. Fabuła rozciąga się na dodatkowe postacie i wątki, ale też powoli widzimy to jak one zgrabnie się splatają, to jak wielka polityka ma przełożenie na losy nie tylko pojedynczych ludzi lecz całych planet.

Wojna ludzi z tajemniczymi ma’lahn, którzy atakują rubieże federacji wciąż nie przechyla się na naszą stronę - mamy w porównaniu z nimi przestarzały sprzęt, więc jeżeli mamy wygrać to chyba jedynie dzięki jakiemuś fortelowi i błyskotliwej strategii.

Henryan Święcki po tym jak popisał się przy ewakuacji prawie całej planety, dostaje nowe zadania, uparcie jednak stara się dotrzymać obietnicy i wrócić tam po niedobitki. Jego przełożeni mają to najwyraźniej w dupie, im zależy na spektakularnym sukcesie wojskowym, więc pogodzić te oczekiwania nie jest łatwo. Dotychczasowy sztab idzie w większości w odstawkę, więc to otwiera możliwości dla młodych i pomysłowych dowódców, jednocześnie wiedzą już że kładą swoje głowy na szali zwycięstwa.

Pomysł na to by opóźnić wroga tworzenie setek fałszywych kolonii wydaje się sprawdzać, ale żądanie by Flota zmierzyła się z wrogiem w otwartej bitwie, nie licząc się z ofiarami, wydaje się pomysłem który mógł się zrodzić jedynie w głowie technokraty patrzącego na tabele z liczbami, a nie na ludzi. Rozkaz trzeba wykonać, ale może uda się go trochę zmodyfikować? Pomysł Święckiego niejednego zaskoczy.


Mimo wielowątkowości, Szmidt poprowadził całą fabułę z zaskakującą lekkością, to bardziej powieść awanturniczo-przygodowa z elementami militarnymi czy walki o władzę, a nie to co zwykle kojarzymy z powieściami fantastyczno-naukowymi, czyli przeładowanie historii opisami i detalami technicznymi. Tu liczy się akcja i to się może podobać. Niby rozrywka, niekoniecznie odkrywcza, raczej kopiująca najlepsze wzorce, ale na dobrym poziomie, nasza krajowa (mnie to cieszy). Już zacieram ręce na kolejny tom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz