Strony

sobota, 17 sierpnia 2024

Grzechòt - Maciej Lewandowski, czyli zło się przebudziło

 Dorwałem się do trzeciego sezony The Bear i ewidentnie zachwytowi towarzyszy pogłębianie dołka psychicznego, więc trzeba sobie to dawkować ostrożnie :)

Dużo czytam, ale wciąż przerzucam się z jednego tytułu na drugi, szukając czegoś co mocniej chwyci. A że jestem w zanurzony w klimatach lekko horrorowych (Strychnica), to postanowiłem, że notka będzie o inne pozycji od Wydawnictwa Mięta. Podobny trochę klimat - czyli od wydawałoby się normalnej scenerii, poprzez tajemnicę, dziwne zdarzenia, przechodzimy do grozy i makabry. Co prawda Maciej Lewandowski stworzył opowieść bardziej młodzieżową, w stylu niektórych historii Stephena Kinga, Hilla, Simmonsa czy serialu Stranger Things, ale mam wrażenie że pomysł na te książki jest podobny i nawet wydawnictwo postanowiło wydać je w podobny sposób, czyli sztywna oprawa i malowane grzbiety kartek. Robi to robotę! A ponieważ mój egzemplarz zdobyty z autografem, szykujcie się za jakiś czas (pewnie na WOŚP) na aukcję!


Maciej Lewandowski odważnie sięga po historie i motywy już znane (czyli auto o skłonnościach wampirycznych), a potem osadza to w naszych realiach, czyli w opowieściach o czarnej wołdze, tuszowaniu śledztw za PRL, unikaniu jakichkolwiek wspomnień o tym iż w zaginięciach dzieci mogło być coś niesamowitego. W którymś momencie na szczęście ktoś jednak poszedł po rozum do głowy i sam postanowił zapolować i unieruchomić maszynę siejącą grozę po okolicy. Na lata był spokój. 



I oto teraz, przypadkiem ktoś zbudził to zło ze stanu uśpienia. Dziecięca ciekawość czasem może mieć przerażające konsekwencje. Trójka przyjaciół, którzy w niewielkiej nadmorskiej miejscowości dotąd niczego się nie obawiali (no najwyżej głupich osiłków), teraz znajdzie się w ogromnym niebezpieczeństwie.
Choć bohaterami są dzieciaki, bynajmniej nie jest to powieść lekka i przyjemna - jest krwawo, mrocznie i ponuro. Dorośli też spokojnie mogą czytać, bo nie ma tu zbyt wiele dziecinady, może poza niektórymi ich zwariowanymi pomysłami.

Młodziaki na rowerach kontra krwiożercze siły, grasujące od lat na tych terenach - to się nie może skończyć dobrze... A wszystko w klimatach lat 80-90, z dobrym wykorzystaniem miejskich legend. Czy czuć strach? W moim przypadku przyznam że średnio, ale klimat mi się podobał, jedynie im bliżej finału tym miałem wrażenie, że autor trochę szuka sposobów na szybkie zakończenie historii i upraszcza pewne sprawy. Jak na nasze, rodzime warunki, brawa za pomysł. Choć jest ciut wtórny wobec klasyki gatunku, przecież dziś trudno wymyślić coś zupełnie nowego. Dobra rozrywka i mocna czwórka ode mnie. 

Warto choćby ze względu na piękne wydanie - na prezent dla jakiegoś nastoletniego maniaka grozy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz