Strony

niedziela, 26 listopada 2023

Kontakt - Carl Sagan, czyli może wcale nie zdobywcy, tylko mrówki pod lupą...

Przy Spotkaniu z Ramą (teraz sięgam po jej kontynuację) Clarke'a kręciłem nosem, że to taka przygodówka, ale rzeczywiście w porównaniu z taką powieścią jak Kontakt, większość pomysłów na pierwszy kontakt z obcą cywilizacją, wypadnie blado.

A jednocześnie powieść ta może właśnie okazać się zbyt trudna do przejścia dla wielu osób, bo czas oczekiwania na to, co wydaje się tak bardzo ekscytujące jest bardzo długi, a potem ilość stron poświęcona temu spotkaniu, może rozczarować. A tym bardziej to jak autor je zakończył.

Gdy jednak dobrze się zastanowić, to stoi za tym jeden z najbardziej przemyślanych i być może również najbardziej ciekawych pomysłów na podejście do tego tematu. Zwykle myślimy sobie, że obca cywilizacja pewnie będzie na wyższym poziomie niż nasza, ale jednak jakoś będzie do nas podobna. Czy przypadkiem to nie zbyt dziecinne wyobrażenie i oczekiwania?

Carl Sagan zwraca naszą uwagę na ważne pytania: czy jesteśmy na to gotowi? Czego od takiego kontaktu oczekujemy i co mógłby on nam dać. Pisze o obawach i o marzeniach. O tym jak człowiek jest malutki wobec kosmosu, który wydaje się traktować jako kolejną ziemię do podbicia. Tak jakby to właśnie my mielibyśmy być pępkiem wszechświata.


Przez kilkaset stron śledzimy więc zmagania naukowców by nie tylko odczytać sygnał jaki wychwycili z kosmosu, ale by przekonać społeczeństwo i polityków co do wagi takiego zdarzenia. Jak na powieść która ma ponad 30 lat ten tekst nie tylko się nie zestarzał, ale i może zaskakiwać w wielu wymiarach jego odmienność (sam fakt, że na pierwszym planie jest kobieta: dr Eleanor Arroway). Pisany przecież jeszcze przed upadkiem komuny (ten fakt akurat mocno umiejscawia nas historycznie), ale przecież bez żadnego nacisku na konflikt między wschodem i zachodem. Nawet trochę utopijnie okazuje się, że można zjednoczyć rządy i pieniądze wokół badań, dla dobra ludzkości. Wznieść się ponad ambicje, pragnienie okazania siły, zdobycia przewagi - nagle te nasze spory stają się malutkie i śmieszne gdy zdajemy sobie sprawę, że być może pozaziemska inteligencja obserwuje nas i ocenia naszą dojrzałość.

I to jest właśnie tak interesujące - pokazanie jak różnie można myśleć o tym, że istnieje jakaś forma życia poza tym na ziemi, a co ważniejsze, może ona być o wiele bardziej rozwinięta od naszej. Bohaterka, twardo stojąca na stanowisku ateizmu i po stronie nauki, niejeden raz musi zderzyć się z poglądami dla niej kompletnie obcymi, rząd który ją finansuje jednak musi brać pod uwagę opinię publiczną i różne przekonania, by nie doprowadzić do rewolucji i masowych protestów. Niektórzy widzą w sygnale docierającym na Ziemię głos Boga, inni szatana, jedni myślą że jego wykorzystanie przyniesie ludzkości rozwój i pokój, inni widzą w nim zagrożenie. 

Zanim dojdzie do finalnych zdarzeń, przez wiele stron będziemy więc świadkami dyskusji, debat, planów, rozmów w kuluarach, przemyśleń i marzeń, teoretycznie więc niewiele się dzieje, bo to wciąż przygotowania i oczekiwanie... I w tym tkwi siła powieści Carla Sagana - on pyta, podsuwa różne przemyślenia, a nie daje gotowych odpowiedzi. To my musimy się sami odnaleźć w tej mieszance teorii naukowych, detali technicznych (choćby z obszaru radioastronomii, ale też astrofizyki, matematyki), ale i dywagacji natury filozoficznej, etycznej czy religijnej. 
Pamiętam że film zrobił na mnie równie dobre wrażenie, może nawet był bardziej przyjazny w percepcji, zapamiętam jednak tą powieść na długo. Niełatwa, ale po stokroć warta lektury.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz