Strony

niedziela, 8 października 2023

O kocie, który ratował książki - Sosuke Natrukawa, czyli wśród tych liter jest życie, które trzeba odkryć

Kolejna prosta, ale urokliwa historia rodem z Japonii, zdaje się, że mamy modę na zalew takich książek. A jak jeszcze w tytule pojawi się kot i książki, od razu wszyscy bibliofile rzucają się na to z westchnieniem "muszę to mieć". Umiejętnie przeplatając realne, czasem bolesne doświadczenia i elementy baśniowe, zwykle autorzy takich opowieści trochę manipulują naszymi emocjami, ale przecież to właśnie lubimy? Trochę się wzruszyć, zachwycić nad prostymi przekazami o wartości przyjaźni, serdeczności, wybaczenia, ucieszyć się z przemiany, uzdrowienia, docenić mądrość płynącą z nieskomplikowanych prawd... 

I już? Przecież to się szybko zapomni, a wrażenie się ulotni. Cały jednak w tym urok, że potem być może ktoś zechce do tego wrócić i teraz nie będzie biegł strona po stronie, by śledzić historię, ale zatrzyma się przy niektórych fragmentach, doceni wyobraźnię i symbolikę. Czy się rozczaruje? Może tak, może nie. Pamiętajmy że to baśń, która urzeknie przede wszystkim młodszych czytelników. Zresztą główny bohater jest właśnie w ich wieku, chodzi jeszcze do liceum, choć pod wpływem okoliczności musi szybko dojrzeć.


Po śmierci rodziców Rintarō wychowywał się z dziadkiem i jego światem stało się miejsce, które ten prowadził przez wiele lat - niewielki antykwariat Natsuki, w którym starszy pan gromadził książki, których być może nikt inny nie chciał już sprzedawać. Mało to dochodowy interes, ale im wystarczało na życie. Więcej pewnie czasu spędzali przy czytaniu i rozmawianiu o książkach niż na obsługiwaniu klientów. Gdy również dziadek umiera, chłopak staje się właścicielem i gospodarzem tego miejsca. 

Zamyka się w sobie, siedzi tu całymi dniami coś czytając, powoli przygotowując się do tego, że będzie musiał zamknąć to miejsce i przeprowadzić się do ciotki. Ze szkoły wpada do niego kilka osób, którym zależy na tym by chłopak nie rezygnował z edukacji, nie izolował się tak bardzo, ale do Rintarō niełatwo dotrzeć. Sytuacja się zmienia, gdy w antykwariacie pojawia się tajemniczy kot, który prosi nastolatka o pomoc. Tak, kot gada i to w dodatku jest tak pewny siebie, że trudno mu odmówić. I tak zaczyna się wielka przygoda, której celem będzie ratowanie książek.

Niby metaforyczne i raczej przypomina to wielki sen, ale to "ratowanie" staje się okazją do zastanowienia nad wartością książki w dzisiejszym świecie, a tym samym do odkrycia na nowo wartości miejsca, w którym chłopak się wychował, czytając lektury podsuwane przez dziadka. To będzie lekcja dojrzałości, odwagi, ale i czasem zmierzenie się z własnymi wątpliwościami. Książka jako towar, który trzeba sprzedać, lektury jako materiał do połknięcia, by potem się nim popisywać, zbyt trudne i wymagające wyzwanie, które się omija, wybierają ścieżki łatwe i przyjemne... Cóż, ilu czytelników, tyle pewnie różnych emocji, jakie książki wnoszą w ich życie. Czy mają je szanse przemieniać? Rintarō też będzie musiał dojść co takiego dają mu książki, jaką lekcję może z nich wyciągnąć.

Chwilami infantylne, ale jest coś urokliwego w tej książce, nawet jeżeli potem szybko o niej zapomnicie. Paradoksalnie, choć autor zwraca uwagę na problem zalewania czytelników wciąż nowymi tytułami, które niewiele wnoszą piękna, mądrości, czegoś nowego do literatury światowej, a odciągają uwagę od klasyki, jego książka sama staje się przykładem tego zjawiska. Nie liczy się wartość, a piękno okładki, recenzja youtubera, piękne zdjęcie, blurb, dopisek "bestseller" na okładce i nikt już nie myśli po miesiącu o tym co przeczytał, bo goni do kolejnych kilkudziesięciu tytułów.

PS niektóre sceny są tak plastycznie opisane, że aż by się chciało zobaczyć anime na podstawie tej książki :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz