Wczoraj trochę grania, a ja się za tym tak stęskniłem...
Postanowiłem więc ostatnią notkę w lipcu poświęcić grze, oczywiście z zastrzeżeniem, że u mnie nie znajdziecie profesjonalnego omówienia, a raczej emocje (ale polecam blog Tomka https://www.boardgamesaddiction.com).
Kooperacje to rzecz coraz bardziej popularna, a mimo pewnych podobieństw jeżeli chodzi o samą mechanikę, wciąż można znaleźć w tym dużo przyjemności. Wybór postaci, scenariusza rozgrywki, inny skład grających, losowość - to wszystko wpływa na to, że każde posiedzenie może być trochę inne. I nie chodzi nawet o sam wynik gry (bo przy założeniu że każdy musi przeżyć trzeba się trochę nakombinować), ale też o atmosferę. A wczoraj było świetnie!
Zombicide można sprowadzić oczywiście do rozwałki - im więcej, im efektowniej tym lepiej, ale to wcale nie jest takie proste. Postaci zaczynają raczej z niewielkim zasobem doświadczenia, z kiepską bronią, a i potem nie zawsze równo rozkładają się te czynniki. Sporo zależy od szczęścia, ale i przyjętej strategii.