Strony

środa, 28 listopada 2018

Krótka wymiana ognia - Zyta Rudzka, czyli matki i córki

Czytaliście już notkę o najnowszej powieści Strout?
Ja naprawdę czytam nie tylko kryminały i rzeczy rozrywkowe, choć przyznaję, że zwykle te mi idą najszybciej :) Najczęściej mam 4-5 tytułów równolegle w czytaniu, a każdy trochę "z innej parafii". Zyta Rudzka miała być na DKK, ale na spotkanie nie dotarłem, coś jednak zainteresowało mnie w tej książce i postanowiłem ją dokończyć.
Po pierwsze doceniam język, umiejętność tworzenia nowych słów, zabawy w ich przetwarzanie, by miały w sobie jeszcze większy ładunek emocji, wyrażały lepiej to co się chce powiedzieć. W tym gąszczu czasem denerwujących zdań, odkrywałem prawdziwe perełki, które na długo potem zostawały w głowie.
Po drugie w całym tym absurdzie i chaosie jaki jest w tej powieści, wybebeszaniu, czy nawet ekshibicjonizmu bohaterki, w goryczy jaka tu wybrzmiewa odnajduję coś bardzo prawdziwego i szczerego. Można się czasem uśmiechnąć, wzruszyć ramionami z politowaniem, ale czuje się w trakcie lektury również współczucie dla niej, zrozumienie dla jej tęsknot.


Literacko to nie jest na pewno lektura łatwa i przyjemna. Ciągłe grzebanie się w przemyśleniach podstarzałej poetki, zgorzkniałej, wściekłej, że już nikt jej nie pożąda, użerającej się nie tylko z własnym życiem, ale i z opieką nad ekscentryczną mamą, opuszczonej przez córkę, skoki w czasie, miejscu - to wszystko raczej drażni niż budzi ciekawość. Jeżeli chcemy słuchać jej zwierzeń, to nie ze względu nawet na to co mówi, ale ze względu na nią samą, próbując ją zrozumieć, poczuć do niej coś więcej niż obojętność. Gdybym skupiał się na sensie tych słów: np. faceci to idioci, bezmyślne zwierzęta kierujący się wiadomo czym, szybko bym odpuścił sobie lekturę, za tymi słowami i emocjami, złośliwością i autoironią czuło się jednak dużo więcej, o czym nie zawsze chciała mówić wprost: zranienia, zdrady, niespełnienie.
By zrobić taki przegląd życiowych porażek, klęsk i niezrealizowanych pragnień, obejrzeć się za siebie i zobaczyć ile zostało z tego co wydawało się ważne, trzeba mieć odpowiednią perspektywę. Dlatego to książka, która pewnie nie wszystkim się spodoba, nie będzie zrozumiana. O przemijaniu, tak dosadnie i wprost, nawet wulgarnie też nie zawsze chcemy czytać. A tu jeszcze zaskakuje to połączenie:
rwane zdania, monolog wewnętrzny, w którym się można pogubić, język przebojowy i prawie młodzieżowy jak u Masłowskiej, a bohaterka przecież już wiekowa. Jest ciekawie, ale raczej nie dla wszystkich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz