Strony

niedziela, 28 stycznia 2018

Mroczne zakamarki - Kara Thomas, czyli co tak naprawdę się wydarzyło tamtej nocy

Wczoraj teatr, dziś teatr, a ja po powrocie z wypadu do Łodzi czuję się nie tylko zmęczony, ale i podziębiony, idę więc na łatwiznę i sięgam po szkice notek o tytułach przy których wystarczy mi napisać coś króciutko, bo nie wzbudziły większych emocji. To co bardziej ekscytujące mam nadzieję, że na dniach.
Co do "Mrocznych zakamarków", to zastanawiam się na ile mój brak emocji wynika z samej książki, stylu w jakim jest napisana, a w jakim ze "zmęczenia materiałem". Sięgając raz za razem po kryminały i thrillery, mam wrażenie że coraz bardziej dostrzegam schematy i coraz trudniej mnie zadowolić. Niby powinienem zrobić przerwę, ale jak tyle tytułów kusi... Lubię te gatunki, więc pewnie ciężko będzie zupełnie z nich zrezygnować.
"Mroczne zakamarki" bazują na odkrywaniu przeszłości, powrocie w rodzinne strony, do wspomnień, które pozwolą na odkrycie czegoś bardzo istotnego.

Jak to często bywa w tego typu powieściach, jest trudne dzieciństwo, jest jakieś traumatyczne wydarzenie, dzieje się coś czego do końca dziecko nie potrafi zinterpretować, potem wyjeżdża gdzieś daleko i długie lata zmaga się z lękami, niepokojem, którego źródła nie za bardzo sobie bohaterka uświadamia. Wraca w rodzinne strony, bo ojciec, który odsiaduje wyrok za napad na bank, jest ciężko chory i chce się z nim pożegnać. A raczej czuje, że powinna.
Powrót dla Tessy nie jest łatwy emocjonalnie, bo to spotkanie z tymi, którzy pamiętają ją małą, pamiętają też wydarzenia jakich była świadkiem. Mieszka u zaprzyjaźnionej rodziny, ich córka Callie kiedyś była jej najbliższą koleżanką, obie zmieniły się jednak bardzo. Jednak kolejne morderstwo, którego ofiarą pada ich rówieśniczka, popchną je obie do bliższych relacji i współpracy w wyjaśnieniu jego okoliczności. Czy to co się stało kilkanaście lat temu i obecne wydarzenia są ze sobą związane? I czy Odnalezienie prawdziwej rodziny Tessy pomoże odpowiedzieć na te pytania?

Niby napisane nieźle, dzieje się całkiem sporo, a mimo wszystko jakoś te wydarzenia opisywane z punktu widzenia młodej dziewczyny nie budziły we mnie większych emocji. Nawet dobry finał czyta się jakoś na chłodno. Jest seryjny morderca, tajemnica z przeszłości, lęk, pytania, ryzykowanie własnym tyłkiem - wydaje się więc, że wszystkie elementy są na miejscu. Może to kwestia tego, że autorka nie potrafiła sprawić iż jakoś poczujemy więź z tą dziewczyną, a może rzeczywiście powinienem trochę odpocząć od tego typu literatury, by na nowo odkryć frajdę jaką dają takie pogmatwane, zagadkowe historie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz