Strony

poniedziałek, 18 grudnia 2017

W imię syna, czyli nie jesteś nasz

Po całkiem ciekawym kolejnym sezonie Broadchurch, nagrywam sobie ekranizację kryminalnego Kinga, kończę drugi sezon Belfra, ale upolowałem jeszcze jedną całkiem ciekawą rzecz. W końcu nie codziennie trafia się seriale z Izraela. A jak do tego kryminał, to już nie mogłem przegapić.
Akcja dzieje się gdzieś na peryferiach dużego miasta, więc niewiele tu obrazów, które byłyby jakoś bardzo oryginalne, atmosfera przypomina przedmieścia z każdego innego kraju, mimo to jednak można znaleźć tu parę smaczków. Bardzo mocny jest wątek uprzedzeń rasowych - Izraelczycy pełni są wyższości i mocno spychają na margines wszelkich imigrantów, również tych, którzy przecież z racji wyznania powinni znaleźć swoje miejsce w ich państwie. Dla nas ciemnoskórzy Żydzi to też lekkie zaskoczenie, ale kto czytał jakieś reportaże z Izraela wie, że niestety problem nie jest nowy, wcale nie jest związany ze świeżą falą imigracji.
Kręcimy się w dość wąskiej grupie ludzi, którzy w dziwny sposób jakoś związani są mocno nie tylko towarzysko, ale również poprzez miejsce pracy.
Ginie młody chłopiec, a podejrzanym o dokonanie morderstwa jest ciemnoskóry chłopak trochę buntujący się przeciw społeczeństwu. Mamy podejrzenie, że tak szybkie wskazanie właśnie na niego, związane jest z tym, że prowadzącemu śledztwo policjantowi nie podobał się romans jego córki z chłopakiem. Matka zamordowanego jest psychologiem pracującym z przestępcami, sąsiad i ojciec upośledzonego chłopaka, który ewidentnie też był związany z zaginięciem ofiary, pracuje z kolei w więzieniu. Wszystko wydaje się tu trochę mało profesjonalne, jakby na ich pracę mocno wpływały jakieś osobiste względy, uprzedzenia, chęć do ukrycia czegoś ważnego. A widz próbuje się domyślać o co chodzi. Jestem w połowie, akcja trochę się ślimaczy, ale ze względu na to, że to trochę egzotyczne, inna kultura, obejrzę na pewno do końca.
Jeszcze jeden detal jest bardzo ciekawy - jak ważne dla Izraelczyków jest budowanie kultu wobec bohaterów wojennych, jak głębokie oburzenie budzi u nich ktoś kto nie chce iść do wojska, kto jest pacyfistą. Nie jesteś nasz - jesteś podejrzany, a więc dla nich sprawa jest szybka do rozwiązania. A dowody się znajdą.

2 komentarze:

  1. A ten King o jakim tytule, bo jestem zainteresowana? ;)

    OdpowiedzUsuń