Strony

sobota, 2 grudnia 2017

Turnus - Tomasz Łubieński, czyli jesteśmy tu jedynie turystami

Pamiętajcie, że ruszyła kolejne odsłona akcji rozdawania książek - 10 pozycji do wyboru. Każdy może coś tam sobie znaleźć (mam nadzieję). Dziś gościnnie i zabieram się za notkę o "Lunatykach".
R


Kiedy brałam do ręki niepozorną książkę „Turnus” zupełnie mi nieznanego pisarza Tomasza Łubieńskiego, widziałam tylko napis „…archipelagi …”. To seria Wydawnictwa WAB promująca polskich pisarzy, a kilka książek z tej serii czytałam. Miałam więc niemal pewność, że będzie literacko wartościowa. I tak jest. Nie jest jednak powiedziane, że będzie nam z autorem „po drodze”.
Przeczytałam jednak kilka akapitów i ta książka mnie wciągnęła jak ruchome piaski. Dosłownie. Język Łubieńskiego jest dla mnie jak poezja. Słowa płyną barwnie malując kolejne obrazy, pozwalają myślom bezkolizyjnie przenikać z jednej sfery do drugiej, cofają się do przeszłości, tworzą wspomnienia, kolejne opisy, kolejne zadumania. Krótkie zdania konkretnie zamykają myśli, a każdy akapit to mały archipelag myśli filozoficznej. Ale tej książki nie przeczytałam w jeden wieczór. To książka wymagająca. Nie ma w niej typowych dialogów, nie jest rozpisana na głosy, choć ma dwóch narratorów: Persi i Profesora.
Persi… to zdrobnienie od Persefony – bogini, władczyni świata podziemnego i opiekunki dusz zmarłych, nadane jej przez biuro podróży dla którego pracuje. Bo Persi jest rezydentką – opiekunką i przewodniczką polskich turystów po Krecie. Dziwna z niej przewodniczka … bo przy okazji opisów piękna Krety przede wszystkim oprowadza nas po swoim życiu. Snując barwny monolog o urokach wyspy, prowadzi nas równolegle swoim śladem z Podlasia do wielkiego świata. Kiedy wita kolejny turnus swoją gadaniną typową dla przewodników turystycznych i reklam, wydaje się być „dziewczyną z sąsiedztwa” w powiatowy miasteczku. Ot taką miłą, sympatyczną panienką, może nie najmądrzejszą. Jednak to tylko pozory… Historia jej życia jest jak historia Krety. Są w niej chwile dobre, ale i gorzkich też sporo. Mimo świadomości, że jest „dla ludzi” nie pozwala sobie na zbytnią poufałość. Dla niej każdy turnus jest do siebie podobny, turyści przylatują i odlatują, podobni do siebie… a ona pozostaje i dalej żyje swoje życie mądrzejsza o kolejne doświadczenia.
Jednak ten turnus będzie inny. Persi pozna na nim Profesora, który stanie się w książce drugim narratorem. Ten starszy mężczyzna, o którym niewiele wiadomo zaciekawi rezydentkę i odegra znaczącą rolę w jej życiu. Będą się spotykali wieczorami w małej kawiarence, nawiążą nić sympatii i bliskości. Skrajnie różni, a jednak stworzą międzypokoleniowe porozumienie i razem wyruszą na szczyt Psiloritos. Profesor wielokrotnie był na Krecie i kocha tę wyspę. Kocha też góry. Persi pomoże wejść na szczyt sędziwemu mężczyźnie. Może to jego ostatnia wyprawa … Taki jest plan? Czy okaże się, że ona, młoda i energiczna będzie przewodniczką po życiu, a on – dojrzały starszy człowiek – przewodnikiem po śmierci?
Ta książka nie jest jednak opowieścią o relacjach Persefony i Profesora. Przynajmniej nie tylko. Jest jedynie kanwą dla rozważań i refleksji o kondycji naszego świata współczesnego, o zmieniających się społeczeństwach, o pamięci historycznej i sprawach ostatecznych. A to wszystko prześlicznie plecie słowami Tomasz Łubieński, łącząc sielankowe obrazy wyspy z jej często niełatwą historią od antyku do czasów współczesnych. Cóż z tego, że plaże tam złote, a wąwozy kwieciste kiedy jednocześnie jej ziemia zbroczona jest krwią zabitych, kiedy pełna jest duchów tubylców.
Trudno się dziwić, że mieszkając na tej wyspie większą część roku, witając i żegnając kolejne turnusy turystów, Persefona z Podlasia stwierdzi, że żyjemy tylko przez ten jeden „turnus” na ziemi … „Bo przecież na tej ziemi jesteśmy turystami …” - stwierdzi Persi. A potem po raz kolejny powita na lotnisku nowy turnus rodaków…
Polecam
MaGa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz