Strony

sobota, 8 lipca 2017

Yamatai, czyli niełatwe budowanie

Kolejna nocka przy planszówkach, więc na razie dochodzę do siebie. Recenzja się ciut później, a jeżeli lubiecie bardziej rozbudowane, profesjonalne recenzje, z opisem zasad, to od razu uprzedzam, że to raczej nie u mnie. Ale Zerknijcie na recenzję Tomka (od niego też fotki).

Yamatai to tytuł bardzo fajny, dopracowany graficznie, przypadł mi do gustu, mimo, że pod koniec trochę się nam rozgrywka już dłużyła. Po raz kolejny rywalizowaliśmy ze sobą w opracowywaniu strategii jak najszybszej zabudowy mapy swoimi budynkami, ich jakością, zatrudnianymi doradcami. Walk tu nie ma, ale emocji nie brakuje.


Czemu więc napisałem, że pod koniec trochę nam tempo i zainteresowanie trochę spadło. Ano gdy mapa jest już mocno zabudowana i trzeba rozważnie analizować każdą opcję, namyślanie się trwa niestety dość długo, co trochę odbiera przyjemność pozostałym.  

Element losowy powiedziałbym jest tu dość istotny, choć nie do końca wprost. Chodzi po prostu o to, że za każdym razem masz możliwość wybierania: kafli floty (dzięki której otrzymujesz statki pozwalające na zajmowanie przestrzeni), kafli domków (dzięki którym możesz budować, opłacając określona koszta) i kafli doradców (dających duże korzyści), ale wybór jest ograniczony do losowo wybranych czterech. Dodatkowo musisz uważać, bo kafle floty dające największe profity, ustawiają cię w kolejnej rundzie na końcu kolejki do wybierania. Wtedy już niestety twoje możliwości są mocno ograniczone. Poza tym reszta jest kwestią strategii. Nie zawsze ten, kto ma najwięcej zabudowanych wysp, zostanie też zwycięzcą, swoje znaczenie na koniec będzie miał też uzbierany budżet, dodatkowe punkty za prestiż. 
Dróg do zwycięstwa może być więc kilka, u nas różnice pomiędzy trójką najlepszych na koniec były minimalne. 
Ale nie tylko dlatego, że dobrze mi szło, tak miło myślę o Yamatai. Gra jest po prostu bardzo ładnie wykonana i to sama przyjemność wejść w ten klimat. Dodatkowym plusem jest fakt iż tylko pozornie wydaje się mieć skomplikowane zasady.  
Graliśmy we czwórkę, ale jest możliwość rozgrywania partii również w 2 osoby. 
Może nie będzie na moim podium tegorocznym (nadal np. wyżej stawiam Splendor, który też wylądował na stole w nocy), ale pewnie będę do niej chciał wrócić.

1 komentarz: