Strony

poniedziałek, 3 lipca 2017

Fritz Bauer kontra państwo, czyli co z sumieniem narodu


Dziś dwa świetne filmy rozrywkowe w kinie, więc będzie o czym pisać w dniach najbliższych, ale najpierw jeszcze coś poważniejszego. Pojawiło się właśnie w tv, więc do upolowania. Dla tych, którzy interesowali się sprawą polowania na Adolfa Eichmanna, jego porwania i procesu, będzie to ciekawy dodatek i chyba zaskoczenie. Wszędzie bowiem mocno podkreśla się osiągnięcia wywiadu Izraela, który przecież wiele sił poświęcił na tropienie byłych zbrodniarzy niemieckich. Tymczasem ten film, oparty na biografii niemieckiego prokuratora, pokazuje całą sprawę trochę z innej strony.

Zrozumiałe jest dlaczego o jego udziale raczej niewiele mówiono - przecież złamał prawo, wystąpił do obcego wywiadu z prośbą o pomoc, bo wiedział, że w państwie niemieckim nie ma co liczyć na wsparcie i skuteczność. Nawet gdyby sprawą się zajęli, to zaraz by znalazł się jakiś "życzliwy", który by poinformował poszukiwanego, żeby się ukrył w innym miejscu. Cała sprawa miała polegać na tym, by informację o miejscu jego zamieszkiwania (Buenos Aires - wielu nazistów schowało się właśnie w Ameryce Południowej), sprawdzić, ale by ptaszka nie spłoszyć. Tyle, że Bauerowi zależało na tym, by postawić go przed sądem w Niemczech, by uczynić z tego procesu sprawę, która wstrząśnie sumieniami narodu i sprawi, że osoby, które mają podobną przeszłość, będą musiały ustąpić z wysokich stanowisk. Tu w grę jednak weszła wielka polityka.

Najciekawsze są tu jednak kawałki pokazujące, jak wielka presja była wokół niego, jakie toczyły się zakulisowe próby jego zdyskredytowania, jak wielu Niemców nie popierało jego działań, nazywając to żydowska obsesją i próbując zbagatelizować, domagając się "grubej kreski", pozwalającej na budowę "nowych dumnych Niemiec". Hipokryzją i pewnym listkiem figowym było nadanie mu jednego z najważniejszych stanowisk w państwie, ale wszystko robiono, by jednak mu wiązać ręce i ograniczać skuteczne rozliczanie winnych. Tamto to przeszłość, która nie ma znaczenia...
On wiedział, że ma znaczenie.
Ciekawa postać: żyd, homoseksualista, socjalista, prokurator generalny. I ciekawa rola Burgharta Klaußnera, choć sam film dla wielu osób może okazać się zbyt monotonny. Ja jednak polecam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz